Susza w natarciu, a aplikacja wciąż nie działa prawidłowo
W tym artykule:
Aplikacja suszowa nie odzwierciedla realnych strat w polu
Systemem Monitoringu Suszy Rolniczej zajmuje się w Polsce IUNG. Dane dotyczące wystąpienia szkód rolniczych w wyniku zjawiska i ich wysokość przekazywane są dalej do aplikacji, która generuje protokół. To o tyle ważne, że wpływa na wysokość strat, a co za tym idzie także wielkość pomocy.
Ogłoszenie zagrożenia suszą daje ewentualne podstawy do powołania komisji suszowych przez wojewodów. Rolnicy chcą jednak, aby komisje wszędzie wróciły na pola. Na wtorkowym posiedzeniu komisji rolnictwa wielu z nich wskazało, że aplikacja działa źle. Nie pokazuje niedoborów wody, gdy faktycznie na polu jest sucho.
- Instrumenty, które zaczęliśmy wykorzystywać do oceny suszy, są niewystarczające, a nawet błędne - mam na myśli aplikację suszową. Aplikacja suszowa nie tylko nie działa, ale generuje niewłaściwe wyniki, z jednej strony część rolników może być beneficjentem, z drugiej strony wiele gospodarstw na tym traci - przyznał Krzysztof Olejnik z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
Jego zdaniem w aplikacji nie są uwzględnione kluczowe parametry, np. hydrogeologiczne, z poziomu wód gruntowych, a także sama metodyka nie jest właściwa. Rozwiązanie? Komisje, które będą bardziej rzetelne niż aplikacja suszowa.
Z kolei dr Jerzy Kozyra, szef Zakładu Biogospodarki i Agrometeorologii IUNG, poinformował, że do oceny stopnia suszy wykorzystuje się 172 stacje meteorologiczne IUNG, a także stacje Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych.
- Rozkład opadów szacujemy na bazie radarów, dane te są doprecyzowywane na podstawie danych ze stacji meteorologicznych - zaznaczył.
Aplikacja wykorzystuje ważny wskaźnik - Klimatyczny Bilans Wodny, który nie uwzględnia praktyk rolniczych w gospodarstwie, ale pozwala zachować obiektywizm. Przyznał jednak, że to rozwiązanie uproszczone. - Zgadzamy się, że aplikacja wymaga poprawy i uszczegółowienia.
Ministerstwo przychyli się w końcu do próśb rolników o powrót komisji suszowych?
Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski, odnosząc się do apelu o powołanie komisji suszowych, przekazał, że sprawdzi, czy jest taka możliwość. Do pracy w takich komisjach są delegowani pracownicy ODR, izb rolniczych i urzędu gminy, nie dostają oni wynagrodzenia, a często wykonywanie pracy wiąże się z wykorzystywaniem własnego samochodu. W tym roku powołano lokalnie 397 komisji, oszacowały one szkody w ponad 12,5 tys. gospodarstw na powierzchni prawie 60 tys. ha.
Rolnicy, których dotknęła susza, czy inne niekorzystne zjawisko pogodowe, mogą ubiegać się o kredyt preferencyjny na wznowienie produkcji, skorzystać z ulgi składkowej lub rozłożyć na raty czynsz/składkę KRUS.
- Po zakończeniu prac komisji szacujących straty, zostanie podjęta decyzja ws. pomocy finansowej z budżetu państwa dla poszkodowanych gospodarstw rolnych - podsumował Krajewski.