Sam Gierek przyjechał wtedy do Łodzi. To pierwszy blok na Retkini. Poznaj jego historię

Łódzka Retkinia to dalej największe łódzkie osiedle. 53 lata temu wprowadzili się tu pierwsi lokatorzy. Jednak nie do bloku z numerem jeden, tylko dwa. To wydarzenie swoją obecnością uświetnił sam Edward Gierek.

Edward Gierek na RetkiniEdward Gierek przed pierwszym blokiem na Retkini
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Archiwum DŁ
Anna Gronczewska

Pierwszy blok na Retkini w Łodzi

Blok z numerem dwa nie wyróżnia się specjalnie. Tylko przy klatkach schodowych stoją niewielkie przybudówki, które dziś ozdabiają widoki zachodu słońca.

Te przybudówki przy klatkach schodowych miał tylko ten blok - twierdzi pani Maria, która ma 77 lat i większość życia spędziła na retkińskim osiedlu. - Nie mieszkam tu, ale kilka bloków dalej. Słyszałam, że w tej "dwójce" założyli ogrzewanie podłogowe. Teraz mieszkańcy skarżą się, że w łazience nie mają grzejnika. Zasadzili też drzewa, krzewy, choć wokół było błoto po kostki.

Pani Maria pamięta też, że w bloku numer dwa w pierwszej klatce, w piwnicy czy na parterze mieściła się administracja i tam odbierała klucze do swojego mieszkania.

  • Pierwszy blok na Retkini
  • Pierwszy blok na Retkini
  • Pierwszy blok na Retkini
  • Pierwszy blok na Retkini
  • Pierwszy blok na Retkini
[1/5] Tak dziś wygląda pierwszy blok na Retkini Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Anna Gronczewska

Pani Teresa od trzech lat mieszka w bloku nr 2, ale z Retkinią związana jest przez całe życie.

Kilkaset metrów dalej, na ul. Zagrodniki stał nasz dom - opowiada. - Retkinia to całe moje życie. Gdy chodzę tam to zaraz przypominam sobie moją młodość, dzieciństwo. Kiedy zaczęli budować osiedle musieliśmy opuścić rodzinny dom. Mieszkanie w blokach dostała mama i brat. Brat zamieszkał właśnie w tym pierwszym bloku. Teraz ja odziedziczyłam po nim mieszkanie. Z wielką przyjemnością wróciłam na Retkinię, bo tu jest moje miejsce na ziemi.

Wizyta Edwarda Gierka na Retkini

Z bloku nr 2 wychodzi właśnie Jacek, mieszka w nim od dziecka. Od razu jednak zaprzecza, że ten blok jest wyjątkowy.

Nie ma i nie miał żadnego ogrzewania podłogowego! - mówi. - To taki blok jak inne. Kiedy przyjechał Gierek byłem w szkole. O tej wizycie opowiadali mi rodzice. Wszędzie było pełno błota, tak jak na budowie.

Mieszkańcy bloku nr 2, nawet jeśli nigdy się nie przeprowadzali, to zmieniali kilka razy adres. Zamieszkali przy ul. Ernesta Thälmanna, potem w al. Marchlewskiego, a dziś na al. Wyszyńskiego 6.

Wizyta Edwarda Gierka na Retkini była wielkim wydarzeniem. Wtedy, w 1972 roku, Gierek zaczynał dopiero swe urzędowanie jako I sekretarz PZPR. Ale już sporo obiecywał. Nic więc dziwnego, że wiele polskich dzieci biegających po łódzkich podwórkach mówiło: Chcesz cukierka, idź do Gierka!

Do mieszkań nie wchodził, ale chodził wokół bloku, wszyscy wyszli na balkony, wyglądali przez okna - tak wspomina dziś wizytę pierwszego sekretarza pan Janusz, jeden z mieszkańców osiedla.

Zachowało się zdjęcie, na którym widać Edwarda Gierka na tle bloku nr 2. Witają go uczniowie Szkoły Podstawowej nr 15 im. Hugona Kołłątaja. Obok stoi Bolesław Koperski, ówczesny pierwszy sekretarz komitetu łódzkiego PZPR. Widać też ówczesnego dyrektora Szkoły Podstawowej nr 15 i nauczycielkę matematyki Urszulę Cegielską, która była sekretarzem szkolnej organizacji partyjnej.

Retkinia spiżarnia Łodzi

Przypomnijmy, że przed wojną Retkinię uważano za spiżarnię Łodzi. Mieszkało tu około 6 tysięcy ludzi. Takich jak Janina Plocek, retkinianka z dziada pradziada. Zapewniała nas przed laty, że kiedyś była to piękna wieś. Duże gospodarstwa, z żyzną ziemią. Prowadzili je Krasińscy, Witkowie, Niewiadomscy i wielu innych. Gospodarstwa miały przeciętnie po 7 - 8 akrów, największe liczyło 40. W Domu Ludowym, wybudowanym przy kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego, znajdującym się do dziś przy ul. Retkińskiej znajdowała się szkoła, choć pierwsza dla wsi Retkinia i Rokicie mieściła się przy ul. Obywatelskiej. Przed wojną była to światła wieś.

Retkiniacy to byli wykształceni ludzie, mój wuj, Franciszek Plocek był przedwojennym posłem i senatorem. Mieliśmy pięć nauczycielek, mieszkał u nas sędzia, kilka osób miało maturę, która była wtedy tak ważna jak dzisiaj studia - zapewniał Kazimierz Plocek, inny mieszkaniec Retkini.

W czasie okupacji, w 1941 roku, Niemcy włączyli Retkinię w granice Łodzi. Ponownie stała się jej częścią w 1946 roku. Decyzja o budowie tu osiedla zapadła już pod koniec lat sześćdziesiątych. Nieżyjący już Józef Niewiadomski, były prezydent Łodzi i pierwszy sekretarz komitetu łódzkiego PZPR, tłumaczył nam, że podjęto ją, bo brakowało mieszkań dla łodzian. Plan zakładał, że trzeba wybudować 55 tysięcy nowych.

Zwykle miasta rozbudowywane są na północ i południe, ale u nas na północy był Zgierz, a na południu Pabianice, a więc wybrano wariant wschodnio - zachodni, tak powstała Retkinia i Widzew - Wschód - wyjaśniał Józef Niewiadomski.

Przekonywał, że decyzja o lokalizacji osiedla nie zapadła w Urzędzie Miasta przy ul. Piotrkowskiej, ani w komitecie przy al. Kościuszki. Decydowali o tym urbaniści i architekci. Studia prowadziło Biuro Programowania i Projektowania Rozwoju Łodzi, w którym pracowało około 400 osób.

Koniec starej Retkini

Nieżyjący już Wiktor Kapuciński, rdzenny retkiniak, zajmujący się przez lata historią Łodzi, opowiadał nam, że już przed wojną mówiło się, że Łódź wchłonie Retkinię. Tak też się stało. Najpierw w 1955 roku uruchomiono linię tramwajową na Retkinię. Jeździł tam tramwaj linii 19. Jechał jednym torem, a krańcówkę miał przy retkińskim kościele.

Wcześniej 20 minut musiałem do autobusu czy tramwaju pieszo iść do Dworca Kaliskiego, tym co mieszkali dalej zajmowało to z 40 minut - wspominał Wiktor Kapuciński.

Linia tramwajowa dla wielu retkiniań była powodem do radości, ale byli i tacy, co twierdzili, że jest złą wróżbą.

Było już po Retkini! - mówił Wiktor Kapuciński.

Wróżba się spełniła. Kazimierz Plocek o tym, że w miejscu ich wsi powstanie osiedle dowiedział się w 1970 roku.

Zebrania były tak burzliwe, że urzędnicy bali się do nas przyjeżdżać! - opowiadał Kazimierz Plocek.

On mieszkał przy ul. Hufcowej. Razem z rodziną wysiedlono go do bloków, ale dom pozostał. Urządzono w nim pocztę. On dostał trzy pokoje w bloku przy ul. Babickiego. W zasadzie nie dostał, ale jak każdy z wysiedlonych musiał za nie zapłacić. Państwo wywłaszczało rolników z Retkini za grosze. Żalili się, że ledwo starczało na mieszkanie w blokach.

A przecież wiele domów mogło zostać, tak jak mój, ale oni na siłę je rozbierali! - twierdził Kazimierz Plocek.- Niektóre domy były nowe. Miały po 2 - 3 lata.

Plocek nie mógł przystosować się do mieszkania w blokach. Przeprowadził się do małego domku, który miał na kawałku ziemi. Została mu przy ul. Prądzyńskiego, niedaleko lotniska na Lublinku.

W miejscu, gdzie był rodzinny dom i ogród Wiktora Kapucińskiego stanęła Szkoła Podstawowa nr 15. Z ogrodu rodziców zostało tylko jedno drzewo

Ona miała szczęście!

Janina Plocek miała szczęście. Jej domu nie zburzono. Inni retkiniacy, tak jak Kazimierz Plocek i rodzice Wiktora Kapucińskiego, musieli opuszczać swoje domy, gospodarstwa. Wielu pamięta, że kwitły drzewa w sadach, a wjeżdżały w nie buldożery i wszystko niszczyły. Dochodziło do dramatów. Starsi ludzie nie mogli się pogodzić, że muszą opuścić domy, w których spędzili całe życie. Jeden z retkiniaków podobno popełnił nawet samobójstwo.

Wielu pamięta chwilę, gdy zaczęli budować pierwsze bloki. Janina Plocek miała wtedy gospodarstwo ogrodnicze przy ul. Sztormowej. Uprawiała pomidory, ogórki. Kiedy tylko szła do domu gotować obiad, żołnierze, którzy budowali osiedle, zakradali się do szklarni... Poskarżyła się dowództwu. Miała zakontraktowaną sprzedaż pomidorów, ogórków i chciała się wywiązać z umowy. Zaznaczyła tylko, że jakby za straty miały płacić rodziny żołnierzy, to rezygnuje z odszkodowania.

Ale wojsko przyjechało, zobaczyło jak to wygląda i od tej pory miałam spokój - wspominała nam pani Janina.

Wybrane dla Ciebie
Szkoleniowiec "Stalowych Pierników" podziękował kibicom. "Są szóstym zawodnikiem"
Szkoleniowiec "Stalowych Pierników" podziękował kibicom. "Są szóstym zawodnikiem"
Wrocław: Halloweenowy bieg w Parku Skowronim. Kolorowe przebrania i dobra energia
Wrocław: Halloweenowy bieg w Parku Skowronim. Kolorowe przebrania i dobra energia
Zielona Góra: Przygotowania do Wszystkich Świętych. Deszcz nie przeszkadza
Zielona Góra: Przygotowania do Wszystkich Świętych. Deszcz nie przeszkadza
Gorzów: Minibus z Piasków na cmentarz. Nowa linia P tylko na Wszystkich Świętych
Gorzów: Minibus z Piasków na cmentarz. Nowa linia P tylko na Wszystkich Świętych
Sokołów: Pożar składowiska odpadów. Kolejny taki w tym miejscu w ciągu roku
Sokołów: Pożar składowiska odpadów. Kolejny taki w tym miejscu w ciągu roku
Ukraińska młodzież Pogoni Proszowice lepsza w debiucie siatkarzy Gryfa Miechów w II lidze
Ukraińska młodzież Pogoni Proszowice lepsza w debiucie siatkarzy Gryfa Miechów w II lidze
Konin: Zmiany w organizacji ruchu na Wszystkich świętych. Zaczną obowiązywać jeszcze w październiku
Konin: Zmiany w organizacji ruchu na Wszystkich świętych. Zaczną obowiązywać jeszcze w październiku
Beskidy: Trudne warunki. GOPR i IMGW ostrzegają turystów
Beskidy: Trudne warunki. GOPR i IMGW ostrzegają turystów
Ocet z pigwy. Naturalny sposób na odporność i zdrowe włosy
Ocet z pigwy. Naturalny sposób na odporność i zdrowe włosy
Microsoft nie obawia się PlayStation 5 i Nintendo Switch 2, tylko TikToka i filmów. To wszystko wina graczy
Microsoft nie obawia się PlayStation 5 i Nintendo Switch 2, tylko TikToka i filmów. To wszystko wina graczy
Ceny jabłek na skupie coraz niższe. Przemysł "mrozi" sadowników
Ceny jabłek na skupie coraz niższe. Przemysł "mrozi" sadowników
Legnica: Na nic ucieczki ani zmiana adresu. Policjanci dopadli 10 osób
Legnica: Na nic ucieczki ani zmiana adresu. Policjanci dopadli 10 osób