Trzemeszno: Zabity pies, umorzenie śledztwa, odwołanie a w końcu wyrok
Wyjaśnieniem okoliczności śmierci i porzucenia truchła psa w 2023 roku zajęli się wolontariusze z TOZ Grupy Interwencyjnej Mogilno przy udziale gnieźnieńskiego TOZ-u. Po nitce do kłębka udało się im dowiedzieć, że suczka znaleziona martwa w rowie należała do nastolatki. Choć udało się ustalić dane jej rodziców, mama dziewczynki twierdziła, że pies uciekł. Podejrzenie wzbudziła postawa ojca: nie był w szoku.
Ciało zmarłej suczki przekazano do sekcji zwłok. Po jakimś czasie szefowa TOZ grupy z Mogilna, Danuta Kwiatkowska, chciała dowiedzieć się, jakie są wyniki sekcji. Była w szoku, gdy przeczytała, że nie znaleziono znamion znęcania się nad psem oraz celowego pozbawienia go życia, chociaż jak mówi: pies ewidentnie został uduszony.
Jak się okazało, opinię z sekcji wykonał weterynarz, który nie ma uprawnień biegłego sądowego. Wtedy Kwiatkowska postanowiła działać, pojechała do gabinetu, który wykonywał sekcję, gdzie znalazła zwłoki psa przeznaczone do wysłania do utylizacji. D. Kwiatkowska odebrała karton z ciałem Heidi do Zakładu Higieny Weterynaryjnej Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Bydgoszczy, gdzie stwierdzono uduszenie psa. Badaniami histopatologicznymi szczątków tę tezę potwierdził także Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Opinie biegłych trafiły do prokuratury rejonowej w Gnieźnie.
Wtedy sytuacja się skomplikowała. Na policję zgłosiła się matka nastolatki, właścicielki psa, twierdząc, ze to ona zabiła Heidi, a nie jej partner ale… odmówiła składania zeznań. Usłyszała zarzuty i otrzymała propozycję dobrowolnego poddania się karze, ale po miesiącu odwołała przyznanie się do winy. Wtedy śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.
Animalsi nie chcieli odpuścić sprawcy zabójstwa psa. Na początku grudnia 2024 roku złożone zostało zażalenie na decyzję prokuratury. Sprawa trafiła do sądu, gdzie po kilku miesiącach rozpraw wydano wyrok: 1 rok i 8 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności dla mężczyzny, który zabił psa. Wyrok zapadł w sądzie 21 lipca i jest nieprawomocny.
- Cieszymy się, że sprawiedliwości stało się zadość. Nie ma w nas pozwolenia na jakiekolwiek krzywdzenie zwierząt
- mówi Joanna Stojecka, która wspierała Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w sprawie Heidi.