Ukradł 74-latkowi kluczyki, auto, a później okradł dom i jeszcze zażądał okupu
Wczesnym popołudniem, na początku tego tygodnia gdańscy policjanci dostali zgłoszenie o kradzieży na Stogach citroena jumpy o wartości 100 tys. zł. Funkcjonariusze relacjonują, że przyjechali na miejsce, gdzie przyjęli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, przesłuchali świadków, wykonali oględziny, a policyjny technik sporządził dokumentację fotograficzną.
- Jak się okazało, 74-letni mieszkaniec Gdańska przyjechał nad morze, zaparkował samochód i dalej pojechał w kierunku plaży rowerem. W tym czasie na plaży nie było wiele osób i mężczyzna był przekonany, że jego rzeczy są bezpieczne – opowiada asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku. - Mężczyzna wszedł do wody, a gdy po pewnym czasie wrócił, zauważył, że zginął plecak, który był wcześniej przypięty do roweru. Wraz z plecakiem zginęły kluczyki do samochodu, portfel, klucze do mieszkania i telefon. Gdy pokrzywdzony dotarł do miejsca, w którym zaparkował, okazało się, że samochodu też nie ma. Zanim udało mu się skontaktować z żoną, okazało się, że wcześniej z kobietą kontaktował się sprawca i zażądał pieniędzy w zamian za zwrot ukradzionych rzeczy – dodaje.
Kryminalni z komisariatu w Śródmieściu, dzięki współpracy ze swoimi kolegami po fachu z gdańskiej komendy miejskiej oraz policjantami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku ustalili, że podejrzany znajduje się na terenie gminy Pruszcz Gdański. Tego samego dnia, tuż przed godziną 19 funkcjonariusze ze Śródmieścia, jadąc w kierunku Trąbek Wielkich, zauważyli skradzionego citroena na terenach leśnych. Siedzący za kierownica mężczyzna na okrzyk „POLICJA” miał próbować odjechać, ale został zatrzymany. Według mundurowych, 30-latek miał być bardzo agresywny, stawiać czynny opór przy zatrzymaniu i naruszyć ich nietykalność cielesną. W dodatku, w skradzionym wcześniej samochodzie znajdowały się rzeczy, o których okradziony nie wspominał, bowiem – jak się szybko okazało – były to fanty pochodzące z mieszkania 74-latka, do którego złodziej włamał się używając jego ukradzionych kluczy.
- Policjanci sprawdzili dane mężczyzny w policyjnych systemach i okazało się, że 30-latem ma zakaz prowadzenia pojazdów – mówi na temat podejrzanego, który trafił do policyjnego aresztu, asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, wskazując, że zrabowane przedmioty zwrócono prawowitemu właścicielowi.
30-latkowi zarzucono m.in. kradzież samochodu o wartości 100 tys. zł. oraz innych przedmiotów, oszustwo, zniszczenie mienia, złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, kradzież z włamaniem, naruszenie nietykalności cielesnej policjantów oraz uszkodzenie ciał jednego z nich. To przestępstwa, z których każde zagrożone jest karą od 3 do nawet 10 lat więzienia.