Charzykowy: Rozpalili ognisko przy WOPR-ówce. Straż puka się w głowy
W tym artykule:
Miał specjalne skrytki w bmw. Wpadł podczas kontroli na granicy
Ognisko przy WOPR-ówce!
W czwartek 7 sierpnia 2025 r. ok. godz. 18.30 w bliskim sąsiedztwie budynku WOPR-ówki w Charzykowach ktoś rozpalił ognisko. Drewno wprawdzie paliło się na metalowej podstawce, ale w odległości zaledwie ok. 1,5 metra od ściany z drewnianymi elementami. Mało tego.
Tuż obok, w odległości ok. 3 metrów zacumowane były motorówki. Widzieli to wszyscy, którzy wzięli udział w zakończeniu Żeglarskiej Gy Terenowej, podczas podsumowania imprezy i ceremonii wręczania nagród.
Ratownicy z Charzyków: Mamy gaśnice!
Chcieliśmy od prezesa chojnickiego WOPR-u Marka Hackerta dowiedzieć się m.in. kto rozpalił ognisko, czy w ogóle mógł to zrobić legalnie i czy w bazie jest regulamin korzystania z tego obiektu? W końcu prócz ratowników przebywają tam osoby postronne. Obok także stoją jednostki z bakami napełnionymi paliwem.
Otwarty ogień stanowił realne zagrożenie. Na szczęście dla wszystkich ogień nie wymknął się spod kontroli.
- Obiekt jest własnością stowarzyszenia chojnickie WOPR, w związku z powyższym nie będziemy upubliczniać informacji, kto przebywa na terenie naszego obiektu - czytamy w odpowiedziach na nasze pytanie jakie otrzymaliśmy od prezesa Marka Hackerta.
Jak skomentował prezes WOPR w Chojnicach, ognisko miało charakter symboliczny, jak widać na zdjęciach "Dziennika Bałtyckiego".
- Ponadto informuję, że obiekt jest wyposażony w stosowny sprzęt gaśniczy, zalegalizowany przez PSP - kwituje Marek Hackert. - Ognisko palone było na żaroodpornym palenisku, usadowionym na granitowej posadzce. Owe ognisko w żaden sposób nie stwarzało zagrożenia dla przebywających w budynku oraz na zewnątrz osób.
Strażacy pukają się w głowy
Zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi, na prywatnej posesji dozwolone jest palenie ognisk, ale w wyznaczonym miejscu w odległości co najmniej czterech metrów od budynku i co najmniej 100 metrów od ściany lasu. Tyle przepisy, ale jest też zdrowy rozsądek.
Zdjęcie, jakie wysłaliśmy do prezesa chojnickiego WOPR, pokazaliśmy także zawodowemu strażakowi. Jak mówi, nie ma znaczenia, że ognisko rozpalono na metalowym palenisku, które - bazując na jego doświadczeniu - szybko się przepalają.
- To jest bardzo nieodpowiedzialne zachowanie - kwituje strażak, z którym rozmawialiśmy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Iskra może żarzyć się nawet kilka godzin. Występuje dodatkowo promieniowanie cieplne, więc materiał tak łatwopalny, jak drewno, wcale nie musi dotknąć ognia, żeby nastąpił samozapłon i to nawet po kilku godzinach. Na zdjęciu są też motorówki, więc paliwo i jego opary... To jest naprawdę bardzo nieodpowiedzialne zachowanie - punktuje strażak.
Władze gminy Chojnice zastrzeżeń nie mają, ale...
O sytuacji poinformowaliśmy także władze gminy Chojnice. W 2025 roku na zadania związane z ratownictwem wodnym z samorząd wykłada 50 tysięcy złotych, to dotacja celowa. Pieniądze te są przeznaczane m.in. na zatrudnienie od 28 czerwca do 31 sierpnia ratowników na czterech kąpieliskach w Charzykowach, Funce, Małych Swornegaciach i Swornegaciach.
- Jeśli chodzi o samo zabezpieczenie kąpielisk strzeżonych to nie mamy uwag do chojnickiego WOPR-u - mówi Janusz Szczepański, zastępca wójta gminy Chojnice. - Myślę jednak, że podczas spotkania podsumowującego sezon letni, poruszymy zgłaszane sprawy - dodaje Szczepański.
Zastępcy wójta chodzi nie tylko o ognisko przy WOPR-ówce, ale także opisywaną na naszych łamach sprawę opieszałego ratowania tonącego nastolatka pod nosem ratowników.
Gmina Chojnice dała grunt pod stanicę WOPR-u
WOPR-ówka w Charzykowach została zbudowana w 2015 roku na gruncie, jaki za 1 proc. wartości organizacja otrzymała od gminy Chojnice. Projekt ofiarował architekt z Chojnic. Wówczas działacze sygnalizowali, że koszt budowy wyniósł 500 tys. zł, a 200 tys. zł pomogła uzyskać z dotacji unijnej Lokalna Grupa Rybacka "Morenka".
Od chwili oddania budynku do użytku, korzystają z niego nie tylko działacze WOPR-u, ale też osoby prywatne, które przy pomoście cumują motorówki i jachty. Za miejsca oczywiście płacą i w ten sposób są pieniądze na część zadań statutowych organizacji.