Tajemnicza śmierć 18-latka z Kolorado. Ciało odnaleziono w kominie
Osiemnastoletni Joshua Maddux zniknął podczas zwykłego spaceru, a jego los przez lata pozostawał zagadką. Gdy w 2015 roku robotnicy natrafili na jego ciało w kominie opuszczonej chaty, okoliczna społeczność stanęła w obliczu jednej z najbardziej niepokojących i nierozwiązanych spraw w historii Kolorado. Co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia i dlaczego do dziś nie ma jednoznacznej odpowiedzi?
Feralny poranek
8 maja 2008 roku Joshua Maddux, znany z zamiłowania do przyrody i samotnych wędrówek, opuścił rodzinny dom w Woodland Park, by – jak wielokrotnie wcześniej – przejść się po okolicy. Młody mężczyzna, mierzący 183 cm i ważący około 68 kg, był postacią lubianą, spokojną i twórczą.
Uwielbiał muzykę, grał na gitarze, pisał i często szukał samotności w otaczających miasto lasach. Tamtego ranka pożegnał się z siostrą Kate, nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
Kiedy jednak nie wrócił na noc, rodzina początkowo sądziła, że zatrzymał się u znajomych. Dopiero po kilku dniach ojciec zgłosił zaginięcie syna na policję. Rozpoczęto szeroko zakrojone poszukiwania, które objęły lasy, parki, opuszczone budynki i okoliczne szlaki.
Przez kolejne siedem lat nie odnaleziono jednak żadnego śladu po Joshu. Nie pojawiły się żadne wiarygodne tropy, a miejscowa społeczność żyła w niepewności, co mogło się z nim stać.
Szokujące odkrycie
W sierpniu 2015 roku podczas wyburzania starej, od lat nieużywanej chaty na Meadowlark Lane – zaledwie kilka przecznic od domu Madduxów – ekipa budowlana natknęła się na makabryczne znalezisko. W kominie budynku znajdowały się zmumifikowane szczątki młodego mężczyzny. Ciało było ubrane jedynie w termiczną koszulkę, a reszta ubrań – spodnie, bielizna, skarpetki i buty – została starannie złożona tuż przy palenisku w środku chaty.
Policjanci i koroner szybko ustalili, że są to szczątki Joshu Madduxa. Identyfikacji dokonano na podstawie dokumentacji dentystycznej oraz charakterystycznego braku czubka prawego palca wskazującego, który Joshua stracił w dzieciństwie podczas wypadku na rowerze.
Ciało znajdowało się w kominie przez wiele lat, a chata, będąca dawniej częścią Thunderhead Ranch, od dekady była opuszczona i sporadycznie odwiedzana przez właściciela, Chucka Murphy’ego.
Zagadkowe okoliczności śmierci
Autopsja przeprowadzona przez koronera Al’a Borna nie wykazała żadnych oznak urazu, złamań, ran kłutych ani postrzałowych. Wyniki toksykologii wykluczyły obecność narkotyków i alkoholu w organizmie Joshu.
Oficjalnie uznano, że śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku – Maddux miał rzekomo próbować wejść do środka przez komin, utknąć i umrzeć z wycieńczenia lub odwodnienia.
Jednak wiele szczegółów wzbudziło poważne wątpliwości zarówno wśród rodziny, jak i lokalnej społeczności. Po pierwsze, wejście do komina od góry było zabezpieczone metalową siatką, która miała chronić przed zwierzętami. Właściciel chaty twierdził, że niemożliwe było, by ktoś dostał się do środka tą drogą bez usunięcia zabezpieczenia. Dodatkowo, w salonie przed kominkiem ustawiono ciężki mebel, który blokował dostęp do paleniska od wewnątrz.
Jeszcze bardziej niepokojące były okoliczności związane z ubraniem Joshu. Jego odzież, buty i skarpetki zostały starannie złożone w środku chaty, choć ciało znaleziono w kominie w samej koszulce.
Trudno wyjaśnić, dlaczego miałby się rozebrać, wyjść na zewnątrz, wspiąć się na dach i próbować wejść do środka przez komin, zwłaszcza że temperatura w maju w Kolorado potrafi być niska, a sam komin był wyjątkowo wąski.
Pomimo oficjalnego zamknięcia sprawy jako wypadku, wokół śmierci Joshu Madduxa pozostało wiele pytań bez odpowiedzi. Dlaczego nie odnaleziono go podczas wielokrotnych przeszukiwań okolicy? Jak to możliwe, że chata, oddalona o zaledwie kilkaset metrów od domu Madduxów, przez lata nie wzbudziła podejrzeń? Czy rzeczywiście doszło do tragicznego wypadku, czy może ktoś pomógł Joshowi znaleźć się w kominie?