Walka o przetrwanie. Żydzi w czasie II wojny światowej

Kiedy mówimy o ruchu oporu w czasie II wojny światowej, zwykle myślimy o partyzantach w lasach, sabotażystach czy powstańcach. Rzadziej pamiętamy o Żydach, którzy także walczyli – choć w obliczu pewnej zagłady. Ich opór miał różne formy: od walki z bronią, po ucieczki, ukrywanie się, ratowanie dzieci czy tworzenie grup w lasach. Choć zwycięstwo było niemal niemożliwe, ich działania zawsze miały głęboki sens.

Ilustracja poglądowaIlustracja poglądowa
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przez Wieki

Formy oporu Żydów

Aktywny opór Żydów przeciw okupantom podczas II wojny wiatowej wyrażał się na dwa przeciwstawne sposoby: pierwszym z nich było dążenie do ocalenia przed wywózką przynajmniej niewielkiego ułamka zagrożonej ludności żydowskiej i jeśli pozwalały na to warunki geograficzne, do utworzenia grup samoobrony lub oddziałów partyzanckich w celu ochrony wyjętych spod prawa społeczności.

Natomiast drugim sposobem było wzniecanie buntów, które co prawda od początku skazane były na klęskę, ale miały pokazać Niemcom, że nie wszyscy Żydzi zamierzają biernie znosić swój los, lecz ‒ jak to ujął młodzieżowy działacz syjonistyczny Hersz Berliński ‒ wolą "umrzeć z godnością, a nie jak ścigane zwierzęta"196.

W rzeczywistości jednak w jednej i drugiej sytuacji los Żydów niewiele się różnił. "Każdy Żyd nosi ze sobą wyrok śmierci", zanotował kronikarz getta warszawskiego Emanuel Ringelblum.

Niebezpieczeństwa związane ze stawianiem aktywnego oporu i znikoma ilość dostępnej broni to dwa czynniki, które pomagają zrozumieć, dlaczego tylko bardzo niewielka mniejszość skazanej na zagładę ludności żydowskiej brała udział w walce.

Szacuje się, że spośród tych, którzy wiosną 1943 roku pozostawali jeszcze w getcie warszawskim, jedynie 5 procent walczyło w powstaniu. W marcu owego roku ruch oporu w dużym getcie wileńskim liczył ledwie około trzystu osób.

Osoby uciekające z gett i obozów, aby przyłączyć się do zbrojnych grup, stanowiły znikomą część całej populacji żydowskiej. Jeszcze mniej było tych, którzy znaleźli względnie bezpieczne schronienie w lasach, gdyż policja i rozmaite formacje pomocnicze okupanta niezmordowanie ścigały żydowskich zbiegów.

Wybory moralne Żydów

Możliwości były z pewnością ograniczone, ale istniało również wiele innych czynników ograniczających, które pozwalają wyjaśnić, dlaczego więcej osób nie stawiało oporu. Wszystkie społeczności żydowskie miały jedynie ograniczoną lub częściową wiedzę o tym, co Niemcy robili z Żydami, i jednocześnie mocno chciały wierzyć, że najgorsze nie może być prawdą. Pewien pamiętnikarz z getta warszawskiego ubolewał nad "przerażającymi pogłoskami", które uważał za "wytwór wybujałej wyobraźni".

Bardzo realne były obawy, że działania zbrojne mogą tylko pogorszyć sytuację, przyspieszając tempo deportacji i mordów lub wywołując inne okrutne kroki odwetowe Niemców. Potencjalni bojownicy ruchu oporu stali w obliczu trudnego wyboru moralnego między ochroną własnej rodziny i znajomych a porzuceniem ich i chwyceniem za broń. Chęć zabezpieczenia swoich bliskich, zwłaszcza dzieci, była dla mieszkańców gett silną motywacją do unikania oporu z użyciem przemocy.

Wewnątrz społeczności żydowskich istniały również głębokie podziały polityczne i religijne, szczególnie między bardziej konserwatywnymi Żydami i tymi, którzy należeli do różnych organizacji komunistycznych, co sprawiało, że ich współpraca była bardziej skomplikowana, a czasami niemożliwa. Wielu ortodoksyjnych Żydów twierdziło, że nie mają prawa przeciwstawiać się losowi, który musiał zesłać na nich Bóg, dlatego wzywali swoich współwyznawców, aby w obliczu ucisku skupiali się na umacnianiu ducha.

Ponad wszystkim górowała jednak rozpaczliwa wiara, że współpracując z władzami niemieckimi, niektórzy mieszkańcy gett, zwłaszcza ci pracujący w warsztatach okupanta, zdołają przeżyć dostatecznie długo, aby doczekać klęski Niemiec i wyzwolenia. Słabość ruchu oporu w getcie wileńskim wynikała z faktu, że jego mieszkańcy masowo popierali lidera tamtejszej społeczności Jakuba Gensa, którego strategia uległości wobec Niemców zdawała się zapewniać większe szanse na ocalenie życia niż bezowocny bunt.

Pewien żydowski policjant z getta stwierdził, że nikt nie chciał wykonać heroicznego kroku w kierunku stawienia oporu, "dopóki istniała choćby jedna iskierka nadziei, że przetrzymają". Herman Kruk, który także mieszkał w Wilnie, zapisał w dzienniku, że nadzieja jest "najgorszą chorobą w getcie".

Ucieczka do lasu

Liczbę tych, którym udało się uciec z gett i obozów i uniknąć pościgu, szacuje się na 40‒80 tysięcy w całej okupowanej przez Niemców Europie, jednak ogromna większość takich przypadków miała miejsce na wschodzie kontynentu, gdzie warunki geograficzne były najbardziej sprzyjające.

W Generalnym Gubernatorstwie, w którym na początku 1942 roku żyło około 3 milionów Żydów, prawdopodobnie około 50 tysięcy z nich znalazło schronienie w lasach wokół Lublina i Radomia, chociaż ta liczba jest niemożliwa do zweryfikowania.

Znalazłszy się w lesie, uciekinierzy mieli kilka możliwości. Jedni zakładali niezależne żydowskie grupy partyzanckie, mogące liczyć od kilku do kilkuset ludzi, którzy zazwyczaj kierowali się żądzą odwetu na swoich prześladowcach . Przy użyciu skradzionej lub okazyjnie kupionej broni takie oddziały, zamiast ograniczać się do prób przetrwania, celowo ścierały się z wrogiem, podejmując drobne ataki nękające, aby następnie wycofać się w lasy lub na bagna.

Inni na bazie społeczności ukrywających się Żydów tworzyli tak zwane oddziały rodzinne, dla których głównym celem było przeżycie do końca wojny. Szacuje się, że na okupowanych terenach Związku Radzieckiego w takich grupach żyło od 6000 do 9500 osób. Owe oddziały były słabo uzbrojone i kiedy tylko mogły, unikały bezpośredniej walki, używając skromnego wyposażenia wojskowego do obrony własnej społeczności.

Na przykład oddział Symchy Zorina opierał się naciskom partyzantów radzieckich, aby dołączyć do działań militarnych, a w zamian służył jako jednostka zaopatrzeniowa, pomagając w zdobywaniu żywności oraz zapewniając pomoc medyczną i usługi rzemieślnicze partyzantom nieżydowskim.

Słynna brygada braci Bielskich, zwana "Jerozolimą", wokół której w pewnych momentach skupiało się nawet 1200 uchodźców, przenosiła się regularnie z jednej kryjówki do drugiej, skrzętnie unikając walki. "Nie ma co się spieszyć, żeby walczyć i zginąć – miał mawiać Tewje Bielski – bo zostało nas tak mało, że musimy ocalić życie".

Walka o przetrwanie

Życie w lasach lub na bagnach, niezależnie od tego, czy ktoś walczył, czy tylko się ukrywał, było niesłychanie trudne. Większość zbiegów pochodziła z miast i miasteczek i nie miała pojęcia o życiu w głuszy.

Żywność niełatwo było zdobyć, a próby pozyskania jej od chłopów wiązały się z wielkim ryzykiem, ci ostatni bowiem musieli przecież wypełniać kontyngenty niemieckie i często jeszcze byli grabieni przez partyzantów radzieckich lub polskich.

Pożywienie dostępne w lesie – rośliny, orzechy, owoce – miało charakter sezonowy, dlatego resztę jedzenia trzeba było ukraść lub za coś wymienić. W związku z tym żydowscy uciekinierzy nawet u nieżydowskich członków ruchu oporu mieli złą reputację rabusiów i przestępców.

Pewien ocalały Żyd wspominał, że tacy jak on byli czymś pośrednim między bohaterami i rabusiami: "Musieliśmy żyć i odbierać chłopom ich skromny dobytek".

Źródło

Niniejszy tekst stanowi fragment książki Richarda Overy Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945, t. 2 (Wydawnictwo Rebis, Poznań 2025).

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Gorzów: Nowy rozkład jazdy. Pięć par pociągów Intercity do Poznania
Gorzów: Nowy rozkład jazdy. Pięć par pociągów Intercity do Poznania
Warszawa: Zabójstwo przy Dworcu Centralnym. 41-latek zatrzymany
Warszawa: Zabójstwo przy Dworcu Centralnym. 41-latek zatrzymany
Warszawa: Zderzenie łosia z pociągiem w Wawrze. Zwierzę nie przeżyło
Warszawa: Zderzenie łosia z pociągiem w Wawrze. Zwierzę nie przeżyło
Wrocław: Zbliża się Wrocławski Festiwal Krasnoludków
Wrocław: Zbliża się Wrocławski Festiwal Krasnoludków
Brilliant Lady rozpoczął rejsy. Nowy wycieczkowiec, nowe kierunki
Brilliant Lady rozpoczął rejsy. Nowy wycieczkowiec, nowe kierunki
Osówiec: BMW pędziło ścieżką rowerową. 21-latek usłyszał zarzuty
Osówiec: BMW pędziło ścieżką rowerową. 21-latek usłyszał zarzuty
Zielona Góra: Varius Manx i Kasia Stankiewicz na winobraniowej scenie... Publiczność w strugach deszczu
Zielona Góra: Varius Manx i Kasia Stankiewicz na winobraniowej scenie... Publiczność w strugach deszczu
Warszawa: Tragiczny wypadek w metrze. Nie żyje kobieta
Warszawa: Tragiczny wypadek w metrze. Nie żyje kobieta
Ciecierzyca i czarna fasola. Niedoceniane produkty dobre dla zdrowia
Ciecierzyca i czarna fasola. Niedoceniane produkty dobre dla zdrowia
Jawiszowice: Kierowca po amfetaminie nie zauważył braku opony
Jawiszowice: Kierowca po amfetaminie nie zauważył braku opony
Bydgoszcz: Kierowca audi rażąco złamał przepisy
Bydgoszcz: Kierowca audi rażąco złamał przepisy
Powiat chojnicki: Dwie dziewczynki ranne w wypadku hulajnogi. Zabrał je śmigłowiec ratunkowy!
Powiat chojnicki: Dwie dziewczynki ranne w wypadku hulajnogi. Zabrał je śmigłowiec ratunkowy!