Rzeszów: Zabójstwo 8-latka. Sąd skazał matkę na 25 lat więzienia
Proces toczył się od lipca i częściowo za zamkniętymi drzwiami. Dorota G. została oskarżona o to, że 10 lipca 2024 w Chałupkach Dębniańskich, działała z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia swojego ośmioletniego syna. Według prokuratury miała mu podać niebezpieczną substancję - atropinę i udusić go kocem. Kobiecie przedstawiono zarzut zabójstwa.
Tutaj nie docierają tłumy turystów. Jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc Lizbony
6 listopada 2025 roku, Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał 39-latkę za winną i skazał na karę 25 lat więzienia.
Nie znalazł jednak bezsprzecznych dowodów na to, że to matka podała dziecku atropinę.
- Materiał dowodowy nie pozwolił jednakże sądowi z całą wymaganą w prawie karnym stanowczością ustalić, iż oskarżona (...) podała dziecku atropinę - przekazała sędzia Alicja Kuroń, która przedstawiła ustne uzasadnienie wyroku.
Chciała nauczyć dziecka tabliczki mnożenia?
Kluczowe dla sądu były zeznania sąsiadki.
- Około godz. 8 chłopiec jeszcze żył, bo jego głos kobieta słyszała, siedząc przed swoim domem. Sąsiadka nie widziała, aby do domu oskarżonej wchodził ktokolwiek inny.
- Kilkanaście minut po godz. 8, Dorota G. szuka jeszcze w sieci informacji, jak nauczyć dziecko tabliczki mnożenia.
- O godz. 9:19 kobieta dzwoni na pogotowie, mówiąc, że jej syn nie oddycha. Dyspozytor instruuje ją, jak ma reanimować chłopca.
- O godz. 9:35 do domu wchodzą ratownicy. Ośmiolatek nie żyje już jednak od kilkunastu minut.
- Zobaczyli pochyloną nad dzieckiem matkę, która go reanimuje - przekazuje sędzia.
Podczas wyjaśnień, kobieta płacząc, przyznała się do tego, że przez pięć minut dusiła własne dziecko. Później, po opamiętaniu, zadzwoniła na pogotowie.
Skąd atropina w organizmie dziecka? Nie wiadomo
Sąd nie ustalił, w jaki sposób atropina znalazła się w ciele dziecka. Śladów po substancji nie znaleziono w ani w domu, ani wśród osób bliskich kobiecie. Jedyną możliwością jest to, że substancją dysponowali ratownicy medyczni.
- Biegli, którzy na tę okoliczność, zostali przez sąd szczegółowo wypytani, wypowiedzieli się, że współczesny stan wiedzy i nauki oraz brak klinicznych udokumentowanych przypadków, poza sporadycznymi przypadkami osób dorosłych, uniemożliwia im wypowiedzenie się w jakiejkolwiek wersji - wyjaśniła sędzia Alicja Kuroń.
Była dobrą matką. Wręcz "nadtroskliwą"
Według sądu Dorota G. była dobrą matką i dbała o syna. Świadkowie nawet mówili, że była wręcz "nadtroskliwa", bo kiedyś gdy Oskar nie chciał iść, to matka na rękach niosła kilkuletnie dziecko do przedszkola.
- Była też matką cierpliwą, bo Oskar nie należał do dzieci spokojnych - wskazała sędzia. - Na akty niegrzeczności, matka reagowała łagodnością - dodała.
W dniu zabójstwa Oskar też nie chciał słuchać mamy. Chciał zajmować się swoimi dziecięcymi sprawami.
Obrona: dusiła, ale nie udusiła
Prokurator Mariusz Żabicki podkreślał, że sąd wymierzył taką karę, jakiej chciał oskarżyciel publiczny. Dodał jedynie, że według śledczych użycie atropiny, nie było przypadkowe.
Doroty G. nie było w czwartek w sądzie. Jej obrońca przyznał, że wyrokiem jest zaskoczony.
- Ja odczytuję opinię biegłych tak, że to atropina spowodowała śmierć dziecka. Stężenie, jakie było w organizmie chłopca, byłoby śmiertelne nawet dla osoby dorosłej. Wyeliminowanie tego czynnika, w mojej ocenie budzi zdziwienie - przekazuje mec. Piotr Fus.
Jego klientka wskazała że gdy dzwoniła na pogotowie, Oskar jeszcze żył.
- W mojej ocenie przyjęcie przez sąd, że przyczyną śmierci było uduszenie, jest okolicznością, która nie wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego - uważa mecenas.
Poinformował, że będzie składał apelację.
Dorota G. pozostaje w areszcie. Jeśli wyrok się uprawomocni, o wcześniejsze wyjście będzie mogła starać się dopiero po upływie 20 lat.