Przemocowi nauczyciele czy roszczeniowi rodzice? Przybywa skarg, także w Kujawsko-Pomorskiem
Na wsi pod Toruniem wrze. Rodzice 9-latka zarzucają nauczycielce znęcanie się nad synem. W jaki sposób? Poprzez zamykanie go w kantorku. - Dla naszego dziecka to trauma. Nasz syn ma 9 lat i stwierdzoną od lat siedmiu afazję. Ma orzeczoną niepełnosprawność - podkreślają.
Sprawą zajmuje się kuratorium oświaty, śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, a w sądzie toczy się sprawa wytoczona prywatnym aktem oskarżenia nauczycielce przez rodziców. Alarmy poszły też do rzecznika praw dziecka, a nawet - Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Tymczasem na wsi cała rzesza rodziców stoi murem za nauczycielką...
Krzywda dziecka czy krzywda nauczycielki we wsi pod Toruniem?
Jak informuje prokurator rejonowa Joanna Becińska, śledztwo w tej sprawie toczy się w kierunku przekroczenia uprawnień przez nauczycielkę i działaniem na szkodę ucznia. Dodajmy, że śledztwo "wreszcie się toczy", jak podkreślają rodzice. Bo pierwsze postępowanie prokuratura umorzyła i sprawę podjęła ponownie po skutecznym zaskarżeniu tej decyzji przez rodzinę.
- Zarzutów w tej sprawie dotąd żadnych nie stawialiśmy. W sprawie gromadzony jest materiał dowodowy. Dotąd przesłuchano m.in. dyrektora szkoły, nauczycieli, mających kontakt z pokrzywdzonym oraz psychologa, po uprzednim zwolnieniu z tajemnicy zawodowej. Nie udało się natomiast jeszcze przesłuchać rodziców pokrzywdzonego (wyznaczono kolejny termin tych czynności). Prokurator zamierza również zwrócić się do Kuratorium Oświaty o materiały, jakie pozostają w ich dyspozycji w związku z prowadzonym postępowaniem - przekazuje nam 3 czerwca prokurator Becińska.
Po kilku dniach natomiast ojciec chłopca daje nam znać, że - ulga! - będzie niedługo zeznawał w sposób, jakiego się domagał. - Czyli przez bezstronnych policjantów w Toruniu, a nie naszych miejscowych. Taką decyzję właśnie otrzymałem - podkreśla.
Dla niego to wszystko bardzo ważne, bo czuje, że cała sprawa jego syna zamiatana jest pod dywan przez układ lokalny: szkołę, gminę, miejscowe służby. Zapowiada, że poruszy niebo i ziemię, by nauczycielka za krzywdę jego dziecka odpowiedziała.
A tymczasem inni rodzice są oburzeni i murem stają za doświadczoną pedagożką, która weszła już w wiek emerytalny. - Jak można takie oskarżenia wobec niej stawiać?! Uczyła tyle naszych dzieci, nigdy nad nikim się znęcała, nie stosowała przemocy - podkreślają.
Wzburzeni mieszkańcy wsi armaty wytaczają przeciwko ojcu 9-latka z afazją. - Może lepiej niech się instytucje zainteresują tym, jak sprawują opiekę nad dzieckiem - podpowiadają. - A w ogóle ojciec to człowiek konfliktowy, znany z tego w naszym środowisku.
Wieś zatem jest podzielona w sprawie chłopca i nauczycielki. Emocje chwilami sięgają zenitu. Jak się sprawy w prokuraturze i sądzie skończą, nie wiadomo. Jedno jest pewne: obie strony na rozstrzygnięciach pierwszej instancji poprzestawać nie będą.
Postępowanie "w sprawie jednego zadrapania" w toruńskim przedszkolu
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód z kolei nadzoruje sprawą rzekomego znęcania się nauczycielki nad 5-latkiem w miejskim przedszkolu. Sprawę zgłosił formalnie ojciec chłopca. Postępowanie przygotowawcze w kwietniu zaczęli prowadzić policjanci Komisariatu Toruń Śródmieście, pod nadzorem prokuratury. Jak od razu zaznaczyła aspirant Dominika Bocian, rzeczniczka toruńskiej policji - w sprawie jednego zadrapania.
I ten ojciec alarmował o sprawie lokalne media, z naszą redakcją włącznie. Zarzucał nauczycielce brak doświadczenia, nieumiejętność radzenia sobie z dziećmi i stosowanie przemocy. Nie tylko wobec jego syna, ale i przynajmniej dwójki innych. Ich rodzice jednak do skargi nie dołączyli...
W tym wypadku - co szybko sprawdziła kontrola z Urzędu Miasta Torunia - dyrekcja przedszkola zareagowała prawidłowo na skargę, dopełniając zarówno obowiązków informacyjnych wobec wszystkim zainteresowanych stron, jak i wsparcia dziecka oraz rodzica. Odrębne postępowanie prowadzi kuratorium, a prokuratura w swoim ma już opinię biegłego medyka na temat mechanizmu powstania zadrapania u dziecka. -Wniosków nie będę ujawnić z uwagi na dobro śledztwa - przekazuje jednak prokurator rejonowa Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło.
Jak dotąd, nikomu w związku z tą sprawą żadnych zarzutów nie postawiono. Przyjęty tutaj kierunek postępowania to art. 157 par. 1 kk ("Lekki i średni uszczerbek na zdrowiu"). Kodeks karny przewiduje, że sprawca tego czynu ukarany może zostać pozbawieniem wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
A tymczasem w przedszkolu...
-Nauczycielka była wstrząśnięta zarzutami ze strony tego rodzica. Zaprzeczyła stosowaniu przez siebie jakichkolwiek form przemocy, wobec tego dziecka i innych. Ma ponad sześcioletnie doświadczenie w pracy - mówi nam dyrektorka przedszkola. Dodając, że z perspektywy całej przedszkolnej społeczności najważniejsze byłoby teraz szybkie i skuteczne wyjaśnienie całej sprawy.
Po stronie nauczycielki stanęli też inni pracownicy placówki oraz spore grono rodziców. I tutaj emocji nie brakowało. Bo każda taka sprawa elektryzuje nie tylko potencjalnie pokrzywdzoną i potencjalnie sprawczą stronę, ale i innych rodziców oraz nauczycieli.
Przybywa skarg w kuratoriach, spraw w prokuraturach
Opisane powyżej historii to tylko drobny wycinek szerszego zjawiska i tylko z toruńskiego podwórka. Od kilku dobrych lat systematycznie rośnie w kraju liczba zgłoszeń dotyczących przemocy w szkołach i przedszkolach, kierowanych do tzw. organów prowadzących, kuratoriów oświaty, rzecznika praw dziecka, policji i prokuratury. Część z nich dotyczy właśnie podejrzeń stosowania przemocy - psychicznej i fizycznej - przez nauczycieli (obok przemocy rówieśniczej).
Różnorodność tematyczna zgłaszanych w tych skargach nieprawidłowości jest też coraz szersza. I nie chodzi tylko fizycznej przemocy. Niesprawiedliwe ocenianie, brak dostosowania nauczania do indywidualnych potrzeb (ostatnio szczególnie często wobec uczniów ze spektrum autyzmu), dyskryminacja i przemoc psychiczna to tylko niektóre z tematów.
W prokuraturach natomiast przybywa postępowań dotyczących przekraczania uprawnień przez nauczycieli czy wręcz podejrzenia naruszenia nietykalności cielesnej ucznia, spowodowania jakiś obrażeń. Gdy kończą się zarzutami, bywa o nich głośno w przestrzeni medialnej. Gdy kończą się umorzeniem z uwagi na brak dowodów, by doszło do zarzucanego czynu i złamani prawa, zostaje cisza. I poczucie krzywdy po stronie nauczyciela...
Przybywa też postępowań dyscyplinarnych wobec nauczycieli. Te jednak dotyczą szerokiego spektrum: od dyskusyjnego "uchybienia godności zawodu" po niewypełnianie obowiązków dotyczących prawidłowej dydaktyki czy wspierania każdego ucznia w rozwoju.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna (luty 2025 rok), w roku 2024 takich dyscyplinarnych postępowań w kraju było ponad 450. Dekadę wcześniej, a dokładniej w roku 2015 - 266. Widać zatem ogromną różnicę.
W roku minionym roku najwięcej postępowań dyscyplinarnych wszczęto w województwie śląskim (113), kujawsko-pomorskim (48), dolnośląskim (47), mazowieckim (45) i małopolskim (41). "Ciekawy jest przypadek województwa kujawsko-pomorskiego, w którym liczba postępowań w 2024 roku podwoiła się w stosunku do 2023. We wcześniejszych latach ich liczba wahała się od 14 do 27" - podkreśla Dziennik Gazeta Prawna.
Druga strona medalu. "Łatwo nas obrzucić błotem"
Jeśli chodzi już o same zarzuty rodziców o stosowanie przez nauczycieli psychicznej czy fizycznej przemocy, to nauczyciele coraz bardziej czują się przytłoczeni.
- W naszej szkole koleżanka została postawiona pod ścianą przez dyrektora po anonimowej skardze rodziców. Miała rzekomo krzyczeć na uczniów, upokarzać ich, a nawet rzucać przedmiotami. Zanim się z tego wybroniła, wylądowała u psychiatry - wspomina sytuację sprzed roku nauczycielka z Kujawsko-Pomorskiego.
-Łatwo nas obrzucić błotem, zdyskredytować - uważa nauczyciel z tego samego województwa, z którym rozmawiamy. - Pamiętam sprawę koleżanki, wychowawczyni w szkole ponadpodstawowej, wobec której zmówili się nastoletni uczniowie. Zarzuty stosowania przez nią przemocy ostatecznie się nie potwierdziły, ale nikogo to już po czasie nie interesowało. Odeszła z zawodu.
WAŻNE. Raport z badań - przemoc wobec uczniów
Stowarzyszenie na rzecz Praworządności w Szkołach „Stowarzyszenie Umarłych Statutów” - ta organizacja interweniuje w sprawach łamaniach praw ucznia w Polsce, ale i bada zjawisko.
W 2023 roku Stowarzyszenie to opublikowało raport z badania przeprowadzonego na próbie prawie 1000 uczniów, z którego wynika, że 12 proc. uczniów spotkało się w swojej szkole ze stosowaniem przez nauczyciela przemocy fizycznej. Jeśli chodzi o przemoc psychiczną, to tylko 19,2 proc. uczniów zadeklarowało, że nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Ponad 30 proc. odpowiedziało "czasem", a ponad 7 procent - "zawsze". Inni wskazali "zazwyczaj" lub "rzadko".
Do zachowań nauczycieli będących przemocą psychiczną zakwalifikowano m.in. wyśmiewanie uczniów ze słabszymi wynikami w nauce, niestosowne przytyki na temat rodziny czy ubioru, komentarze na lekcjach WF.