Wrocław: Dlaczego Plac Solny, a nie miodowy, futrzany czy woskowy
W dawnej Polsce monopol na wydobywanie soli miał król, a dochody z żup solnych stanowiły ważną pozycję w budżecie państwa. Handel w średniowieczu odbywał się głównie na trzech placach. Wbrew nazwie najstarszy był Nowy Targ.
Rynek i Plac Solny wytyczono przy okazji drugiej lokacji miasta najpewniej około roku 1242. W średniowieczu doskonale zdawano sobie sprawę, że dobrobyt miasta zależy od wymiany handlowej - dlatego rynek ma niemal cztery hektary, a Plac Solny też ma słuszne gabaryty. Tworzy niemal idealny kwadrat - jego boki mierzą 84,5 na 94 metry.
Oczywiście sól do Wrocławia sprowadzano głównie z Małopolski, a tu trafiała na kramy, oczywiście na Placu Solnym. Pewnie dla wielu będzie to zaskoczeniem, ale w średniowieczu za służbę w wojsku czasem płacono... solą. Rosyjska nazwa żołnierza - sołdat - wywodzi się właśnie od sol dat - dawać sól. A powiedzonko "słono za coś zapłacić", to wyraźne nawiązanie do wysokiej ceny w średniowieczu. Jeśli kogoś chcemy wyjątkowo uszanować witamy go oczywiście chlebem i solą życząc, aby mu nigdy nie zabrakło jednego ani drugiego. A cennej soli lepiej było nie rozsypywać, uznawano to za zły znak.
Sól pojawia się w wielu przysłowiach: "zjeść z kimś beczkę soli", "stać jak słup soli", "być komuś solą w oku" i, dość oczywiste - "bez soli smutna biesiada". Trafiła też na karty Ewangelii, gdy Jezus mówi o swoich uczniach, że są solą ziemi. Pośrodku Placu Solnego w XV wieku zapłonął kiedyś stos próżności. Z solą nie miał nic wspólnego, choć za to, co na nim spłonęło trzeba by dziś słono zapłacić... Chcecie się dowiedzieć więcej, radzę zerknąć na film.