Rowerzyści czekają na zmiany. "Potrzebujemy spójnej strategii”
Rowery stają się coraz bardziej popularne, o czym można się było przekonać podczas Wielkiego Przejazdu Rowerowego. Czy infrastruktura drogowa nadąża za tą popularnością?
Z tym bywa różnie. Gdańsk bardzo intensywnie budował - m.in. z naszą pomocą, jeśli chodzi o znajdowanie funduszy i konsultacje techniczne - infrastrukturę w latach 2000–2010. Później niestety ten proces wyhamował i na kolejną ważną trasę rowerową musieliśmy czekać wiele lat, starając się wygrywać budżety obywatelskie. Chodzi o trasę przy al. Armii Krajowej, tzw. ekostradę, która jest właśnie tworzona. Liczymy, że będzie to przełom i kolejne inwestycje nabiorą tempa. Bierzemy za dobrą monetę zapewnienia, że powstaną kolejne ekostrady. Podobnie wygląda sytuacja w Gdyni, a wiem też, że i Sopot zamierza mocniej zająć się tematem. Jesteśmy dobrej myśli. Ludzie oczekują wolności wyboru i to nie zawsze będzie rower, ale np. hulajnoga, rower miejski czy rolki. Dla tych wszystkich grup użytkowników musimy stworzyć infrastrukturę mikromobilności.
Jak Pomorze wypada na tle kraju? Czy sporo odbiegamy od innych miast w Polsce, a może mamy się czym pochwalić?
Gdańsk nadal jest jednym z najlepiej zroweryzowanych miast w Polsce, ale to zasługa działań sprzed kilkunastu, a nawet dwudziestu lat. Ten peleton goniących nas miast, a nawet lekko nas prześcigających, jak Poznań czy Warszawa, sprawia, że Gdańsk nie wygrywa już wszystkich plebiscytów. W Gdyni sytuacja się poprawiła, ale wciąż brakuje połączeń do wszystkich dzielnic. Natomiast całe Pomorze, biorąc pod uwagę turystyczne drogi rowerowe, z mojego punktu widzenia jest sporym rozczarowaniem. Województwa małopolskie i zachodniopomorskie są w innej lidze - bliżej im do regionów w Niemczech czy Holandii. Pomorze niestety zmarnowało szansę, bo nadal brakuje jakości i ciągłości np. wiślanej trasy rowerowej, jakiej byśmy oczekiwali, przystosowanej do ruchu rodzinnego.
Często mówimy o infrastrukturze w dużych miastach, natomiast w wielu mniejszych miejscowościach sytuacja jest wręcz dramatyczna - nie ma ani jednej ścieżki rowerowej.
Pytanie brzmi: jak je budować, żeby nie przeszkadzały? Często zła infrastruktura jest gorsza niż jej brak. Mam tu na myśli np. tworzenie dróg rowerowych w standardzie kolorowanych chodników. To dobra trasa dla kogoś, kto jedzie 12 km/h, ale już niebezpieczna dla osoby poruszającej się z prędkością 20–25 km/h. To częsty powód poważnych wypadków. W tej kwestii jest wiele do zrobienia. W Polsce nie ma jednolitych, dobrze egzekwowanych norm. Jeżeli w danym mieście czy regionie są osoby, które fachowo się tym zajmują, potrafią stworzyć infrastrukturę porównywalną do holenderskiej czy niemieckiej. Na ogół jednak projekty przygotowują ludzie zza biurek, bez doświadczenia. Z takich tras rowerzyści nie chcą korzystać i jadą dalej jezdnią, co z kolei wywołuje agresję drogową. Ten temat wymaga przeglądu i poprawy w całej Polsce.
To oznacza, że potrzeba tu zmian systemowych?
Zdecydowanie. Nie mamy tzw. specustawy rowerowej, która pozwalałaby budować drogi rowerowe np. w śladzie nieczynnych linii kolejowych wąskotorowych albo tam, gdzie ścieżki nie biegną w pasie drogi istniejącej. Od kilkunastu lat nie możemy się tego doprosić od kolejnych rządów.
Czy takie wydarzenie jak Wielki Przejazd Rowerowy, w którym wzięły udział tysiące rowerzystów, są sposobem, by zwrócić uwagę ustawodawców na ten problem?
Zdecydowanie. Trzy lata temu, podczas przejazdu rowerowego, zbieraliśmy podpisy na wielkim banerze pokazującym wizję przebudowy al. Armii Krajowej w Gdańsku i nasz projekt budżetu obywatelskiego właśnie wchodzi w realizację. Widać, że presja ma sens. To niestety wieloletnie dopominanie się o prawa niechronionych uczestników ruchu drogowego.
Co nas czeka za rok podczas 28. Wielkiego Przejazdu Rowerowego?
Formuła wydarzenia jest sprawdzona, ale rozwojowa - bo co roku dochodzi coś nowego. W tym roku po raz pierwszy przejazd rowerowy wyjechał poza granice Pomorza - pojawił się także peleton z Elbląga. Rozwijamy to wydarzenie, choć bywa to zależne od liczby wolontariuszy, którzy mogą wziąć w nim udział. Z pewnością za rok pojawimy się z nowymi pomysłami i rozszerzonymi trasami.
Czytaj także:
"Dziennik Bałtycki" jest na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl w internecie.