System rekrutacji do szkół średnich do poprawki. Dyrektor I LO: "Przyszedł czas na refleksję i wprowadzenie zmian"
- Elektroniczny system rekrutacyjny jest piekielnie sprawnym narzędziem, naprawdę działa świetnie, ale - tylko w kontekście realizacji zapisów ustawy dotyczących rekrutacji do szkół. Natomiast z punktu widzenia ucznia, rodzica, jak i szkoły - jest to bezduszna maszyna, która wielu rzeczy nie uwzględnia. Dobrze by było przyjrzeć mu się po tych kilkunastu latach działania i wprowadzić poprawki. Trzeba by to zrobić na poziomie ustawy, to jest poza zasięgiem dyrektorów szkół - zaznacza nam Jacek Kaczor, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie.
Za jeden z największych mankamentów elektronicznego systemu naboru dyrektor "Nowodworka" uważa rekrutację uzupełniającą. Jest to drugi etap rekrutacji, podczas którego można starać się o przyjęcie na wolne miejsca. W tym roku po pierwszym etapie do liceów, techników i szkół branżowych dostało się 8005 kandydatów, a ponad 1200 osób nie dostało się nigdzie.
"Po tym etapie na kandydatów nadal czeka 1181 wolnych miejsc: w liceach - 75, technikach - 776 i branżowych szkołach I stopnia - 330 miejsc" - podawał krakowski magistrat, ogłaszając rekrutację uzupełniającą do miejskich szkół.
Rekrutacja uzupełniająca? Raczej czas zamieniania się miejscami
Dyr. Kaczor komentuje, że te miejsca - również pojedyncze w najlepszych krakowskich liceach - były tylko w teorii do zapełnienia przez te osoby, które zostały na lodzie, nie dostały się do żadnej szkoły.
- Ponieważ w rekrutacji uzupełniającej mogą wziąć udział wszyscy, startują w niej również ci, którzy zostali przyjęci do szkół, ale są niezadowoleni z wyniku naboru, chcą zawalczyć o jeszcze bardziej wymarzoną klasę i szkołę. I tak naprawdę na tym etapie przepływ miejsc następuje pomiędzy osobami, które gdzieś już się zrekrutowały i potwierdziły swój wybór. Ten ruch w ramach rekrutacji uzupełniającej nie wpłynie na osoby, które nigdzie się nie zrekrutowały, i w efekcie nadal pozostanie grupa osób bez miejsca w szkole - mówi Jacek Kaczor. - Trzeciego etapu rekrutacji elektronicznej już nie ma, komisje rekrutacyjne kończą w tej chwili swoje działania.
W rekrutacji uzupełniającej do szkół prowadzonych przez Miasto Kraków na nadchodzący rok szkolny wzięło udział 2920 kandydatów, w tym 1157 nieprzyjętych w rekrutacji zasadniczej oraz aż 1763 kandydatów już przyjętych do szkół.
Kandydaci, którzy nie zostali przyjęci w postępowaniu uzupełniającym do żadnej krakowskiej samorządowej szkoły ponadpodstawowej (a - jak informuje Urząd Miasta - jest ich 478), mogą ubiegać się o przyjęcie do szkół na podstawie decyzji dyrektorów.
Według danych z systemu rekrutacyjnego z 8 sierpnia, po zakończeniu rekrutacji uzupełniającej w szkołach prowadzonych przez Miasto Kraków jest 1350 wolnych miejsc, w tym w liceach - 272, technikach - 783, branżowych szkołach I stopnia - 295.
Lista wolnych miejsc w szkołach wyświetla się w systemie rekrutacyjnym, 12 sierpnia została też opublikowana przez Kuratorium Oświaty w Krakowie.
- Ale system nie wyświetla zmian na bieżąco, pokazuje miejsca, które były wolne w ubiegłym tygodniu, po zakończeniu rekrutacji uzupełniającej. Od tej pory wiele z nich, przede wszystkim w obleganych liceach, zajęli już uczniowie, którzy postanowili zmienić swój wybór. Uwolnione przez nich miejsca już nie są tam wykazywane, bo system zakończył pracę - tłumaczy dyr. Kaczor.
Jak komentuje dyrektor, rekrutacja uzupełniająca w założeniu miała za zadanie otworzyć drzwi komuś, kto się nigdzie nie dostał. Wprowadzony system rekrutacji elektronicznej sprawił, że trwa wtedy zamienianie się miejscami.
- A to zadanie wypełnienia pozostałych wolnych miejsc oraz zapewnienia, żeby gdzieś dostaną się osoby, które nadal jeszcze formalnie nigdzie nie są przyjęte, spada na dyrektorów, staje się ich obowiązkiem - kwituje dyrektor I LO.
Zamiast wakacji - niekończąca się rekrutacja
Tu znów piętrzą się problemy, ponieważ teoretycznie osoby, które zostały bez miejsca po rekrutacji uzupełniającej, mogą teraz składać wnioski o przyjęcie do dyrektorów. Ale mamy wakacje - dyrektor może być na urlopie. Co więcej, formalnie, z mocy ustawy dyrektorzy mogą kogoś przyjąć do klasy pierwszej tylko w trakcie roku szkolnego, czyli dopiero od 1 września.
- Dlatego będą czekać ze swoimi decyzjami do ostatniego tygodnia sierpnia. Wtedy będą się przyglądać podaniom (w naszym liceum mam ich ponad setkę) i podejmować decyzje. Ale tak naprawdę te decyzje będą wydawać dopiero z datą 1 września! - wskazuje dyrektor "Nowodworka".
Rekrutacja do szkół średnich, która rozpoczęła się w maju, dla wielu osób będzie się zatem ciągnęła do końca wakacji. I to wcale nie tylko w przypadku uczniów, którzy nie dostali się do upragnionej szkoły ze względu na niskie wyniki egzaminu ósmoklasisty i słabe świadectwo. W tym roku progi punktowe w krakowskich liceach wystrzeliły w górę, np. w I LO podniosły się średnio o 5 punktów. Wzięło się to z tego, że tym razem ósmoklasiści osiągnęli generalnie nieco wyższe wyniki egzaminu zdawanego na zakończenie podstawówki.
Progi punktowe przesunęły się w stosunku do poprzednich lat - a kandydaci kierowali się tamtymi starymi. Tym samym, niektórzy przeszacowali swoje możliwości, a spodziewając się przyjęcia do obleganych szkół i klas (bo tak by było w poprzednich latach) - nie wskazali we wnioskach rekrutacyjnych również tych mniej popularnych, z niewysokimi progami, dostępnych z mniejszą liczbą punktów. Czasem zabrakło im punktu lub dwóch w tym wyścigu, ale nie dali sobie szansy dostania się gdzie indziej - i nie dostali się nigdzie.
- To wszystko powoduje, że mamy grubo po połowie wakacji grupę takich kandydatów i ich rodziców, którzy są już mocno zdenerwowani, bo ich dzieci nigdzie się nie zrekrutowały. I co mają teraz zrobić? No nie mogą zrobić nic innego, jak tylko złożyć wnioski o przyjęcie do dyrektorów i czekać niemal do początku roku szkolnego - podsumowuje dyr. Kaczor. Zaznacza też: - To, że te osoby nigdzie się nie zakwalifikowały, absolutnie nie oznacza, że to są źli kandydaci. Tu chodzi o błąd taktyczny, ten brak wybrania także słabszej klasy. I chciałbym też uspokoić rodziców: na pewno wszystkie dzieci w Krakowie ostatecznie będą chodzić do szkoły. Miejsca są, pula większa niż kandydatów, tylko - niestety - trzeba będzie zdecydować się na miejsca, które już nie są tak bardzo chętnie wybierane przez uczniów.
Dyrektor "Nowodworka" wskazuje, że cała ta sytuacja z rekrutacją dla nikogo nie jest komfortowa, ale jak na razie tak musi być, bo tak są skonstruowane przepisy o rekrutacji, i to przepisy na poziomie ustawy.
- To nie jest tak, że można wysłać petycję i ktoś się nad tym szybciutko pochyli i zmieni. Zmiana tych przepisów to byłby proces długi, skomplikowany, a decyzje musiałyby zapaść w Sejmie. Jednak moim zdaniem przyszedł czas na refleksję i wprowadzenie zmian - mówi Jacek Kaczor.