Kujawsko-pomorskie: Przeszukują teren by znaleźć martwe dziki
Jakich chorób wirusowych teraz (rozmawiamy 10 października) najbardziej powinni się obawiać kujawsko-pomorscy hodowcy?
W województwie kujawsko-pomorskim obecnie sytuacja jest w miarę stabilna, nic poważnego się nie dzieje, ale rozpoczął się sezon zwiększonego ryzyka występowania wysoce zjadliwej grypy ptaków.
Zagrożenie grypą ptaków co roku powraca. Czy ten sezon może być podobny do poprzedniego?
Ten sezon trwa od października i można powiedzieć, że aż do końca marca. Jednak wirus grypy też już mutuje i mamy przypadki jego występowania nawet w środku lata.
I co teraz?
Apeluję do wszystkich hodowców o zwiększone stosowanie przede wszystkim bioasekuracji, bioasekuracji i jeszcze raz bioasekuracji!
Ma pan na myśli tylko tych, którzy mają duże stada, czy także np. kilkanaście kurek na jajka?
W dużych gospodarstwach mogą wystąpić największe straty, ale apeluję do wszystkich właścicieli zwierząt. Bo małe stada np. kur mogą być źródłem zakażenia i wirus może się przenieść na duże hodowle. No i wówczas - tak czy siak - wyznaczamy obszary zapowietrzone i zagrożone w wyniku wystąpienia tej choroby, czy to w dużych, czy w małych stadach. Zatem problem dotyczy wszystkich.
A jak sobie w tej chwili radzimy z afrykańskim pomorem świń? No i czy w ogóle jesteśmy w stanie sobie poradzić? Wszak nie jesteśmy już województwem wolnym od ASF-u.
ASF w tym roku nas oszczędził, nie mieliśmy żadnego ogniska u świń w województwie kujawsko-pomorskim. Cały czas walczymy z tym wirusem u dzików.
No i z zakażeniami u dzików tak dobrze w naszym regionie chyba nie jest. Padłych zwierząt z wynikiem dodatnim było sporo. Z czego to wynika?
Dotąd potwierdziliśmy wirusa u 479 dzików w województwie kujawsko-pomorskim. Mamy w tej chwili 236 ognisk.
To dużo. Dziki stały się bardziej podatne na wirusa ASF-u?
To rzeczywiście dużo przypadków, ale wynika to przede wszystkim z tego, że przedstawiciele naszej inspekcji wraz z myśliwymi prowadzą akcje polegające na przeszukiwaniu terenu. Robimy to regularne i dlatego znajdujemy więcej martwych dzików. To jest takie działanie prewencyjne, żeby zmniejszyć presję wirusa w środowisku.
Niektórzy rolnicy uważają, że wielkość sanitarnego odstrzału dzików, które są wektorem ASF-u, powinna być jeszcze zwiększona.
W Kujawsko-Pomorskiem od lat stosujemy optymalną wielkość odstrzału sanitarnego dzików. Na ten rok mamy wyznaczone prawie 11 tysięcy dzików do odstrzału.
Na razie na polach jest sporo kukurydzy, zbiory są nieco opóźnione. Utrudnia to odstrzał sanitarny?
Kukurydza na polach rzeczywiście trochę myśliwym przeszkadza, ale niebawem i ta uprawa zostanie uprzątnieta. Na razie mamy zaplanowany odstrzał wykonany w 61 procentach, więc jest dobrze. Do końca roku jest jeszcze sporo czasu, a gdy kukurydza zniknie z pól, odstrzał będzie łatwiejszy.
Hodowcy bydła jeszcze niedawno bali się zagrożenia pryszczycą. Jaki wirus jest teraz ich największym "straszakiem"?
Mamy presję Bluetongue, czyli choroby niebieskiego języka, ale na szczęście ognisk w naszym województwie nie stwierdziliśmy. Natomiast mamy obostrzenia związane właśnie z niebieskim językiem, dotyczące ognisk w województwach sąsiednich. A to dlatego, że obszar zapowietrzony przy tej chorobie wynosi 150 kilometrów. Zatem praktycznie prawie już całe województwo mamy objęte strefą choroby niebieskiego języka.
Czyli zagrożeń wciąż jest sporo, a hodowcy, którzy postawili chociażby na bydło opasowe, mówią o coraz większym zagrożeniu ze strony drapieżników, np. wilków. Co mogą w tej sytuacji zrobić?
Hodowcy powinni przede wszystkim zabezpieczyć swoje stada. Chodzi tu główne o ogrodzenia, choć nie tylko. Aczkolwiek ja bym tak nie demonizował sytuacji z wilkami.
Niektórzy uważają, że straszenie wilkami (zwierzętami wciąż chronionymi) ma pomóc lobby myśliwych w zdobyciu cennych trofeów.
Ataki wilków na zwierzęta hodowlane to są pojedyncze przypadki. Odnotowano je głównie na południu Polski. U nas, owszem, zdarzały się podobne ataki, ale tak naprawdę nie wiadomo do końca, czy były to wilki, psy czy psowilki - czyli hybrydy psa i wilka. Poza tym wilki z reguły nie atakują bydła, bo to za duże zwierzęta, bardziej zagrożone są owce, kozy.
Ludzie nie są w tej sytuacji bez winy, jeśli resztki żywności wyrzucają gdziekolwiek.
Nie powinno się byle gdzie wyrzucać żadnych odpadków, szczególnie resztek odzwierzęcych! No bo wiadomo - drapieżnika zawsze przyciągnie łatwy łup. A to może doprowadzić do mechanicznego przenoszenia chociażby różnorodnych chorób, na przykład afrykańskiego pomoru świń. Wilki nie chorują na ASF, bo wirus nie jest w stanie przetrwać w ich układzie pokarmowym, ale mechanicznie mogą go przenieść w inne miejsca.
Psowilki to także efekt zaniedbań człowieka, wałęsających się psów. A ostatnio dużo się mówi o tzw. ustawie łańcuchowej. Jak pan ocenia dbałość o dobrostan tych zwierząt towarzyszących w kujawsko-pomorskich gospodarstwach?
Nie widzę różnicy pomiędzy dbałością o dobrostan psów na wsi (w tym w gospodarstwach rolnych) czy w mieście. Przypadki zgłaszane do naszej inspekcji dotyczą przede wszystkim znęcania się nad zwierzętami towarzyszącymi w pseudohodowlach.
A nie zwierząt na krótkich łańcuchach, przy byle jakich budach?
Nie. Oczywiście, jeśli nasz inspektor zobaczy w gospodarstwie coś takiego, to zareaguje jak należy. Może właściciela psa pouczyć, ukarać. Jednak - jak dotąd - nie miałem zgłoszenia o takim przypadku w województwie kujawsko-pomorskim. Poza tym jeżeli zdrowo podejdziemy do ustawy łańcuchowej, to jest to dobry krok. Trzeba poprawiać dobrostan zwierząt, ale ta ustawa musi być doprecyzowana.
Należy jasno określić warunki dla różnych psów (dużych, średnich, małych) - wielkość budy, kojca, czy wystarczy zadaszenie?
Jeżeli zostanie to doprecyzowane, to będzie dobre narzędzie. Jeśli jednak przepisy zostaną określone zbyt ogólnikowo, to powstanie furtka do tworzenia różnorodnych "nowości", obchodzenia prawa.
Rozmowa ukazała się 22 października na łamach kujawsko-pomorskiego wydania Strefy Agro.