Toruń: Konflikt o dokarmianie kota Bolka. W grze: sąsiedzi, wspólnota mieszkaniowa, prawnik. Adwokat Anita Engler: problem powszechny
Emocji wokół Bolka i całej sprawy w bloku na Jakubskim Przedmieściu nie brakuje. Ba, dokarmianie tego kota stało się też już tematem dyskusji mieszkańców dalszej okolicy...
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Jedna emerytka karmi, druga się skarży. "Porysował mi samochód! Brudno jest!"
Bolek to tzw. kot środowiskowy. Według zorientowanych, opisywany blok to wcale nie jest jedyny adres - podobno lubi nocować w kotłowni pobliskiej jednostki wojskowej. A gdy się tylko uda - także tam się stołować. To by jakoś tłumaczyło gabaryty Bolka - jak na bezdomnego mruczka jest naprawdę przy kości.
Od dwóch lat dokarmia go pani A. To sympatyczna lokatorka bloku w wieku emerytalnym, mama i babcia. - Do domu Bolka nie mogę wziąć, choćbym bardzo chciała. Nie mam po prostu warunków, a poza tym dzieci mają psa - tłumaczy, gdy ludzie pytają.
Pani A. dotąd karmiła Bolka na terenie wspólnoty mieszkaniowej, czyli przy bloku. Ale to się właśnie skończyło. Wspólnota wywiesiła groźne ogłoszenie: "Zakaz dokarmia zwierząt, szczególnie kotów". Znikąd się to nie wzięło - były skargi po prostu.
Najbardziej przeciwna dokarmianiu Bolka w bloku jest pani B. To również lokatorka tego bloku, również sympatyczna pani w wieku emerytalnym, mama i babcia. Przeszkadzały jej jednak nie tylko resztki jedzenia, ale i inne (faktyczne lub rzekome) dokonania kota. Bolek miał jej np. wskoczyć na zaparkowany przed klatką samochód i porysować karoserię, a także straszyć jej wnuczkę.
Zakaz dokarmiania kotów? Adwokat: to nie ma żadnej mocy prawnej
Rozżalona sytuacją pani A. skontaktowała się już z adwokatem. - Uspokoiłam się, że dokarmianie zwierząt to generalnie nie jest żadne wykroczenie i nikt mi karmić Bolka nie może zakazać - opowiada kobieta. - Dla świętego spokoju, dwa razy dziennie, rano i pod wieczór, karmię teraz kota tutaj, koło drzewa. To już na tyle daleko od bloku, że na pewno nie jestem na terenie wspólnoty mieszkaniowej.
Adwokat Anita Engler z Torunia potwierdza "Nowościom" - dokarmiania wolno żyjących kotów nie można w świetle prawa nikomu zabronić.
-Taki zakaz zresztą jest wręcz sprzeczny z podstawowymi zapisami Ustawy o ochronie praw zwierząt, w myśl których człowiek winien zwierzęciu jest poszanowanie, opiekę, humanitarne traktowanie. Problem i niezrozumienie tego są powszechne. Mam mnóstwo zapytań o podobne sytuacje, nawet z drugiego końca Polski -mówi "Nowościom" prawniczka współpracująca od lat z animalsami.
Taki "zakaz dokarmiania" ogłoszony na kartce przez wspólnotę mieszkaniową czy spółdzielnię nie ma żadnej mocy prawnej. - Jeśli natomiast zostałby przyjęty jako uchwała, to można go zaskarżyć do sądu - wskazuje adwokat Anita Engler.
Ale, uwaga! Niezależnie, gdzie się zwierzę dokarmia, można jednak narazić się na mandat, jeśli po prostu nabrudzimy. Jeżeli jednak uznamy, że tego nie uczyniliśmy, a cała sytuacja jest przesadą, mandatu np. od strażnika miejskiego nie musimy przyjmować. Wtedy sprawa też stanie przed sądem.
-Straszenie natomiast przez wspólnoty czy spółdzielnie takim mandatem rzekomo czekającym każdego dokarmiającego koty nie ma sensu. Wystawienie miseczki z pokarmem nie oznacza przecież automatycznie zanieczyszczania okolicy - podkreśla adwokat Anita Engler.
Jaki będzie finał sporu na Jakubskim Przedmieściu?
Bolkowi zmiana adresy stołówki chyba nie przeszkadza. Sąsiedzi obserwują, jak codziennie wcina przysmaki wynoszone mu przez panią A. w plastikowych miseczkach na trawniku, za chodnikiem. Potem i tak jednak wchodzi na teren ogrodzonej wspólnoty i tęsknie wyczekuje na pojawienie się swojej opiekunki.
Kot reaguje na jej głos, wypowiadane przez nią imię "Bolek", a do większości podchodzących do niego z sympatią osób po prostu się łasi. Nie zachowuje się jak dzikus: jest spokojny, lubi głaskanie, drapanie za uchem etc. Osobnym tematem do dyskusji pozostaje, czy takie oswajanie wolno żyjącego zwierzęcia jest dla niego dobrego.
Lokatorzy bloku i sąsiedzi - jak to zazwyczaj w takich sprawach bywa - są podzieleni. Jednym dokarmianie Bolka nie przeszkadza, innym tak. Na razie pani A. cierpliwie wychodzi z miseczkami poza teren ogrodzonej wspólnoty mieszkaniowej i karmi kota. Po konsultacji z adwokatem wie, że żadnego wykroczenia nie popełnia.