Śląsk: Woda zalała domy, zniszczyła ulice i szkoły. Mija rok od powodzi
Rok od powodzi, która nawiedziła województwo śląskie
Mija rok od powodzi, która dotknęła południowo-zachodnią Polskę. Katastrofa wywołana przez intensywne opady związane z niżem genueńskim w krótkim czasie zalała wiele miejscowości w województwach śląskim, opolskim i dolnośląskim. Woda wdarła się do domów, piwnic i gospodarstw, niszcząc dorobek wielu rodzin. Najbardziej ucierpiały tereny w dolinach rzek Złotego Potoku, Wisły, Odry, Iłownicy, Osobłogi, Opawy i Olzy. Skala żywiołu była wyjątkowa, w wielu miejscach odpowiadała powodzi o prawdopodobieństwie wystąpienia raz na sto, a nawet raz na pięćset lat.
Walka z żywiołem i pierwsze dni po powodzi
Kiedy woda podchodziła pod domy, jako pierwsi do walki ruszyli strażacy - zawodowi i ochotnicy - wspierani przez mieszkańców. Układano worki z piaskiem, zabezpieczano mosty i drogi, próbowano ratować to, co jeszcze dało się uratować. W wielu miejscach pomoc przychodziła też z sąsiednich gmin i powiatów. Tamte dni to nie tylko obraz zalanych ulic i zerwanych mostów, ale też ogromnej mobilizacji zwykłych ludzi, którzy wspólnie próbowali zatrzymać napierającą wodę.
Po ustąpieniu fali powodziowej przyszedł czas na sprzątanie i liczenie strat. Zniszczone koryta rzek, uszkodzone wały i podmyte skarpy stwarzały realne zagrożenie, dlatego rozpoczęto szerokie prace interwencyjne. Najpierw zabezpieczano najbardziej niebezpieczne miejsca, zasypywano wyrwy, udrażniano rzeki i usuwano zwały drewna oraz rumosz skalny. Tam, gdzie było to konieczne, prowadzono naprawy wałów i innych urządzeń chroniących przed powodzią.
Dziś, rok po tamtym kataklizmie, widać zarówno ogrom pracy, który już wykonano, jak i skalę wyzwań, które jeszcze stoją przed regionem. Według danych Wód Polskich, dotąd zakończono 118 zadań o wartości ponad 10,5 mln zł. Kolejnych 105 jest w trakcie realizacji, a ich koszt szacuje się na ponad 73,5 mln zł. Do końca 2025 roku liczba wszystkich działań związanych z usuwaniem skutków powodzi ma wynieść 223, a łączna wartość przekroczyć 84 mln zł.
Działania mają być prowadzone między innymi na terenie zarządu zlewni w Katowicach. Dotąd usunięto już szkody w korycie cieku Jasienicki oraz Szeroki w Jasienicy Przeprowadzono także konserwację niemal kilometrowego odcinka rzeki Pszczynki oraz wykonano remont pomp na przepompowni w Wiśle Wielkiej w cofce zbiornika wodnego Łąka.
- Do najważniejszych zadań w realizacji do końca 2025 roku należą: likwidacja przebić hydraulicznych powstałych w korpusie lewego wału przeciwpowodziowego rzeki Wisły na odcinku prawie 3 km wraz z naprawą korpusu wału przeciwpowodziowego oraz remontem przepustów wałowych w Górze w gminie Miedźna, likwidacja uszkodzenia lewobrzeżnego wału przeciwpowodziowego rzeki Wisły na odcinku 85 m w Harbutowicach w gminie Skoczów, a także likwidacja wyrw w skarpach odwodnych wałów przeciwpowodziowych cieku Jasienickiego w Ligocie w gminie Czechowice-Dziedzice - informują Wody Polskie.
Także w obszarze zarządu zlewni w Gliwicach prowadzone są dalsze działania. Dotąd udało się wykonać niezbędne remonty nawierzchni dróg przy wałach przeciwpowodziowych Odry, a także udrożniono zatory i naprawiono wyrwy brzegowe na odcinku 1,1 km cieku Bodek w Raciborzu.
- Do najważniejszych zadań w realizacji do końca 2025 roku należą usunięcie nieprawidłowości stanu technicznego wałów przeciwpowodziowych rzeki Bytomki w Zabrzu na odcinkach o łącznej długości blisko 2 km, zabudowa wyrwy i wyboju w rejonie przelewu stałego polderu Buków, jak również zabudowa wyrw brzegowych na lewym brzegu rzeki Bierawka w Bierawie - przekazują Wody Polskie.
Kolejne zadania mają zapobiec skutkom powodzi w przyszłości w woj. śląskim
Do 2029 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach planuje przeprowadzić prace przeciwpowodziowe warte łącznie około 355 mln zł. Już w przyszłym roku ma ruszyć 29 zadań o wartości blisko 80 mln zł. Równolegle przygotowywane są modernizacje istniejących urządzeń oraz budowa nowych obiektów, które mają poprawić bezpieczeństwo mieszkańców w przypadku kolejnych wezbrań. Projekty te są opracowywane dla całych zlewni rzecznych, co pozwala patrzeć na problem kompleksowo, a nie tylko fragmentami.
Wspólnie z IMGW i ekspertami Wody Polskie opracowały cztery programy redukcji ryzyka powodziowego - dla rzek Opawy, Osobłogi, Olzy oraz Białej i Iłownicy. Dokumenty te są stopniowo konsultowane z mieszkańcami. Obecnie trwają prace nad przygotowaniem projektów i zdobyciem niezbędnych pozwoleń. To etap, bez którego nie można rozpocząć inwestycji. Same roboty będą prowadzone przez kilka kolejnych lat i mają uzupełniać działania interwencyjne oraz odbudowę miejsc, które ucierpiały w powodzi.
Zbiornik Racibórz Dolny uratował Śląsk przed dramatycznymi skutkami powodzi. Czeka na usunięcie nieszczelności
Po powodzi Centrum Technicznej Kontroli Zapór sprawdziło stan techniczny zbiornika Racibórz Dolny. Kontrola miała potwierdzić, czy obiekt można bezpiecznie użytkować po przejściu wielkiej wody. W raporcie stwierdzono, że zbiornik działa zgodnie z przeznaczeniem i może być dalej używany, ale pod pewnymi warunkami. Do czasu usunięcia nieszczelności w konstrukcji i wykonania dodatkowych badań gruntu nie wolno napełniać go powyżej 193,8 m n.p.m., czyli mniej więcej do 80 procent jego maksymalnej pojemności - takiej samej, jak podczas powodzi we wrześniu 2024 roku.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach ogłosił przetargi na wykonanie ekspertyz, które mają wyjaśnić przyczyny przesiąków w zaporze, oraz na prace naprawcze na zbiorniku Racibórz Dolny i polderze Buków. Umowy z wykonawcami podpisano na początku czerwca. Zgodnie z planem wszystkie niezbędne prace mają zostać zakończone do końca 2025 roku.
- Obecnie na trenie zbiornika Racibórz Dolny oraz polderu Buków trwają prace polegające na usuwaniu skutków wrześniowej powodzi. Równolegle trwa wykonanie zleconej ekspertyzy technicznej, dotyczącej przyczyny wysięku wody z drenażu w rowie opaskowym na zaporze czołowej zbiornika Racibórz Dolny. Termin realizacji zadania wyznaczono maksymalnie na dzień 25 września br. z uwagi na przebieg samego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Obecnie wykonawca ekspertyzy prowadzi odwierty i sondowania w terenie - informuje Linda Hofman z Wód Polskich.
Miliardy złotych strat po powodzi
Powódź z września 2024 roku zostawiła po sobie ogromne straty. Zalane zostały domy, firmy i gospodarstwa, a infrastruktura w wielu miejscach została zniszczona lub poważnie uszkodzona. W samym województwie śląskim straty oszacowano na kilkaset milionów złotych, a w całym regionie na miliardy.
16 września ubiegłego roku rząd wprowadził na terenie trzech najbardziej dotkniętych województw stan klęski żywiołowej. Obowiązywał on przez trzydzieści dni i pozwolił na uruchomienie nadzwyczajnych działań ratunkowych oraz szybkiej pomocy dla poszkodowanych mieszkańców.
Wsparcie finansowe dla samorządów i instytucji publicznych zaczęło napływać jeszcze w 2024 roku, a w lipcu tego roku ogłoszono kolejny pakiet pomocy - blisko 1,3 miliarda złotych z Funduszy Europejskich. Pieniądze mają trafić do gmin i instytucji publicznych na odbudowę sieci wodno-kanalizacyjnych oraz termomodernizację szkół, szpitali i urzędów. Nabory wniosków prowadzi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Łącznie, biorąc pod uwagę środki krajowe i unijne, na walkę ze skutkami powodzi i pomoc mieszkańcom przeznaczono już ponad 8 miliardów złotych. Z tych pieniędzy sfinansowano m.in. zasiłki dla poszkodowanych rodzin na kwotę ponad miliarda złotych, wsparcie dla przedsiębiorców warte 700 mln, budowę mieszkań komunalnych za 500 mln oraz odbudowę szkół, dróg, mostów i obiektów sportowych, turystycznych i kolejowych.
Czy jesteśmy w stanie przewidzieć kolejną powódź?
Meteorolodzy podkreślają, że prognozowanie powodzi nie jest możliwe z dużym wyprzedzeniem, ale obecne narzędzia pozwalają stosunkowo precyzyjnie przewidzieć intensywne opady deszczu związane z niżem genueńskim, układem niskiego ciśnienia powstającym nad północnymi Włochami i przemieszczającym się w stronę Europy Środkowej. To właśnie on odpowiadał za wielkie powodzie w 1997 i 2024 roku.
Według ekspertów, najpewniejsze prognozy można sporządzić na 24-36 godzin przed nadejściem najsilniejszych opadów. Na tyle pozwalają obecnie modele meteorologiczne, które dość dokładnie odwzorowują czas i miejsce wystąpienia zjawisk konwekcyjnych - czyli gwałtownych burzowych chmur przynoszących ulewne deszcze. Szacowania na trzy doby wcześniej są możliwe, ale obarczone większą niepewnością.
W miarę rozwoju technologii - w tym modeli globalnych, prognoz lokalnych czy narzędzi opartych na sztucznej inteligencji - przewidywania stają się coraz dokładniejsze. Nadal jednak nie da się stworzyć prognozy w stu procentach trafnej. Zjawiska pogodowe w niewielkiej skali jak burze, wciąż można przewidzieć tylko na dzień lub dwa przed ich wystąpieniem.
- Nie sądzę jednak, abyśmy w przyszłości mogli modelować idealne przewidywania, trafne w stu procentach. W miarę pewne prognozy pogody dotyczące takich ogólnych zmiennych, które charakteryzują stan atmosfery w danym momencie i czasie, mogą być opracowane na około 5 do 7 dni. Natomiast w dalszym ciągu istnieją zjawiska, które odbywają się w stosunkowo niewielkiej skali i które są trudne do przewidzenia, zarówno pod kątem tego, gdzie wystąpią, kiedy, jak i jakie będzie ich natężenie. Do tej grupy należą na przykład zjawiska burzowe, które mogą być przewidywane na około dobę czy dwie przed - tłumaczył w rozmowie z PAP ekspert z IMGW i jednocześnie członek zarządu stowarzyszenia Skywarn Polska, które prowadzi serwis "Polscy Łowcy Burz".