Kosobudy: Rodzice nie chcą sztandaru z TW "Feliksem" w szkole
W tym artykule:
Kosobudy to niewielka miejscowość w gminie Brusy z XIX-wiecznym kościołem ewangelicko-augsburskim, a obecnie rzymskokatolickim pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. To jeden z dwóch zabytków we wsi. Parafia utworzona została w 1975 roku, a pierwszym proboszczem został Bolesław Śledź. Stworzył i powiększył cmentarz, kupił dwa dzwony do kościoła, w budynku zamontował ogrzewanie i rozpoczął starania o renowację świątyni. To wszystko zapewne sprawiło, że w maju 2015 roku z okazji 100-lecia szkoły ksiądz kanonik Bolesław Śledź został patronem placówki.
- U nas we wsi mówiło się o tym, że za komuny kanonik donosił, ale nikt nie miał dowodów. On sam miał się komuś przyznać i dodać, że nikogo tym nie skrzywdził - wspomina jeden z rodziców ucznia szkoły w Kosobudach (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - To jest przykre, że nasza szkoła, w takich czasach, nosi imię konfidenta - dodaje rodzic i tłumaczy, że podczas ostatniego zebrania rada rodziców placówki nie wyraziła zgody na sfinansowanie sztandaru.
Dowód w aktach IPN-u
Sytuacja zmieniła się w 2020 roku. Wówczas dr Adam Węsierski opublikował drugi tom serii "Toksyczna agentura". Wśród wielu nazwisk osób współpracujących ze służbami bezpieczeństwa komunistycznego państwa pojawiła się tam notatka o księdzu Bolesławie Śledziu, tajnym współpracowniku "Feliks". Kolejna publikacja pod redakcją dr Adama Węsierskiego "Między chrześcijańską etyką, a zdradą. Studium przypadku..." poszerza materiał na temat trwającej ponad dwa lata (od czerwca 1987 roku do grudnia 1989 roku) współpracy byłego proboszcza z Kosobud z chojnicką bezpieką.
- W przypadku księdza zachowała się teczka personalna oraz zapisy ewidencyjne, czyli mieliśmy komplet dokumentów - zaznacza dr Adam Węsierski. - Księdza opracowywał porucznik chojnickiej bezpieki Romuald Szmyt. Sprawdzał czy ksiądz nie widnieje w kartotekach elementu antykomunistycznego, potem przejrzał teczkę kapłana, dane personalne, zebrał informacje o nim i o rodzinie. Kolejnym krokiem była próba werbunku i namówienia księdza do współpracy. Sam ksiądz dał na to przyzwolenie, bo funkcjonariusz operacyjny odwiedzał duchownego na plebanii w ramach dialogu operacyjnego. Niby prowadzili luźne rozmowy, ale zawsze na interesujący funkcjonariusza temat. Ksiądz przekazywał informacje i jest po nich ślad w teczce personalnej tajnego współpracownika "Feliksa" - wyjaśnia Adam Węsierski.
TW "Feliks" trafi na sztandar?
Sprawa współpracy z bezpieką byłego proboszcza z Kosobud odżyła, kiedy dyrekcja szkoły zaproponowała zbiórkę pieniędzy na sztandar placówki.
- Na razie podejmujemy gromadzenie środków na zakup sztandaru - wyjaśnia dyrektor szkoły w Kosobudach Anna Majkowska. - Do końca miesiąca pytamy całą społeczność szkolną czy chce, żeby ufundować sztandar oraz proponujemy jego projekt. Dopiero po zliczeniu wszystkich głosów zdecydujemy czy podejmiemy się działania, i jeśli tak, zaplanujemy dalsze kroki - dodaje Majkowska.
Dyrektorka szkoły w Kosobudach zarzeka się, że nic nie wiedziała o przeszłości księdza Śledzia.
- Pierwszy raz o tym słyszę. Muszę to sprawdzić i zmodyfikować działania. Nikt wcześniej nie informował mnie o tym, nie było zastrzeżeń - stwierdza w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Anna Majkowska.
Zapytaliśmy też dyrektorkę czy skoro ma już taką wiedzę i może ją zweryfikować, czy podejmie próbę zmiany patrona szkoły w myśl rozporządzenia ministra edukacji narodowej mówiącym o tym, że kandydat na patrona musi być osobą, której działalność i postawa może stanowić wzór osobowy dla dzieci i młodzieży, oraz która cieszy się szacunkiem i uznaniem w opinii społecznej.
- Moja poprzedniczka zajmowała się procedurą wyboru imienia, a ja tylko je kontynuuję - kwituje Majkowska.
Burmistrz Brus ucieka przed pytaniami
Patronów szkół podstawowych nadaje samorząd, który organizuje pracę podstawówek na swoim terenie. W tym przypadku to gmina Brusy.
- Nic mi nie wiadomo na temat współpracy księdza. Nie będę się wypowiadać na temat jakiejkolwiek współpracy, a swoje informacje proszę zweryfikować. Proszę mnie nie wciągać w takie dyskusje - skwitował w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" burmistrz Brus Witold Ossowski, podważając jednocześnie opublikowane przez dr Adama Węsierskiego informacje. - Skąd ta wiedza? Kim w ogóle jest ten pan? Dziękuję bardzo za rozmowę - uciął burmistrz Brus.
Historyk i demaskator konfidentów
Adam Węsierski jest doktorem historii, który poświęcił się badaniom i analizie działalności komunistycznych służb, jak Urzędu Bezpieczeństwa (UB) czy Służby Bezpieczeństwa (SB). Na swoim koncie ma już około 60 pozycji książkowych, albumowych i około 200 artykułów. Skupia się także na konkretnych nazwiskach osób, które współpracowały w tamtym okresie z komunistycznym reżimem.
- Dziś mogę jedynie przypuszczać dlaczego ksiądz Śledź współpracował z chojnicką bezpieką - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" dr Adam Węsierski. - W tamtym czasie ksiądz coś budował w swojej parafii i pewnie myślał, że współpracując uzyska łatwiejszy dostęp do materiałów budowlanych. Dodatkowo między tym księdzem, a ówczesnym proboszczem parafii w Brusach - notabene także tajnym współpracownikiem - był konflikt, więc może ta współpraca miała tło osobiste. Niezależnie od pobudek, ksiądz Śledź współpracował z bezpieką - dodaje Węsierski.