Warszawa: Spółdzielnia zapłaci za wskazanie sprawcy bazgrołów
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa wyznaczyła 15 tys. zł nagrody za ujęcie grafficiarza i po raz kolejny alarmuje o rosnącym problemie wandalizmu na swoich blokowiskach.
- Niestety, nadal borykamy się z działalnością pseudografficiarzy, którzy nieustannie niszczą nasze wspólne przestrzenie - napisali przedstawiciele spółdzielni w mediach społecznościowych. Jak podkreślają, działania niszczycieli dotykają zwłaszcza osiedli Zatrasie, Żoliborz II i Żoliborz III. WSM zapowiada podjęcie wszelkich kroków, by ustalić tożsamość sprawców i doprowadzić do ich ukarania.
15 tysięcy złotych za wskazanie sprawcy
Jeszcze podczas wakacji spółdzielnia ogłosiła nagrodę w wysokości 5 tys. zł za informacje prowadzące do ujęcia grafficiarza. Z powodu braku efektów kwotę podniesiono - teraz można otrzymać 15 tys. zł.
- Wspólnie z dyrektorem sąsiedniego osiedla podjęliśmy inicjatywę wynikającą z naszej desperacji - przyznaje w podcaście RDC Cezary Kurkus, dyrektor osiedla Żoliborz II. - Ogłosiliśmy nagrodę pieniężną za wskazanie największego dewastatora. Te napisy mają charakter podpisów, więc nie ma wątpliwości, kto je wykonał - dodaje.
Tajemniczy "Rilze" coraz dalej od Żoliborza
Jak relacjonuje Mirosław Mikielski, dyrektor osiedla Żoliborz III, problem ciągnie się już wiele miesięcy. - Podpis "Rilze" pojawia się w różnych kolorach, odcieniach i rozmiarach. To nie dotyczy tylko naszych osiedli - te napisy widać już kilka kilometrów dalej, nawet na Chomiczówce. Są bardzo charakterystyczne - mówił Mikielski w audycji RDC.
Wysokie koszty i brak skutecznych narzędzi
Spółdzielnia nie ustaje w poszukiwaniach sprawcy. Na nagraniach z monitoringu widać osobę z reklamówką i farbami, ale materiał nie pozwala na identyfikację.
- Wpadliśmy na pomysł ogłoszenia nagrody w sieci. Odzew jest spory - przyznaje Mikielski. Na razie jednak efekty są mizerne, a koszty czyszczenia elewacji wciąż rosną.
- Na Żoliborzu III wydaliśmy już 20 tys. zł, a zniszczonych jest jeszcze co najmniej 15 budynków - wylicza dyrektor. Za wszystko zapłacą mieszkańcy w ramach opłat eksploatacyjnych.
Dewastacja zamiast sztuki
- Problem dotyczy niemal wszystkich budynków, szczególnie tych widocznych z ulicy. Skala jest porażająca - podkreśla Cezary Kurkus. - To nie jest graffiti, lecz zwykła dewastacja. Nie ma w tym żadnej treści artystycznej. Administracje osiedli WSM regularnie zgłaszają akty wandalizmu policji i straży miejskiej, jednak - jak mówią - skuteczność działań służb jest niewielka.
- Skala dewastacji sięga już 58 tys. zł. Co gorsza, bazgroły pojawiają się zaledwie dzień po ich usunięciu. To wygląda tak, jakby ktoś prowadził zaplanowaną akcję niszczenia naszych budynków - dodaje Kurkus.