Śrem: Spór między mieszkańcami a Spółdzielnią Mieszkaniową
Spór między mieszkańcami a Spółdzielnią Mieszkaniową w Śremie. Kością niezgody inwestycje
Spór między mieszkańcami bloków przy ul. Szymanowskiego 2 i 4 a Spółdzielnią Mieszkaniową w Śremie narasta. Mieszkańcy zarzucają spółdzielni brak komunikacji, konsultacji przed podjęciem jakichkolwiek decyzji oraz jasnych i konkretnych informacji czy faktycznie nowe inwestycje przy ul. Szymanowskiego są planowane i w jakim zakresie, co z parkingami, placem zabaw oraz terenem zielonym, który obecnie służy mieszkańców tej części osiedla Helenek Wysokich, tylko pogarsza sprawę. Mieszkańcy w swojej niemocy postanowili wyjść na ulice miasta w proteście, aby być usłyszanym.
Mieszkańcy Szymanowskiego nie czekają z założonymi rękami, dopytują i protestują
Przed protestem, który miał miejsce w poniedziałek 28 lipca, zebrali około 400 podpisów pod pisemnym sprzeciwem dotyczącym planom budowy nowych bloków przy ul. Szymanowskiego/Paderewskiego. Pod pismem podpisywały się nie tylko osoby mieszkające w bezpośrednim sąsiedztwie działek objętych planem inwestycji, ale również spółdzielcy z sąsiednich bloków, którym również nie podoba się likwidacja terenu zielonego, placu zabaw oraz parkingu, który w dobie braku miejsc postojowych jest na wagę złota.
— Jeśli zlikwidują nam nasz parking, to już nam nowych miejsc parkingowych nie dadzą. Dla nowych bloków wybudują tyle miejsc parkingowych, ile jest wymagane prawem dla nowej inwestycji, a nami się nikt nie będzie przejmować. Efektem będzie parkowanie na miejscach sąsiadów i jeszcze większa walka o możliwość pozostawienia auta — mówi jedna z szykujących się do protestu kobiet.
— Nie wyobrażam sobie likwidacji placu zabaw. Teraz dzieci mają gdzie spędzać czas, nie siedzą tylko w domu. Mamy ładny plac zabaw. Może nie najnowszy, ale zadbany i w dobrym stanie. Naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby ten skrawek zieleni zniknął. No i górka. Jak tylko zimą spadnie trochę śniegu, wszystkie dzieci z okolicy tu przychodzą, bo to jedne z nielicznych bezpiecznych miejsc do zjeżdżania — dodaje druga z protestujących.
Prezes SM Śrem wyszedł do protestujących, ale konkrety nie padły
Poniedziałkowy protest zakończył się pod budynkiem Spółdzielni Mieszkaniowej. Do protestujący wyszedł prezes Marek Masfeld, który niestety żadnych konkretów zebranym osobom nie przedstawił, podkreślił jedynie to, co w jego imieniu w odpowiedzi na nasze pytania przesłała jego zastępczyni Karolina Posadzy, a mianowicie, że Spółdzielnia Mieszkaniowa w Śremie działa na rzecz wszystkich mieszkańców, a nie wąskiej grupy osób, i że póki co nie ma o czym rozmawiać, gdyż „ogłaszanie publiczne obecnie koncepcji nie chroniłoby działalności gospodarczej Spółdzielni jako podmiotu, który prowadzi taką działalność. Spółdzielnia nie pełni wyłącznie zadań jako zarządca nieruchomości, co istotne jest w sprawie, aby zrozumieć różnice w zasadach komunikacji na zewnątrz”.
Ostatnia fala krytyki na SM Śrem płynąca z ul. Szymanowskiego to już hejt?
Karolina Posadzy odniosła się również do formy komunikacji poprzez social media mieszkańców ul. Szymanowskiego 2 i 4 z pozostałymi mieszkańcami zasobów spółdzielni oraz Śremu.
— Informowanie przez anonimowe osoby opinii publicznej nt. likwidacji miejsca zabaw czy parkingów na rzecz wyłącznie budynków mieszkalnych i tzw. „betonozie” jest nieprawdą, a wręcz brakiem wiedzy nt. prawa budowlanego i obowiązków Inwestora - Spółdzielni, w tym zakresie. W chwili obecnej możemy zapewnić, że inwestycje mają na celu nie tylko zapewnienie komfortowych i dobrze jakościowo wykonanych mieszkań, wraz z pełną infrastrukturą wokół budynków, w tym miejscami parkingowymi (których brakuje na osiedlu i oczekują ich mieszkańcy także w okolicy Szymanowskiego), chodnikami, ale również placów zabaw, rekultywacją terenów zielonych po wykonaniu prac i nowych nasadzeń zieleni. Nadmieniamy również, że inwestycje, dzięki zwiększeniu powierzchni zasobów Spółdzielni, przyczynią się do obniżenia kosztów utrzymania mienia Spółdzielni ponoszonych przez wszystkich członków Spółdzielni. Takie działania są wręcz obowiązkiem Spółdzielni – czytamy.
W tym miejscu warto dodać, że osoba dopytująca o plany inwestycyjne spółdzielni przy ul. Szymanowskiego w imieniu mieszkańców jest znana i bynajmniej nie ukrywa się, także w social mediach. Mowa o Grzegorzu Kielu, który jest również formalnie organizatorem poniedziałkowego protestu, który przeszedł przez Śrem.
— Jest na wielu, ale przy wysyłaniu pism czy podawaniu danych w sprawach formalnych, takich jak zgłoszenie protestu, potrzebna jest jedna konkretna osoba i to jestem ja — powiedział nam Grzegorz Kiel i dodał, że dwukrotnie wysyłał pisma do SM Śrem z zapytaniem o planowaną przy ul. Szymanowskiego inwestycję i do dnia protestu odpowiedź do niego nie dotarła.
— Mimo złej pogody i godziny protestu przyszło dużo osób, a to pokazuje, że jest to dla nas ważna sprawa. Zebrały się w sumie trzy pokolenia bo i seniorzy i młodzi dorośli i dzieci – skomentował poniedziałkowy protest.
Także Renata Frąckowiak, spółdzielczyni i mieszkanka bloku przy ul. Szymanowskiego 4 podkreślała w rozmowie z nami, że ona się nie ukrywa, jest osobą z imienia i nazwiska i również protestuje. Jak zaznacza pani Renata, tyle się mówi o zieleni, o jej potrzebie w przestrzeni publicznej, a tu tymczasem planowana jest jej likwidacji.
— Wprowadzenie kolejnych mieszkańców nie rozwiąże i tak nabrzmiałego już problemu miejsc parkingowych, a zamiana kolejnego zielonego skrawka osiedla na beton też nikomu nie służy. Nie chcemy betonozy – dodała nasza rozmówczyni i podkreśla, że brakuje dialogu.
Finałem protestu, póki co jest obietnica spotkania z mieszkańcami
Podsumowaniem poniedziałkowego protestu jest przekazanie podpisanego przez około 400 osób sprzeciwu dotyczącego planowanej inwestycji oraz obietnica spotkania pomiędzy zarządem spółdzielni a mieszkańcami. Wówczas ma być możliwe, zaprezentowanie szerszej informacji planowanej inwestycji. Spotkanie ma być możliwe we wrześniu.