Warszawa: Próby przed uroczystą defiladą 15 sierpnia. Nocą żołnierze opanowali miasto.
O tym, że Wisłostrada w drugi sierpniowy weekend będzie zamknięta, warszawiaków informowano od pewnego czasu. Ale to weekend - dla wielu czas powrotu z wakacji. A sobota dla pani Marzeny wydawała się doskonałym dniem na powrót.
- Droga z Olsztyna wydawała się szybka, nawigacja pokazała dwie godziny i dwanaście minut, ale w Łomiankach już wszystko się zmieniło - mówi pani Marzena. - Ostatnie 11 km to półtorej godziny w aucie w korkach na bocznych drogach.
Bocznych, bo tę główną - Wisłostradę - objęło we władanie wojsko. By próbować przed uroczystą defiladą 15 sierpnia. Pojazdy zaczęły zjeżdżać już wczesnym popołudniem. Ogromne lory wiozące "na plecach" koreańskie K2, niemieckie Leopardy i amerykańskie Abramsy, z gwizdem sunęły po rozgrzanym asfalcie.
Spaliny wydobywające się z chrap silników kłębiły się za czołgami czarnymi kłębami, a dudnienia zaworów i klekotanie kół na gąsienicach tłumiło rozmowy ciekawskich.
- Zobacz synu, taki widok jest ciekawszy niż okręt podwodny. Jak w nim siedzisz, to nawet nie wiesz, że jesteś pod wodą. A tu z czołgu kierowca może wyglądać - wskazuje ojciec-rowerzysta Leoparda synowi. 10-latek ciekawie dopytuje, choć widać, że bardziej interesują go czołgi. Znudzeni oczekiwaniem żołnierze nieco niecierpliwie zabawiają się przegazówkami.
Każde naciśnięcie gazu to gryzący w gardło obłok czarnego dymu i potworne gorąco - w promieniu metra, półtora od czołgu. I huk silnika. Żandarmi i żołnierze-studenci WAT już nawet nie reagowali. Bardziej zajmowało och kierowanie ruchem. A kierowcy ważących dziesiątki ton wozów radzili sobie imponująco. Ile ma odstępu jeden czołg od drugiego? Jakieś 10 cm.
- Ojej, taki czołg to pewnie mnóstwa paliwa spala - wzdycha młoda kobieta, ale łysy starszy mężczyzna z zapałem fotografujący czołgi z chodnika pod Cytadelą uspokaja ją: - Wojsko musi ćwiczyć, a tak na asfalcie to taki czołg dużo nie pali.
To prawda - gdyby był w ciężkim terenie, spaliłby może i tysiąc litrów na sto kilometrów. Ale to konieczne koszty. Jeden z generałów podczas porannej próby, słysząc pytania o paliwo, wzdycha.
- Mało kto o tym pamięta, ale to niemałe pieniądze. I jest tego coraz więcej wraz z kolejnymi zakupami sprzętu. Wszystko z budżetu na obronność - mówi. Przytacza słowa ministra i wiceministrów - że zakup czołgu, śmigłowca czy bojowego wozu piechoty to dopiero jedna trzecia, a czasem i mniej, kosztów, jakie ponosi armia przy utrzymaniu tego sprzętu.
Tegoroczna weekendowa próba generalna przed właściwą defiladą rozpoczęła się nieco później niż w zeszłym roku. W sierpniu 2024 r. o godz. 22 było już po dwóch zajazdach, w tym roku pojazdy dopiero zaczynały się ustawiać.
Jako jedni z pierwszych stali Amerykanie z Bradleyami. Ok. godz. 19.30 karnie siedzieli na pancerzu wozu i czekali na sygnał. Ich polscy koledzy ruszyli na pobliską stację paliw po zakupy, a potem na odpoczynek w kępie rachitycznych drzewek. Ale ok. 20.00 ruszyli karnie w kolumnie czwórkowej na parking za Mostem Gdańskim.
A potem zaczęli się zbierać. W nocy Wisłostradą przejechały pojazdy piechoty zmechanizowanej, łącznie z quadami i autami terenowymi. Nawet takimi, używanymi do działań sił specjalnych, kiedy trzeba szturmować wysokie mury. Były też ciężkie czołgi - amerykańskie Abramsy, koreańskie K2 (które będziemy wkrótce produkować w Polsce na licencji) oraz niemieckie Leopardy. Były samobieżne haubice 155 mm i moździerze 120 mm. Przejechały także Bojowe Wozy Piechoty - Rosomak i Borsuki.
Nad ranem w niedzielę przemaszerowały też setki żołnierzy ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych - łącznie z zachodnimi sojusznikami. Sama parada już 15 sierpnia - na Wisłostradzie w Warszawie oraz - w tym roku po raz pierwszy w historii - wzdłuż Półwyspu Helskiego. W 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej będziemy mogli też podziwiać samoloty, które przelecą nad Warszawą.