Tychy: "Żywa Biblioteka" zainaugurowała Festiwal Szacunku
Można było spotkać matkę niepełnosprawnego dziecka, wytatuowanego społecznika, aktora z kryminalną przeszłością, osobę aro-ace i innych. Każdy z nich był "książką" do "wypożyczenia" na pół godziny rozmowy.
Aromantyczna
Zawsze mówiono mi: "Nie oglądaj się za chłopakami, tylko się ucz". Bardzo mi to pasowało. I tak było w podstawówce, w gimnazjum... dopiero na studiach zaczęłam słyszeć o kontaktach z chłopakami, jakich doświadczały moje koleżanki. Nie wiedziałam, o czym one mówią. We mnie taki kontakt budził odrazę. A podrywów nie rozumiałam. Dla mnie to była normalna rozmowa. I byłam mocno zdziwiona, kiedy słyszałam, że to były jakieś zaloty - opowiadała 28-letnia kobieta.
To, że jest aro-ace, czyli osobą aromantyczną i aseksualną uświadomiła sobie dopiero po lekturze książki Alice Oseman pt. "Loveless".
Rodzina nie zaakceptowała jej inności. Wszyscy wokół mają albo męża, albo narzeczonego, mają lub planują dzieci, ona jedna - nie. Rodzice przyzwyczaili się, ale rozmawiać o tym nie chcą. Ona by chciała, w różny sposób prowokuje taką rozmowę, ale od razu jest zmiana tematu.
Nie jest wykluczona z rodziny, nikt się od niej nie odwrócił, ale jednak nie da się o tym rozmawiać. Co innego w Warszawie, gdzie na co dzień mieszka i pracuje. Ma tam spore grono znajomych, którzy bywają na organizowanych przez nią comiesięcznych spotkaniach, gdzie rozmawia się o różnych rzeczach. Wiedzą, że jest aro-ace , ale dla nikogo to nie problem. Na te spotkania część i tak przychodzi w pojedynkę choć na co dzień jest w jakimś związku.
Ze swoją innością zderzam się dopiero jak wracam do domu. Może właśnie dlatego wybrałam codzienność z dala od rodziny - mówi.
Osoby aro-ace to rzadkość. Zaledwie 1 proc. ludzkości.
Na razie spotkałam trzy takie osoby, w tym jedna była z Singapuru. Ale utrzymuję kontakt tylko z jedną, mieszkającą w Gnieźnie - mówi.
W pandemii miała konto na Tik-Toku poświęcone osobom aromantycznym i aseksualnym. Odzew był bardzo pozytywny. Teraz praca i inne aktywności nie pozostawiają czasu na udzielanie się w mediach społecznościowych, ale nadal chętnie mówi na ten temat.
Fajny gość, choć z tatuażami
Wytatuowany społecznik też nie znajduje zrozumienia w rodzinie. Choć zawsze chciał mieć tatuaż, na pierwszy pozwolił sobie dopiero wtedy, gdy skończył 18 lat. Wcześniej nie dostałby pozwolenia od rodziców. Tatuaże im się nie spodobały, ale nie mieli już nic do powiedzenia.
Wtedy udzielałem się w harcerstwie i wiem, że te tatuaże budziły lęk u młodszych harcerzy, ale do czasu aż się przekonali, ze jestem fajny gość. Zakrywać tatuaże musiałem w pracy, bo pracodawca tego nie akceptował, ale to też tylko na początku, bo w końcu powiedziałem, że nie mam zamiaru się z tym kryć i jakoś przestał to być problem - mówi.
W tej chwili ma na sobie 28 mniejszych i większych tatuaży, a już szykuje się do kolejnego, który przybędzie jeszcze w tym miesiącu. Przyznaje, że to jest jakiś rodzaj uzależnienia. Przyznaje, że wykonanie tatuażu boli, ale chęć posiadania bierze górę.
Szacunek daje siłę
Pierwsza Żywa Biblioteka w Tychach to inicjatywa Macieja Blady, młodego radnego i pisarza, któremu zależy na dialogu, na wzajemnym zrozumieniu i szacunku dla inności. "Szacunek daje siłę" - takie hasło mieli na koszulkach współpracownicy pomysłodawcy i głównego organizatora.
Podczas trwania Żywej Biblioteki można było zrobić sobie pamiątkową torbę z nadrukiem przypominającym o dialogu. Do wyboru było mnóstwo projektów wykonanych przez artystkę z Miejskiej Galerii Sztuki "Obok", Joannę Rupik. Cale wydarzenie miało zresztą miejsce w Miejskiej Galerii Sztuki "Obok", którego kurator, Wojciech Łuka,' był wielkim wsparciem dla młodego organizatora.
Trwa Festiwal Szacunku
Żywa Biblioteka zainaugurowała w Tychach Festiwal Szacunku, który także jest dziełem Macieja Blady. Swoim patronatem honorowym objął to wielkie przedsięwzięcie społeczne prezydent Maciej Gramatyka, którego na inauguracji Żywej Biblioteki reprezentował jego zastępca, Paweł Grosman.
Przed nami jeszcze trzy punkty programu Festiwalu Szacunku w Tychach.
Pierwszy to (19 września w godz. 17-18.30 w Centrum Edukacji Zawodowej przy ul. Arctowskiego 1) warsztaty psychologiczne o budowaniu relacji opartych na szacunku, uważności i zgodzie na różnorodność.
Poszukamy razem, co to znaczy być naprawdę obecnym - dla siebie i dla innych. Bez ocen, z empatią i otwartością - zapowiada Maciej Blada.
Drugi punkt to warsztaty zaplanowane są na 26 września w godz. 17-18.30, także w Centrum Edukacji Zawodowej przy ul. Arctowskiego 1.
Będą to międzypokoleniowe warsztaty o tym, co niewypowiedziane, a ważne. Spotkanie, w którym cisza staje się obszarem do słuchania, zrozumienia i budowania mostów między pokoleniami. Bez pośpiechu, z uważnością i wzajemnym szacunkiem - opowiada organizator.
Festiwal Szacunku zakończy premiera książki Macieja Blady pod intrygującym tytułem "Między grobami. Opowieść o tolerancji".