Wapienne: Pierogarnia zaprosiła na kawał porządnej szynki oraz podroby
Krzysztof Zieliński, wszędzie, gdzie się pojawia, przypomina o historii wieprzowiny na polskich stołach. I obala tezę, że schab, boczek i karkówka są tym, czego powinniśmy unikać. Przypomniał także potrawy, którymi zajadali się nasi dziadkowie - ozorkach, cynaderkach, których próżno szukać w menu dzisiejszych restauracji. Racje nie pozostały bez namacalnych dowodów, czyli kilkunastu potraw, z wieprzowiny oczywiście, które kosztowali goście wieczoru. Wszystko zaś działo się w ramach projektu Polska Wieprzowina na Kulinarnych Szlakach.
- Wieprzowina nieśmiało wchodziła do polskiego kanonu kulinarnego i na magnackich stołach nie była zbyt popularna jeszcze do końca XVII wieku. A jeśli wykorzystywana, to raczej stosowana jako dodatek do innych mięs, np. dziczyzny, wołowiny czy cielęciny. Jej popularność na skalę masową przyniósł właściwie wiek XIX. Warto wiedzieć, że przepis na klasycznego schabowego pojawił się w książce kucharskiej Lucyny Ćwierczakiewiczowej dopiero w roku 1860. Nasi przodkowie zauroczeni sznyclem wiedeńskim zamienili jedynie w recepturze drogą cielęcinę na tańszą wieprzowinę. I tak pojawił się nasz narodowy, polski kotlet schabowy - opisuje.
Wieprzowina i jej wszystkie walory
W Wapiennem podczas krótkiego wykładu rzuci garścią szczegółów: zawartość białka w wieprzowinie jest o 14 procent większa, niż w mięsie drobiowym, natomiast zawiera ono tyle samo tłuszczu.
- Białko jest pełnowartościowe, to znaczy, że zawiera wszystkie aminokwasy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Tłuszcz natomiast zawiera kwasy z rodziny omega-3 oraz omega-6, które mają działanie prozdrowotne - wyliczał. - Mięso wieprzowe ma wiele witamin, szczególnie B12, która ma właściwości krwiotwórcze - dodał.
Poza wspomnianymi przywołał jeszcze wiele innych zalet wieprzowiny, z jednym tylko zastrzeżeniem - mięso nie może pochodzić z masowej produkcji, a jedynie rzemieślniczego, tradycyjnego chowu.
Zapomniane oblicza ozorków, serc i cynaderek
By słowa nie pozostały jedynie słowami, zaprosił na degustację kilkunastu dań z wieprzowiny. Nie było wprawdzie tradycyjnego schabowego z kością, ale za to można było przypomnieć sobie smak wątróbki z cebulką, ozorków w sosie chrzanowym czy gulaszu z serc z kaszą. Do tego oczywiście kaszanka, salceson, pasztet oraz mielone z pieczarką.
Pośród degustatorów były członkinie wszystkich kół gospodyń z terenu gminy Sękowa. Gospodarze też byli, I wszyscy jednakowo zachwalali i wspominali: tak się kiedyś jadło w moim rodzinnym domu!