Mniej miodu, wyższe koszty. Pszczelarze liczą straty po sezonie
Polska Izba Miodu podkreśla, że sezon zaczął się optymistycznie. Ciepła aura w kwietniu pozwoliła na rozwój rodzin pszczelich. Na pierwszy ogień poszło miodobranie rzepakowe, jednak tu pogoda zmieniła się i rzeczywistość nie pokryła się z oczekiwaniami.
- W połowie maja przyszły niespodziewane przymrozki, które w wielu rejonach północnej i centralnej Polski zniszczyły uprawy rzepaku, sadów owocowych i części wczesnych roślin miododajnych. Straty w pierwszych zbiorach oszacowano nawet na 30 procent - mówi Przemysław Rujna, sekretarz Polskiej Izby Miodu.
Ochłodzenie wiązało się z tym, że pszczołom brakowało pokarmu. Niektóre pasieki musiały dodatkowo dokarmiać owady, co przełożyło się na niespodziewane koszty.
Słabe pszczoły są podatne na choroby
Głodne pszczoły były osłabione i przez to narażone na choroby, m.in. warrozę, wywoływaną przez roztocza. Od lat jest ona wyzwaniem dla środowiska pszczelarskiego. Zmiana klimatu powoduje, że pasożyty atakują szybciej i trudniej je wykryć.
- Jeśli nie będziemy z nią skutecznie walczyć, może to doprowadzić do masowego ginięcia pszczół, a nawet całkowitego upadku pasieki. Dlatego pszczelarze są dziś zobowiązani do systematycznej kontroli stanu pszczół oraz stosowania zabiegów profilaktycznych - wskazuje Rujna.
W niektórych pasiekach straty są spore
W tym sezonie część Polski naliczyła ogromne straty, np. Warmia i Mazury w miodzie rzepakowym, Małopolska w spadziowym i lipowym. Skala problemu jest szersza, rozlewa się na inne europejskie kraje. Mołdawia straciła akację, a ogółem Unia Europejska produkuje tylko 60 proc. swojego zapotrzebowania na miód.
Rok 2025 stanowił więc wyzwanie ekonomiczne. Oprócz kosztów energii, paliwa, materiałów, wciąż rosną koszty prowadzenia pasieki. Za podstawowe akcesoria płaci się więcej, co przekłada się na to, że słoik prawdziwego miodu też jest droższy. Szacuje się, że może on znacznie podrożeć, a w perspektywie zimy, czyli wzmożonego popytu na miód, ta cena może wzrosnąć o kilkanaście procent.
- Paradoks polega jednak na tym, że wyższe ceny nie poprawiają sytuacji - w wielu regionach brakuje miodu, żeby cokolwiek sprzedać - przypomina ekspert.
Branża wskazuje jednak na światełko w tunelu. Choć warunki nie są sprzyjające, trzeba być elastycznym. Połączenie doświadczenia z nowoczesną technologią może być kluczem do sukcesu. Warto również wykorzystywać dopłaty, środki finansowe nie tylko pomagają przetrwać czy urozmaicić pasieki, są też czynnikiem, który może umacniać polski miód na rynku.