Zakopane: Śnieg sypie, a zimowy bałagan wraca jak co roku
Kiedy w Zakopanem zaczyna porządnie sypać, wszyscy wiedzą, że zima przyszła "na serio". Służby drogowe czuwają, pługopiaskarki krążą jak satelity, kierowcy zakładają grubą warstwę cierpliwości, a turyści - czapki z pomponem. Problem w tym, że równolegle do tej wielkiej operacji odśnieżania zaczyna się inna, lokalna ofensywa. Oddolna. Obywatelska. Podjazdowa.
Mieszkańcy, których podjazdy i parkingi toną w białym puchu, chwytają za łopaty i... zamiast śnieg odgarniać na swoje działki, przerzucają go prosto na drogę. W końcu "skoro oni mi, to ja im". I tak powstaje zakopiański folklor zimowy: pług odśnieża, mieszkaniec odśnieży pługowi to, co już odśnieżył. Błędne koło, które kręci się szybciej niż kolejka do oscypków w sezonie.
Obiad jak u mamy. Karkówkę w marynacie układam na kiszonej kapuście i wkładam do piekarnika
Efekt? Kierowcy wściekle manewrują między nowymi zaspami, które wyrastają jak grzyby po opadach. Czasem zjeżdżają na drugi pas, czasem na pobocze, czasem - w sypki chaos. A pług? Kierowca pługu przeciera oczy, wykonuje ostry nawrót i znowu spycha śnieg na bok. Chwilowy porządek trwa może kwadrans, bo zaraz zza płotu pojawia się kolejny mieszkaniec, który dorzuca swoje.
Ale to nie koniec zimowej układanki. Chodniki - te w teorii bezpieczne ścieżki dla pieszych - często zamieniają się w białe labirynty nie do przebrnięcia. Zgodnie z przepisami właściciele posesji powinni je odśnieżać. W praktyce? Różnie bywa. Niektórzy uznają, że natura sama sobie poradzi, inni wychodzą z założenia, że skoro śnieg "jest wspólny", to niech wspólnota coś z nim zrobi. Kolejni twierdzą, że odśnieżyli, ale ten złośliwy kierowca pługu ... i tak w koło.
Wtedy piesi ruszają na jezdnię, bo nie mają wyboru. A gdy piesi maszerują środkiem ulicy, kierowcy hamują, korki rosną, kierowcy klaksonią, piesi złorzeczą - i cały śnieżny teatr zyskuje kolejny akt.
Paradoks polega na tym, że wszyscy chcieliby mieć czyste drogi, przejezdne ulice i bezpieczne chodniki. Ale dopóki walka ze śniegiem wygląda jak przerzucanie problemu z jednej strony ulicy na drugą, zima w Zakopanem będzie bardziej bitwą niż bajką.
A śnieg? On tylko sypie dalej.