Słupsk: Alkoholowa turystyka. Tak omijają nocną prohibicję
Od 30 lipca tego roku w Słupsku obowiązuje nocna prohibicja, czyli zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych w godzinach od 22:00 do 6:00. Ograniczenie to, choć ma na celu poprawę bezpieczeństwa, błyskawicznie wywołało kreatywne reakcje mieszkańców, którzy znaleźli sposoby na utrzymanie dostępu do trunków po zmroku. Planowanie ponad wszystko: Zakupy "na zapas"
Najbardziej powszechną i całkowicie legalną metodą na obejście prohibicji jest po prostu planowanie z wyprzedzeniem. Mieszkańcy Słupska, którzy wiedzą, że będą potrzebować alkoholu w późnych godzinach, dokonują zakupów przed magiczną godziną 22.
Dla sprzedawców oznacza to koncentrację obrotów w krótszym czasie, ale jednocześnie wymusza na kupujących większe zakupy.
- Jak usłyszałem o tej prohibicji, to tylko się uśmiechnąłem pod nosem. Myślą, że mi to jakoś mocno życie utrudni? Nie. Zrobiło się po prostu mniej spontanicznie, a bardziej... logistycznie. Teraz trzeba myśleć o piciu już po południu. - mówi mieszkaniec Słupska
Lukratywny wyjazd: "Alkoholowa turystyka"
Zakaz obowiązuje wyłącznie w granicach administracyjnych Słupska. Naturalną konsekwencją tego ograniczenia stało się zjawisko "alkoholowej turystyki".
Oznacza to, że osoby zmotoryzowane, a szczególnie taksówki, realizują kursy do sąsiednich miejscowości, w których nocny zakaz nie został wprowadzony. Najbliższe gminy stają się nocnymi destynacjami dla tych, którzy spóźnili się na zakupy lub skończyły im się zapasy.
Dla taksówkarzy to nowa gałąź biznesu po 22:00, choć dla samych mieszkańców Słupska jest to znacznie droższa i mniej wygodna opcja.
- Panie, z tymi kursami po 22:00 to jest taka historia, że prohibicja swoje zrobiła, ale szału nie ma. Niektórzy myślą, że jak zamknęli sklepy, to nagle cały Słupsk ruszy do taksówek po piwo. Nic z tych rzeczy. - mówi taksówkarz.
Inaczej wygląda to w przypadku taksówek działających w oparciu o aplikację mobilną.
- Nocna prohibicja nam służy. To są nocne, szybkie kursy, także przyjemnie się je robi, a ich liczba jest teraz większa niż wcześniej, ale to było do przewidzenia - mówi zleceniobiorca.
W sklepach poza granicami Słupska słyszymy, że faktycznie widać zmiany, choć bardziej odczuwalne były na początku.
- Mamy już nawet stałych nocnych klientów, których wcześniej tu nie widziałam. Raz więcej mamy tych klientów, raz mniej, ale na pewno czuć różnicę - mówi ekspedientka jednego ze sklepów w Kobylnicy.
- Czy więcej? Może trochę, ale szału nie ma. Czasem wpadnie ktoś nowy, głównie taksówki z klientami, ale to nie jest tak, że pół Słupska do nas zbiega - komentuje sprzedawczyni z Siemianic.
- Na początku tak, było więcej, a teraz chyba przywykli i robią zapasy. Dalej wpadają, ale nie ma już tej fali spragnionych. Ludzie chyba po prostu zaakceptowali nowe zasady - dodaje pracownik sklepu w Redzikowie.
W ocenie gastronomii
Jedynym legalnym miejscem, gdzie w Słupsku można kupić alkohol po 22:00, pozostają bary, puby i restauracje.
- Zakaz jest, furtka dla nas jest, ale to tylko drobny, stały wzrost ruchu. Nie ma mowy o żadnym eldorado, bo dla większości mieszkańców nadal liczy się domowy budżet, a ten ratuje się kupując po prostu wcześniej. - mówi pracownica jednego z lokali gastronomicznych w Słupsku.
- Częściej niż wcześniej wchodzą spontanicznie, ale tak jak zawsze, raz mamy lepszy weekend, raz gorszy, jednak zawsze ktoś jest. Czasem ktoś rzuci "a, no tak, tu se jeszcze można kupić", wchodzi i zamawia. To niewielka różnica. - podsumowuje pracownica z lokalu działającego blisko ratusza.
Statystyki policyjne
Przypomnijmy, że podkom. Jakub Bagiński, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku informował niedawno, iż sierpień, będący pierwszym pełnym miesiącem obowiązywania zakazu, przyniósł wymierne efekty.
W porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego, policjanci odnotowali o około 30 procent mniej zgłoszeń dotyczących zakłócania spokoju i podejmowali mniej interwencji związanych z piciem alkoholu w miejscach publicznych. Mundurowi nie otrzymali również żadnych zgłoszeń o łamaniu samego zakazu sprzedaży. Jak podkreślił podkom. Bagiński, dopiero kolejne miesiące pokażą, czy zaobserwowany spadek ma bezpośredni związek z wprowadzonymi przepisami.