Trzcinica: Tradycja smażenia powideł przez KGW trwa już ponad dekadę
- Jedna z naszych koleżanek ma sad, kupiłyśmy śliwki, zdobyłyśmy duży garnek i zaczęłyśmy smażyć. I tak smażymy już ponad 10 lat - wspomina przewodnicząca KGW, Renata Drgas.
Początki były skromne pierwszy raz powidła powstawały w jednym garnku. Z czasem tradycja się rozwinęła i skala przedsięwzięcia rosła. W rekordowym roku gospodynie smażyły aż w trzech garnkach, a w tym roku pracowały przy dwóch. Finalnie osiągnęły efekt około 400 kilogramów usmażonych śliwek, które wypełniły setki słoików.
Przygotowania do smażenia powideł to dla członkiń KGW prawdziwe święto wspólnej pracy. Dzień wcześniej panie spotykają się na wielkie "łupanie" śliwek. Następnego dnia od rana rozpalają ogień, mieszają, pilnują, dokładkają owoców i tak do późnego wieczora. W pracach bierze udział około 15 kobiet, ale pomagają też panowie, przede wszystkim przy rąbaniu drewna potrzebnego do paleniska.
- To jest nasza wspólna praca, ale też wielka radość. Każda dokłada swoją cegiełkę, jedne obierają, inne mieszają, panowie pomagają przy ogniu. Wieczorem wspólnie degustujemy powidła, dzielimy się nimi i zawsze odkładamy kilka słoików na tłusty czwartek, żeby nasze pączki były wyjątkowe- opowiada przewodnicząca.
Dziś smażenie powideł w Trzcinicy to coś więcej niż tylko przygotowanie zapasów na zimę. To wydarzenie, które integruje członków koła gospodyń, pielęgnuje tradycję i pokazuje siłę wspólnego działania. Słoiki z powidłami są nie tylko smakołykiem do domowych wypieków, ale też symbolem zaangażowania członkiń Koła Gospodyń Wiejskich.