Studentka prawa włożyła konającego psa do worka i wywiozła do lasu
Jak ocenia DIOZ studentka Elżbieta, osoba studiująca prawo, czyli przyszły przedstawiciel zawodów zaufania publicznego, mogła dopuścić się pomocnictwa w znęcaniu się nad zwierzęciem. Zrobiła to świadomie wspierając sprawcę przestępstwa.
Po publikacji dramatycznego apelu sąsiadów o ratunek dla konającego psa, „studentka oglądająca psa zza kuchennego okna, nie podjęła prób pomocy, nie zawiozła psa do lekarza weterynarii, nie zadzwoniła po pomoc. Zamiast tego… zapakowała go do worka i zaczęła uciekać z nim po okolicznych lasach”. Elżbieta wywiozła również wszystkie zwierzęta z posesji. Tylko dzięki determinacji sąsiadów, którzy śledzili ją i zawiadomili policję, psa udało się odzyskać i przymusić kobietę do powrotu z nim na posesję. – Tylko dlatego mogliśmy przeprowadzić odbiór zwierząt. Wyobrażacie sobie? Studentka prawa. Osoba, która ma w przyszłości egzekwować prawo, stanęła dziś po stronie przemocy i tuszowania zbrodni – informują animalsi.
W tym przypadku w sposób bulwersując zachowała się studentka prawa, przyszła prawniczka, może sędzia. Zamiast ratować konającego psa, zapakowała go do wora i uciekła do lasu. Chciała tak kryć rodzinę. To wstrętne. Studentka prawa, kiedyś może adwokat, prokurator lub sędzia. Uczelnia natychmiast zareagowała na okropny czyn studentki i wszczęła postępowanie w sprawie Elżbiety. To nie koniec. UAM zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. – Społeczność akademicka nie przeszła obojętnie wobec ujawnionych faktów i działań studentki Wydziału Prawa i Administracji, które miały miejsce podczas jednej z naszych ostatnich interwencji. To ważny gest – pisze Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
Jak informuje Dolnośląski Inspektorat „cierpienie zwierząt w Polsce nie budzi reakcji większości, tylko mniejszości. Bo empatii w tym kraju się nie uczy. Empatii się nie nabywa z chwilą urodzenia”. Otis to przykład zwierzęcia, które konało w obecności rodziny. – Bo tak to się w Polsce dzieje, całe rodziny patrzą, jak pies gnije, jak zdycha w agonii, i nic z tym nie robią – podkreśla Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.