Wykopki na lubuskiej wsi. Pracowaliśmy całymi rodzinami, pomagali sąsiedzi
Odbywające się u schyłku września i na początku października wykopki to jedno z najbardziej symbolicznych wydarzeń jesieni. Ten "rytuał", zakorzeniony w polskiej wsi, łączy w sobie ciężką pracę, rodzinne tradycje i głębokie przywiązanie do ziemi. Choć od lat zmieniają się technologie, a gospodarstwa przechodzą modernizację, sama forma wykopywania ziemniaków pozostaje niezmiennie ważnym etapem kalendarza rolniczego. Co więcej, są miejsce, gdzie tego typu rodzinne tradycje nadal są podtrzymywane.
Współczesne rolnictwo różni się od tego sprzed kilkudziesięciu, czy stu lat. W dużych gospodarstwach rolnych kombajny do ziemniaków zastąpiły ręczne narzędzia, a praca, która dawniej trwała tygodniami, może być wykonana w ciągu kilku dni. Oczywiście, wykopki nie straciły na znaczeniu, ale technologia gwarantuje, że jest łatwiej, szybciej i przyjemniej?
Wozy z końmi, ręczne maszyny i ursus i fiaty
Warto jednak podkreślić, że w małych i średnich gospodarstwach, gdzie rodziny wciąż ręcznie zbierają ziemniaki, wykopki są momentem, w którym tradycja spotyka się z nowoczesnością. Często łączy się to z czasem spędzonym na świeżym powietrzu, z dziećmi uczącymi się o ciężkiej pracy, a także z momentem refleksji. Każdy choć raz napełniając swoje wiadro czy kosz wstał i wyprostował ciało, by z jednej strony złapać oddech, zaś z drugiej spojrzeć z zadumą w dal.
Obecnie w dużych, nowoczesnych gospodarstwach ludzie całkowicie polegają na maszynach. Jednak w tych mniejszych wciąż zdarzają się wozy z końmi, czy częściej poczciwe Ursusy C-330 (trzydziestka) oraz równie popularny i mocniejszy C-360 (sześćdziesiątka) z podłączonym z tyłu tzw. rozrzutnikiem, przyczepą lub wózkiem. Jest też opcja z przyczepką samochodową i czymś z napędem 4x4 - co ciekawe niektórzy zamiast maszyn rolniczych korzystali wyłącznie z fiatów 126 i 125. Kursów było może więcej, ale za to nieco szybciej i wygodniej.
Niemniej, niezależnie od formy, wciąż widuje się na polach całe rodziny. Czasami pomagają sąsiedzi, którzy chętnie działają od początku lub wpadają przypadkiem na tzw., jeden koszyk. W międzyczasie jest tzw. ognisko i pieczone ziemniaki. Swoją drogą w wielu regionach Polski, także w Lubuskiem wykopkom towarzyszą lokalne festyny, często organizowane pod hasłem "Święto Pieczonego Ziemniaka", gdzie można skosztować regionalnych potraw na bazie ziemniaków, takich jak placki ziemniaczane, pyzy, czy pierogi ruskie. Towarzyszą temu występy folklorystyczne, konkursy i zabawy, ale to historia na zupełnie inny artykuł.
Jest czas pracy i czas odpoczynku przy ognisku
- Ja przeszłam chyba to wszystko - mówi nam pani Maria spod Świebodzina. - Jako dziecko pamiętam wozy z końmi, zapach ziemi, wiatru, kosze pełne ziemniaków. I my często sami musieliśmy te kosze wyrzucać na wóz. Rodzice zostawiali nas w polu a my z siostrami pracowałyśmy. Później mama z tatą dołączali i działaliśmy razem, albo przychodzili jak już było po wszystkim, bo też mieli swoje obowiązki. W międzyczasie, a to przyszła koleżanka rodziny, a to znajomy wrócił z zagranicy i przyszedł pogadać. A wiadomo, jak gada to i pracuje - mówi "Gazecie Lubuskiej" śmiejąc się pani Maria. - Pamiętam, jak dziadek miał motocykl z taką przyczepką to wiadomo, częściej się jeździło, ale już było łatwiej. Później mieliśmy Ursusa C-4011, a później C-330. I do tego przyczepka - dużło łatwiej wtedy było. A dziś pomagają nam nasze dzieci i ich dzieci a moje wnuki - wspomina. - Może nie jest tak ciężko jak kiedyś, ale to dzieciństwo swoje wspominam z ogromnym sentymentem. To był dla mnie wspaniały czas. Tęsknię za młodością, bo człowiek chociaż chce, to już nie ma tyle siły. Ale cały czas staramy się trzymać tradycji. Jest czas pracy i czas odpoczynku przy ognisku. A w czasie wykopków uwijamy się w jeden lub dwa dni, jeśli pracę zaczynamy wieczorem. Radzimy sobie, wszyscy pomagają - opisuje to w pięknych wspomnieniach nasza rozmówczyni.
Z motyką na ziemniaki
Korzystając z okazji chcemy wam w tym materiale pokazać również fotografie ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Zdjęcia sprzed kilkudziesięciu, czy blisko stu lat ukazują wozy z końmi, kopanie ziemniaków za pomocą motyk bądź tzw. kopaczki konnej. Do tego wszystkiego panowie i panie w strojach ludowych, z chustami na głowie, tradycyjnymi narzędziami i pojemnikami do ręcznego zbioru ziemniaków oraz uśmiechem na twarzy, który często towarzyszył tej ciężkiej pracy. Wykopki to była i jest dobra okazja do rozmowy na wszystkie tematy - trochę jak przy świątecznym stole. Pięknie fotografie...
Zobacz film: