Szok we Włoszech. Potrafili mówić tylko w swoim "własnym języku”
Dzieci na farmie znaleźli policjanci, którzy przybyli do domu w Lauriano, niedaleko Turynu. Zostali wezwani na miejsce zdarzenia, aby pomóc miejscowym po ostrzeżeniu o powodzi.
Rodzina żyła w prymitywnych warunkach. Dzieci nazwano "duchami"
Na miejscu zastali rodzinę, która odwróciła się od społeczeństwa. Ogród był zasypany śmieciami, połamanymi meblami i uszkodzonymi trampolinami.
Rodzeństwo zostało odebrane rodzicom przez sąd w Turynie, ze względu na ich zaniedbania w opiece. Ponieważ dzieci były „niewidoczne” dla systemu, lokalna prasa nazywa je „dziećmi duchami”.
Rodzeństwo urodziło się w Niemczech, a potem z rodziną przeprowadziło się do Włoch. Ich ojciec, 54-letni rzeźbiarz z Holandii, powiedział Corriere Torino, że chciał zapewnić dzieciom bezpieczeństwo. Zapewniał, że maluchy korzystały z laptopów, instrumentów muzycznych i sprzętu narciarskiego. Okazało się jednak, że były analfabetami.
Ojciec tłumaczył, że "chronił" pociechy przed zakażeniem
Ojciec uzasadniał ich izolację obawami przed zakażeniem, w tym Covid-19. 38-letnia holenderska matka dzieci, która przepadła, nie przejmowała się dziećmi podczas ich przeprowadzki.
Burmistrz Mara Baccolla: „To delikatna sprawa. Te dzieci mogą w końcu znaleźć równowagę i mieć godne życie”.
Określiła ojca jako niezdolnego do komunikowania się po włosku, a miejscowi wyrazili szok po odkryciu dzieci.
Choć wiadomo było, że dom zmienił właściciela, nie był odwiedzany od lat. Dzieci są teraz pod opieką państwa i trwają poszukiwania opieki zastępczej. Nie wiadomo, czy rodzice poniosą konsekwencje prawne.