Sprzedawali ludzkie głowy. Historia, która przeraża
Wspomnienie po zmarłych przyjmuje w różnych kulturach rozmaite formy – czasem są to zdjęcia, czasem groby, a czasem… zakonserwowane głowy! Dla Maorysów te głowy były nie tylko pamiątką, ale i symbolem statusu, władzy i więzi z przodkami. Dla Europejczyków – egzotyczną ciekawostką, za którą byli gotowi zapłacić każdą cenę.
Maoryska tradycja
W kulturze Maorysów, rdzennej ludności Nowej Zelandii, zachowywanie odciętych głów tzw. mokomokai stanowiło jeden z najważniejszych rytuałów upamiętniania przodków i demonstrowania statusu społecznego. Głowy te były najczęściej głowami pokonanych wrogów, ale również czczonych wodzów i bliskich członków wspólnoty.
Ich przygotowanie wymagało niezwykłej precyzji: po dekapitacji usuwano mózg i oczy, uszczelniano otwory włóknem lnu i żywicą, a następnie gotowano, wędzono nad ogniem, suszono na słońcu i nacierano olejem z rekina, by zachować rysy twarzy i charakterystyczne tatuaże.
Mokomokai były przechowywane w ozdobnych skrzyniach i wyciągane podczas najważniejszych uroczystości. Głowy przodków symbolizowały siłę rodu, a głowy wrogów – zwycięstwo i prestiż. Często stawały się przedmiotem wymiany podczas negocjacji pokojowych między plemionami lub były wyśmiewane i demonstrowane jako trofea wojenne.
Muszkiety za głowy
Pierwsze kontakty Maorysów z Europejczykami w XVIII wieku nieodwracalnie zmieniły znaczenie mokomokai. Europejscy podróżnicy tacy jak Joseph Banks z załogi Jamesa Cooka, już w 1770 roku wymieniali przedmioty codziennego użytku na zakonserwowane głowy, traktując je jako egzotyczne kurioza.
Wraz z rozwojem handlu, szczególnie w latach 1820–1831, mokomokai stały się towarem – za jedną głowę można było uzyskać muszkiet, a czasem nawet dwa. Wartość głów przewyższała inne towary: by zdobyć jeden muszkiet, trzeba było oddać tonę lnu lub dwie głowy.
Handel głowami napędził tzw. Wojny Muszkietowe, które pochłonęły życie nawet 20 tysięcy Maorysów. Plemię Ngāpuhi, uzbrojone w 300 muszkietów, siało postrach w północnej części wyspy, a inne rozpaczliwie starały się zdobyć broń, by przetrwać. W efekcie zaczęto tatuować i konserwować głowy niewolników oraz jeńców, często z przypadkowymi wzorami, by zaspokoić popyt europejskich kolekcjonerów i muzeów.
Desakralizacja i skandal
Wraz z rozwojem kolonizacji i powstaniem brytyjskiej kolonii w 1840 roku (Traktat z Waitangi), oficjalnie zakazano handlu mokomokai. Jednak przez kolejne dekady głowy były nadal sprzedawane i wywożone do Europy, Ameryki, Australii i Ameryki Południowej.
Do końca XIX wieku większość znanych mokomokai znajdowała się już poza Nową Zelandią – w muzeach, prywatnych kolekcjach i na aukcjach w Londynie, Paryżu czy Nowym Jorku.
Warto podkreślić, że dla Maorysów była to nie tylko utrata artefaktów, lecz także głęboka rana duchowa – mokomokai to szczątki przodków, które powinny spoczywać w ziemi lub być czczone przez potomków. Ich komercjalizacja i wystawianie w gablotach muzealnych było dla Maorysów aktem profanacji i upokorzenia.
Horatio Gordon Robley
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci związanych z historią mokomokai był generał major Horatio Gordon Robley (1840–1930), oficer brytyjskiej armii, artysta i etnograf. Podczas służby w Nowej Zelandii w latach 1863–1866 Robley zafascynował się tatuażami moko i konserwowanymi głowami. Po powrocie do Anglii zgromadził kolekcję liczącą 35–40 mokomokai, którą w 1908 roku próbował sprzedać rządowi Nowej Zelandii za 1000 funtów – bezskutecznie.
Większość kolekcji Robleya trafiła ostatecznie do American Museum of Natural History w Nowym Jorku za 1250 funtów. Słynne zdjęcie generała pośród mokomokai do dziś budzi grozę i oburzenie, będąc symbolem kolonialnej grabieży i utraty sacrum.
Muzea i repatriacja
Do końca XIX wieku setki mokomokai znalazły się w kolekcjach muzealnych i prywatnych na całym świecie. Szacuje się, że tylko w Europie i Ameryce znajdowało się ponad 200 takich głów, z czego największe zbiory miały muzea w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Sztokholmie, Kolonii, Buenos Aires i Sydney.
Jeszcze w latach 80. XX wieku mokomokai były wystawiane na aukcjach w Londynie i Paryżu, osiągając ceny rzędu 4000–5000 funtów za sztukę. Dopiero naciski rządu Nowej Zelandii i protesty Maorysów doprowadziły do wycofania tych artefaktów z obrotu i rozpoczęcia procesu repatriacji.
Od lat 80. XX wieku trwa międzynarodowa kampania na rzecz zwrotu mokomokai do Nowej Zelandii. W 2003 roku rząd powierzył Muzeum Te Papa Tongarewa rolę koordynatora repatriacji szczątków przodków. Do 2024 roku do Nowej Zelandii wróciło ponad 420 głów i innych szczątków, a kolejne 600 wciąż znajduje się za granicą.
Proces repatriacji jest skomplikowany – wymaga identyfikacji pochodzenia mokomokai, konsultacji z odpowiednimi podmiotami i uzgodnienia warunków zwrotu. W ostatnich latach do Nowej Zelandii wróciły głowy z muzeów w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Argentynie, Szwecji, Norwegii i Australii.