Szczecin: Dwa w jednym: Gorące przywitanie Beaty Kozidrak i pożegnanie z "Być jak Beata"
Ostatni weekend w Teatrze Współczesnym był pod znakiem Beaty Kozidrak - w piątek, sobotę i niedzielę odbyły się ostatnie trzy przedstawienia "Być jak Beata". Widownia nie zawiodła. Codziennie w teatrze był komplet. W niedzielę trzeba było dostawiać do foteli krzesła, by wszyscy mogli usiąść. I jeszcze ta atmosfera - rzadko kiedy w teatrze taka panuje - oklaski, gwizdy, śpiewy...
- Przyszłam na spektakl piąty raz - zapewnia pani Małgorzata. - Jest świetny, za każdym razem trochę inny. Naprawdę dobrze się bawiłam.
- Muszę się przyznać, że nie jestem fanką Bajmu i pani Beaty, ale sztuka mi się podobała - przyznała pani Urszula. - Pośmiałam się, wyluzowałam... Naprawdę. Sama się dziwię dlaczego? Może dzięki zupełnie innym aranżacjom piosenek Bajmu? Nie wiem.
Spektakl "Być jak Beata" oparty był na piosenkach Beaty Kozidrak. Usłyszeliśmy np. "Józek nie daruję ci tej nocy", "Nie ma wody na pustyni", "Małpa" czy "Piechotą do lata". W wykonaniu szczecińskich aktorów i przy akompaniamencie zespołu dawne hity brzmiały zupełnie inaczej niż oryginały.
Czym jest "Być jak Beata"? To muzyczny show. Spektakl, który wzruszył i rozbawił samą Beatę Kozidrak. Zachwyt publiczności budziły nie tylko aranżacje hitów Bajmu, ale także przezabawne kreacje aktorskie, nadające im nowe, często zaskakujące znaczenie.
To był ostatni spektakl "Być jak Beata". Przypomnijmy był on grany w Teatrze Współczesnym przez siedem lat - w sumie przez ten czas odbyło się 65 przedstawień. Niedzielny był jednak wyjątkowy. Na pożegnanie ze sztuką przyjechała do Szczecina sama Beata Kozidrak. Słuchała swoich piosenek z widowni. Dopiero na koniec została poproszona na scenę. No i się zaczęło. Wydawało się, że owacje na stojąco nigdy się nie skończą.
- Byłam na pierwszym spektaklu siedem lat temu - przyznała się nam liderka Bajmu - W sumie oglądałam go cztery razy. Jak mi się podobało? Jestem szczęśliwa i bardzo dumna, że taki spektakl powstał. I, że nie jest oparty na mojej biografii czy krążących o mnie plotkach, ale dotyczy mojej twórczości. Bohaterowie sztuki ujawnili swoje przeżycia związane z tekstami moich piosenek. Co mnie utwierdziło w przekonaniu, że one są ludziom potrzebne.
Jak się słucha własne piosenki w innych, nie swoich, aranżacjach, które mogą przecież prowokować widzów do zupełnie innych interpretacji tekstów.
- Dwóch swoich piosenek w ogóle nie poznałam! - zapewniła. - Są tak wspaniale, całkowicie inaczej zaaranżowane. To plus tego spektaklu. Zaciekawiło mnie nawet zaśpiewanie jednej z piosenek w rytmie disco polo, który nie jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym. Podoba mi się pokazanie, że każda piosenka może być zaśpiewana inaczej. Inna aranżacja, to inna historia. Każdy interpretuje ją po swojemu. Zależy, kto słucha.
Główna bohaterka wieczoru przyznała, że wzruszyło ją ciepłe, wręcz gorące, przyjęcie publiczności. Przypomniała, że miała przerwę w występach spowodowaną ciężką chorobą. Ale, jak zapewniła, jest już dużo lepiej i wraca na scenę. Kiedy wystąpi w Szczecinie? Nie wiadomo. Jej aktywność będzie jeszcze przez jakiś czas mniejsza.
- Dopiero się rozkręcam po przerwie związanej z leczeniem i dochodzeniem do zdrowia - przyznała pani Beata.
Pomysł na spektakl: Piotr Domalewski. Obsada: Maria Dąbrowska, Magdalena Wrani-Stachowska, Arkadiusz Buszko, Maciej Litkowski oraz Jacek Piątkowski, Tomasz Stępień i Bartłomiej Makuła ze specjalnym udziałem Katarzyny Kossak.