Warszawa: Nauczyciele protestują 1 września. Czego się domagają?
Pracownicy polskiej oświaty nie są zadowoleni z zarobków oraz coraz bardziej wymagających ich zdaniem warunków pracy. Uważają, że rząd Donalda Tuska nie spełnił złożonych ich branży obietnic.
Ogólnopolska Manifestacji Pracowników Oświaty i Nauki rozpoczęła się w poniedziałek, 1 września 2025 o godzinie 11:00 pod gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej (al. Jana Chrystiana Szucha 25).
Jakie są postulaty nauczycieli?
Najbardziej zapalny punkt dyskusji to, jak zawsze, pieniądze. Protestujący przypominają, że rząd Koalicji Obywatelskiej deklarował im dziesięcioprocentowe podwyżki i powiązanie wynagrodzeń w sektorze szkolnictwa wyższego i nauki z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej, ogłaszanym przez ZUS (czyli tzw. średnią krajową). Tymczasem władze na 2026 rok przewidują podwyżki ledwie trzyprocentowe.
Sławomir Broniarz, prezes organizującego protest Związku Nauczycielstwa Polskiego mówił kilka dni temu radiu RMF FM:
- W tej sprawie od roku nie dzieje się nic. Nie ma żadnych rozmów, żadnych negocjacji, żadnych prac ani komisji edukacji, ani podkomisji edukacji. Projektowany wzrost wynagrodzeń na rok 2026 w aspekcie kwotowym to jest mniej więcej 150 zł dla nauczyciela.
Za mało szkół, za mało miejsc do pracy, za dużo obowiązków
Przedstawiciele oświaty zwracają również uwagę na coraz trudniejsze warunki swojej pracy. Wskazują na przeładowanie szkół, braki kadrowe (w polskiej oświacie jest 22 tysiące wakatów), jak również wzrost liczby uczniów z orzeczeniami i tych pochodzenia zagranicznego. Obie te grupy wymagają szczególnego podejścia ze strony nauczycieli. Krótko mówiąc, wyzwania rosną, w przeciwieństwie do płac.
Mamy uczniów z orzeczeniami, którzy w siedemdziesięciu paru procentach chodzą do szkół powszechnych - kontynuował w rozmowie z RMF prezes ZNP. Mamy dzieci cudzoziemskie. (...) Ten jeden nauczyciel musi rozwiązać problem trzydziestu paru uczniów i to w sytuacji, gdy bardzo często z tym zostaje sam. Brakuje pedagogów i psychologów.