Stal Gorzów ma 5,9 mln długu. Radni zdecydują o poręczeniu kredytu
Prawie 6 milionów długu. Klub liczy na kredyt
Podczas posiedzenia komisji rewizyjnej wiceprezes Stali Gorzów Patryk Broszko ujawnił skalę problemu. – Na chwilę obecną krótkoterminowe zobowiązania Stali Gorzów wynoszą 5,9 mln zł – poinformował, cytowany przez Gazetę Lubuską.
Jeszcze w październiku ubiegłego roku całkowite zadłużenie klubu sięgało 16,8 mln zł. Z tej kwoty 9,5 mln zł trzeba było spłacić natychmiast, aby Stal mogła przystąpić do rozgrywek. Dzięki pożyczkom, sprzedaży karnetów i wsparciu sponsorów zadłużenie udało się wtedy obniżyć i spłacić. Klub uzyskał licencję nadzorowaną na sezon 2025.
Teraz jednak sytuacja wraca jak bumerang. – Liczba pozyskanych sponsorów nie jest wystarczająca, aby zamknąć budżet. Dlatego jesteśmy zmuszeni zaciągnąć zobowiązanie w banku, z którym od lat współpracujemy. Kredyt miałby wynieść 6 mln zł z okresem spłaty około dziesięciu lat – tłumaczy Broszko.
Niezapłacone faktury za Grand Prix
Wiceprezes przyznał, że po objęciu funkcji odkrył kolejne problemy. – Stal zaczynała sezon w sytuacji, w której przychody na 2025 w kwocie ponad 6 mln zł zostały przeznaczone na spłatę zobowiązań z 2024 roku, a także z wcześniejszych lat. Po moim przyjściu do Stali Gorzów okazało się także, że nikt nie zapłacił za Grand Prix w 2021, 2022 i 2024 – powiedział Broszko.
To oznacza, że mimo spłaconych częściowo długów, klub wciąż zmaga się z poważnymi zaległościami. Ich ostatnią deską ratunku ma być kredyt, który we wtorkowe popołudnie stanie się przedmiotem debaty na sesji Rady Miasta.
Radna: plan naprawczy był napisany na kolanie
Sceptycznie do propozycji poręczenia kredytu podchodzi radna Paulina Szymotowicz. – Plan naprawczy był napisany na kolanie, a nasze zaufanie do władz klubu jest praktycznie znikome – mówiła w Radiu Gorzów.
Radna ujawniła dane z dokumentów finansowych. Na 31 sierpnia 2025 roku aktywa spółki wyniosły niecałe 7 mln zł, podczas gdy zobowiązania i rezerwy przekroczyły 9 mln zł. Kapitał własny wynosi minus 2,5 mln zł, a strata netto przekroczyła 3 mln zł. – Tak dużych długów nie da się wyprostować w ciągu roku. Potrzebny jest plan na kilka lat, a nie od pierwszego do pierwszego – podkreśliła.
Kibic: sytuacja spółki to bagno i szlam
Głos zabrał także kibic Stali, Tomasz Stefaniak, który od miesięcy śledzi sprawę finansów klubu. – Sytuacja finansowa spółki to bagno i szlam. Każdy radny głosując za poręczeniem kredytu popełni przestępstwo niegospodarności. A na pewno popełni je Urząd Miasta poręczając kredyt – napisał na Facebooku.
Stefaniak podkreśla, że gdyby 31 sierpnia był końcem roku obrachunkowego, zarząd miałby obowiązek złożyć wniosek o upadłość. – Dojdzie do sytuacji, że kredyt zostanie poręczony w październiku, a w styczniu zarząd spółki będzie musiał ogłosić upadłość. I to nie będzie kwestia oceny. Będzie musiał, czy chce czy nie – ostrzega.
Nie zostawia też złudzeń co do raportów medialnych przygotowanych przez klub. – Nie można mówić o wzroście wartości medialnej, kiedy 80 procent wiadomości o Stali Gorzów to artykuły o długach, zaległościach i kłótniach w zarządzie – dodaje.
Dyskusja o poręczeniu kredytu budzi ogromne emocje. Jedni przekonują, że Stal Gorzów to marka, której nie można pozwolić upaść. Inni twierdzą, że miasto nie może w nieskończoność poręczać kolejnych kredytów i ryzykować publicznymi pieniędzmi. Decyzja zapadnie dziś po południu.