Radni miasta zgodni ws. statystycznego rozwodu Bydgoszczy i Torunia
NUTS 3 jest trzecim poziomem Klasyfikacji Jednostek Terytorialnych do Celów Statystycznych w Unii Europejskiej. W kwietniu, na wniosek prezydenta Bydgoszczy, Główny Urząd Statystyczny złożył do Komisji Europejskiej wniosek w sprawie podziału podregionu bydgosko-toruńskiego na dwa: Bydgoszcz i powiat bydgoski oraz Toruń i powiat toruński. Pogląd Rafała Bruskiego podziela wojewoda Michał Sztybel. Innego zdania jest marszałek Piotr Całbecki oraz prezydent Torunia Paweł Gulewski.
Dyskusja na ten temat w poniedziałek przeniosła się na grunt sejmiku województwa, gdzie z wizytą wybrał się prezydent Bydgoszczy. Rafał Bruski powtórzył w środę przytoczone wcześniej argumenty. Jego zdaniem, potencjału obu miast nie da się ze sobą porównać, a z kolei wrzucenie ich do jednego worka powoduje, że obraz statystyczny jest niedokładny. Podkreślał, że duże znaczenie przywiązują do tego duże i średnie firmy, gdy podejmują decyzje o lokalizacji inwestycji.
– Dlaczego są tak nerwowe reakcje i postawa po drugiej stronie Wisły? Tu wchodzimy w moje oceny. Bo wyodrębnienie osobnych NUTS3 jest sprzeczne z konsekwentną od kilkunastu lat polityką zarządu województwa (to się później przekłada na uchwały sejmiku) ukrywania różnic w potencjałach obu miast stołecznych. Kreowany na zewnątrz jest obraz "Bydgoszcz i Toruń to jednostki o podobnym potencjale", a zdarza się, że wykazywane jest nawet, że Toruń jest większą siłą niż Bydgoszcz – stwierdził Rafał Bruski.
Dodał, że zawsze miasta sumowane są razem w dokumentach strategicznych, ze szkodą dla Bydgoszczy. Podobnie jak na sesji sejmiku prezydent zwrócił uwagę m.in. na to, że samorząd województwa w statystykach zaniża liczbę bydgoskich studentów, „zapisując” do Torunia osoby, które studiują na Collegium Medicum UNMK i WSB Merito w Bydgoszczy.
Jednogłośni
– Dziękuję panie prezydencie, że jest pan tak zdeterminowany, żeby wystąpić w Toruniu i bronić dobrego, ekonomicznie uzasadnionego zdania na temat Bydgoszczy – stwierdził Jakub Mikołajczak. Dodał, że są z jednej partii, ale Rafał Bruski ma odwagę walczyć z innymi partyjnymi kolegami.
– Mam nadzieję, że to nie będzie pocałunek śmierci – dziękuję bardzo radnemu wojewódzkiemu Jarosławowi Wenderlichowi. Gdy był radnym miejskim, to nieraz nas irytował i doprowadzał nas do szewskiej partii bądź białej gorączki, ale teraz cieszę się, że jest chyba jedynym radnym, który walczy o interesy Bydgoszczy. Tylko dzięki Jarosławowi Wenderlichowi jesteśmy w stanie przynajmniej dowiedzieć się o jakichś działaniach w sejmiku. Bardzo jest mi przykro, że radni wybrani z mojej partii niestety reprezentują interes toruńskiej czy wojewódzkiej PO, a nie bydgoszczan – ocenił Jakub Mikołajczak.
– Chciałbym pogratulować prezydentowi prezentacji i mocnego wystąpienia w Toruniu, na niełatwym terenie. Nasz klub od początku dopingował pana w tym zadaniu. Pamiętam, jak pan ogłosił, że pojedzie do Torunia, pierwsi przyklasnęliśmy. Tak trzeba bronić interesów Bydgoszczy. Na tej sali możemy sobie różne rzeczy powiedzieć, ale jak pan sam zauważył, zwykle w sprawach bydgoskich mówimy jednym głosem i uchwały przechodzą bezproblemowo – dodawał Paweł Bokiej, przewodniczący klubu radnych Bydgoskiej Prawicy. W podobnym tonie utrzymane były wszystkie wypowiedzi w tym temacie na środowej sesji.