Walczą o zachowanie porodówki w krynickim szpitalu. Zebrali ponad 2 tysiące podpisów pod petycją, mają plan naprawczy
Niebawem Zarząd i Rada Powiatu Nowosądeckiego, któremu podlega Szpital im. dr. Józefa Dietla w Krynicy-Zdroju, zdecydują czy zlikwidowany zostanie oddział ginekologiczno-położniczy. Taki wniosek do podmiotu prowadzącego zgłosił dyrektor placówki. Jak tłumaczył Łukasz Rachtan, zamknięcie oddziału jest konieczne ze względu na malejącą z roku na rok liczbę porodów oraz wysokie koszty utrzymania. Porodówka przynosi wielomilionowe straty.
Przygotowali plan naprawczy, zebrali tysiące podpisów
Z takim podejściem dyrekcji nie zgadza się m.in. działający przy krynickim szpitalu związek zawodowy pielęgniarek i położnych.
- Uważamy, że ten oddział jest do uratowania., ale wymaga to zmian. Ościenne placówki przejęły kobiety z naszego regionu, bo zaproponowały lepszą ofertę – uważa Sylwia Śliwa, przewodniczącą związku zawodowego pielęgniarek i położnych. - Kobiety są bardziej świadome, wiedzą, czego chcą. Chcą rodzić bez bólu, na co już od kilku lat zwracaliśmy uwagę zarówno poprzedniemu, jak i obecnemu dyrektorowi.
Przedstawiciele związku zawodowego podczas spotkania ze starostą nowosądeckim domagali się restrukturyzacji oddziału. Przedstawili nawet swój plan naprawczy.
- Nasz szpital jest oddalony od innych placówek ponad 30 km. Jest to teren bardzo trudny, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Nie każdego stać na wizyty w gabinetach prywatnych i leczenie w podmiotach prywatnych – dodaje Śliwa. - Bo ginekologia i położnictwo to nie tylko porody, to też opieka okołoporodowa, poporodowa, laktacyjna. Nie mówiąc już o chorobach onkologicznych, czy małych zabiegach chirurgicznych jak plastyka krocza, czy zabiegi związane z wypadającą macicą, czy nietrzymaniem moczu. Nie można też zapomnieć o leczeniu niepłodności.
Zdaniem nie tylko pracowników szpitala i oddziału, ale także radnych Krynicy-Zdroju i pobliskiej Muszyny, oddział ginekologiczno-położniczy, który ma tak wiele funkcji, powinien zostać utrzymany w uzdrowisku. By pokazać, że również mieszkańcom na tym zależy, tworzono petycję, pod którą zbierano podpisy na terenie uzdrowisk, a także w internecie. Poparło ją ponad 2 tysiące osób. W czwartek, 17 lipca, zostanie ona przekazana przez radnych na ręce starosty nowosądeckiego.
Fakty mówią same za siebie?
Mimo tak licznego sprzeciwu i prób ratowania oddziału, jego las zdaje się przesądzony. Tadeusz Zaremba, starosta nowosądecki, zwraca uwagę na trzy podstawowe aspekty.
- Pierwszy to finansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia, gdzie mamy duże opóźnienia. Budżet NFZ-u jeszcze nie jest zatwierdzony przez Ministerstwo Finansów, a już przygotowujemy budżet na przyszły rok – wyjaśnia starosta nowosądecki. - Druga trudność, najistotniejsza w tej sprawie, to niestety ogromny spadek liczby porodów w Krynicy. W 2015 roku było 2100 porodów. W tym roku jest to zaledwie 140 porodów.
Tadeusz Zaremba podkreśla, że Zarząd Powiatu nie chce dopuścić do takiej sytuacji, że przez jeden oddział szpital straci płynność finansową i jedynym wyjściem będzie jego prywatyzacja. Na trudną sytuację finansową i blisko 5 mln zł straty oddziału ginekologiczno-położniczego mają też wpływ odszkodowania za błędy przy porodzie, które szpital musi wypłacić.
- Likwidacja oddziału nie oznacza zbiorowych zwolnień. Jeżeli do niej dojdzie, to pracę straci zaledwie kilka osób – zapewnia starosta. - W szpitalu funkcjonować ma poradnia dla kobiet w ciąży i tam znajdzie zatrudnienie część personelu oraz wciąż stacjonować będzie całodobowa karetka porodowa, do której obsługi potrzebny jest personel.