Zabiła na sali sądowej. Proces, który przeraził cały świat

Wiosna 1980 roku w Lübeck nie zapowiadała tragedii. Marianne Bachmeier, prowadząca niewielki bar samotna matka, żyła dla swojej siedmioletniej córki. Ale wystarczyła tylko jedna chwila, by wszystko runęło.

Marianne BachmeierMarianne Bachmeier
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
Kobiety Historii

Zaginięcie, które zatrzymało miasto

5 maja 1980 roku Anna wyszła z domu po porannej sprzeczce z matką. Miała pójść do szkoły, ale nie dotarła na lekcje. Marianne początkowo nie wpadała w panikę, ponieważ doskonale wiedziała o tym, że dzieci się buntują.

Jednak z każdą godziną narastał niepokój. Wieczorem, gdy córka wciąż nie wracała, Bachmeier zgłosiła zaginięcie. Policja rozpoczęła poszukiwania, ale odpowiedzi przyszły nadzwyczaj szybko. Ciało Anny znaleziono w kartonie przy kanale. Sprawcą był Klaus Grabowski, sąsiad z przeszłością, o której nikt nie chciał pamiętać.

Zaczęło się w Biedronce. Akcja 10+10 gratis tylko do 31 października

Kim był oprawca?

Grabowski miał 35 lat i był już wcześniej karany za przestępstwa seksualne wobec dzieci. Przeszedł chemiczną kastrację, co miało – w teorii – uniemożliwić mu powrót do dawnych czynów. W praktyce, jak pokazała tragedia Anny, system zawiódł na całej linii.

Grabowski zwabił dziewczynkę do swojego mieszkania, przetrzymywał ją przez kilka godzin, a potem zamordował. Jego partnerka, przerażona tym, co zobaczyła, powiadomiła policję. Gdyby nie ona, prawda może nigdy nie wyszłaby na jaw.

Proces, który podzielił Niemcy

Proces Grabowskiego ruszył latem 1981 roku. Marianne Bachmeier była obecna na każdej rozprawie. Słuchała, jak adwokaci próbują tłumaczyć oprawcę, jak biegli analizują jego psychikę, jak sąd rozważa okoliczności. Dla niej nie było żadnych wątpliwości – człowiek, który zabił jej córkę, nie zasługiwał na współczucie.

Trzeciego dnia procesu, w pełnej sali sądowej, Marianne wyciągnęła pistolet i oddała siedem strzałów. Sześć z nich trafiło Grabowskiego, który zginął na miejscu.

Marianne nie próbowała uciec. Stała spokojnie, czekając na policję. "Zrobiłam to dla Anny" – powiedziała, gdy zakładano jej kajdanki.

Proces Bachmeier – wyrok i skutki

Wiadomość o tym, co wydarzyło się w sądzie, rozeszła się po Niemczech błyskawicznie. Jedni widzieli w Marianne Bachmeier matkę, która nie wytrzymała bólu i upokorzenia, inni – groźny przykład samosądu.

W mediach rozgorzała debata: czy prawo powinno być bezwzględne wobec zrozpaczonej matki? Czy system nie zawiódł, skoro to ona musiała wymierzyć sprawiedliwość? W listach do redakcji i na łamach gazet pojawiały się głosy współczucia, ale i ostrzeżenia przed powrotem do prawa pięści.

Sąd nie miał łatwego zadania. Marianne Bachmeier została oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci i nielegalne posiadanie broni. Otrzymała sześć lat więzienia, ale dzięki presji społecznej i uznaniu okoliczności łagodzących, wyszła na wolność po trzech latach.

Życie po tragedii

Po wyjściu z więzienia Marianne próbowała ułożyć sobie życie na nowo. Unikała mediów, nie udzielała wywiadów, nie szukała rozgłosu. Zajmowała się działalnością społeczną, wspierała inne matki, które straciły dzieci.

Choroba nowotworowa odebrała jej życie w 1996 roku w wieku zaledwie 46 lat. Została pochowana obok córki. Czyli tam, gdzie wreszcie mogła odnaleźć spokój.

Historia Marianne Bachmeier do dziś budzi emocje. W Niemczech jej imię stało się symbolem matczynej odwagi i rozpaczy, ale też przestrogą przed samosądem. Jej czyn zainspirował twórców filmów, książek, a nawet debatę parlamentarną o prawach ofiar i granicach obrony koniecznej.

Współczesne badania nad traumą i żałobą często przywołują jej przypadek jako przykład tego, jak daleko może posunąć się człowiek, gdy system zawodzi.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Lubienia: Nielegalny transport ziemniaków zatrzymany. Szokujące braki w dokumentacji
Lubienia: Nielegalny transport ziemniaków zatrzymany. Szokujące braki w dokumentacji
Katarzynka 2025. Parada tramwajów przejedzie przez Poznań. Sprawdź, co i kiedy wydarzy się w mieście
Katarzynka 2025. Parada tramwajów przejedzie przez Poznań. Sprawdź, co i kiedy wydarzy się w mieście
Wyłączenie schronów spod prawa zamówień publicznych przyspieszy wydawanie pieniędzy. Mówi o tym wiceszef MSWiA
Wyłączenie schronów spod prawa zamówień publicznych przyspieszy wydawanie pieniędzy. Mówi o tym wiceszef MSWiA
Te ustawienia w telefonie rozładowują baterię. Wyłącz je, aby wydłużyć czas pracy smartfonu
Te ustawienia w telefonie rozładowują baterię. Wyłącz je, aby wydłużyć czas pracy smartfonu
Firmy kuszą dużą grupę Polaków. Państwo już dofinansowuje im pensje
Firmy kuszą dużą grupę Polaków. Państwo już dofinansowuje im pensje
Wyższe opłaty to za mało - miała być ustawa ws. najmu krótkoterminowego. Samorząd i Unia Europejska czekają, a rząd zwleka
Wyższe opłaty to za mało - miała być ustawa ws. najmu krótkoterminowego. Samorząd i Unia Europejska czekają, a rząd zwleka
Koszalin: Jak wypada w rządowym projekcie Strategii Rozwoju Polski do 2035 roku?
Koszalin: Jak wypada w rządowym projekcie Strategii Rozwoju Polski do 2035 roku?
Lublin: Drogowcy weszli na ul. Glinianą. Zmiany dla kierowców
Lublin: Drogowcy weszli na ul. Glinianą. Zmiany dla kierowców
Bydgoszcz: Śmiertelny wypadek na Grunwaldzkiej. Z taką prędkością jechał kierowca porsche
Bydgoszcz: Śmiertelny wypadek na Grunwaldzkiej. Z taką prędkością jechał kierowca porsche
Toruń: Wielka kontrola drzew. Kasztanowce i dąb pod lupą ekspertów
Toruń: Wielka kontrola drzew. Kasztanowce i dąb pod lupą ekspertów
Gorzów Wlkp.: Nowy program. Pieniądze na remont mieszkania, które sam wybierzesz
Gorzów Wlkp.: Nowy program. Pieniądze na remont mieszkania, które sam wybierzesz
Technologie, automaty i roboty. A rolnik i tak musi wstać o 5 rano
Technologie, automaty i roboty. A rolnik i tak musi wstać o 5 rano