Rybnik: Niebezpieczne zachowanie nastolatków. Trzech chłopców wspięło się na dach nieczynnej fabryki. Musieli zdejmować ich strażacy
Niebezpieczne zachowanie nastolatków w Rybniku. Trzech chłopców wspięło się na dach nieczynnej fabryki. Musiały zdejmować ich służby
Młodość ma to do siebie, że nie zawsze postępuje się roztropnie. Zdarza się nawet, że młodzi zachowują się ryzykownie, a wręcz nieodpowiedzialnie. Najnowszy przykład takiego zachowania dało trzech nastolatków z Rybnika. Chłopcy w wieku 13, 14 i 15 lat wspięli się na dach zlikwidowanej przed kilkoma laty fabryki Ryfama.
Ich wybryk zaniepokoił jednego z mieszkańców, który ze swojego mieszkania, widział "urzędujących" na dachu nastolatków. Postanowił on o tej sprawie powiadomić rybnicką straż miejską. Ta odebrała zgłoszenie i podjęła interwencję.
- Funkcjonariusze straży miejskiej w Rybniku udali się w wskazane miejsce i potwierdzili zgłoszenie - informuje Robert Gembalczyk, kierownik referatu dyżurnych straży miejskiej w Rybniku.
Strażnicy miejscy nie byli jednak samodzielnie przeprowadzić działań względem nastolatków. Nie mieli oni ku temu niezbędnego sprzętu. Na ich niekorzyść działała też pogoda.
- Ze względu na brak możliwości wejścia na dach oraz zbliżającą się burze podjęto decyzję o wezwaniu na miejsce straży pożarnej oraz Komendy Miejskiej Policji - relacjonuje Robert Gembalczyk.
Ostatecznie, nastolatkowie na ziemi znaleźli za sprawą kosza straży pożarnej. Później nie rozeszli się jednak do domu. Trafili na komendę policji, która przeprowadziła z nimi dalsze czynności.
Materiały ze sprawy nastolatków otrzyma sąd rodzinny. Chłopcy przyznali, że żałują swojego zachowania
Ich efektem będzie skierowanie dokumentacji ze sprawy do sądu rodzinnego. - To przejaw demoralizacji - mówi o ich zachowaniu asp. szt. Bogusława Kobeszko, oficer prasowa policji w Rybniku, dodając, że policjanci postępują tak zawsze w tego typu sytuacjach.
Wszystko wskazuje więc na to, że o dalszych losach chłopców będzie zatem decydował wspomniany sąd rodzinny. Wiadomo, że nastolatkowie wyrazili już skruchę.
- Podsumowali swoje zachowanie jako głupie i nieodpowiedzialne - mówi asp. szt. Bogusława Kobeszko, która dodaje, że jak zaznaczali chłopcy, nie wiedzieli dlaczego tak się zachowali, ale żałowali tego.