WAŻNE
TERAZ

Groźny niż zawisł nad Polską [RELACJA NA ŻYWO]

Zamiast pięciu lat studiów wystarczy zgoda kuratora. Tak zmienia się zawód nauczyciela przedszkola

Ministerstwo Edukacji planuje wprowadzenie zmian, które umożliwią zatrudnianie w przedszkolach – za zgodą kuratora – osób bez pełnych kwalifikacji nauczycielskich. Propozycja wzbudza wiele emocji, szczególnie wśród nauczycieli i rodziców. O czym dokładnie mowa i co może oznaczać dla systemu edukacji?
Przedszkolna Chatka 2 w BydgoszczyDo pracy w przedszkolu nie będą potrzebne już studia kierunkowe. Czy to dobry pomysł?
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Weronika Mistrzak
Magdalena Ignaciuk

Co dokładnie zakłada projekt MEN? Nowe przepisy w praktyce

– Projektowane rozwiązanie pozwoli – w przypadku braku nauczyciela posiadającego wymagane kwalifikacje – zatrudnić osobę, która nie jest nauczycielem, ale ma kompetencje do prowadzenia zajęć z dziećmi w wieku przedszkolnym. Zmiana przepisów umożliwi dyrektorowi przedszkola prowadzenie skutecznej polityki kadrowej i podejmowanie racjonalnych decyzji odpowiednich do potrzeb kadrowych przedszkola. Jednocześnie obowiązek uzyskania zgody kuratora oświaty będzie gwarancją, że osoba niebędąca nauczycielem będzie spełniała niezbędne warunki do prowadzenia zajęć w przedszkolu – wskazano.

Zgodnie z projektem, zatrudnienie osoby niebędącej nauczycielem do prowadzenia zajęć w przedszkolu będzie wymagało zgody kuratora oświaty. Taka osoba musi posiadać kompetencje uznane przez dyrektora przedszkola za odpowiednie do prowadzenia danych zajęć.

Nowe przepisy mają być narzędziem uzupełniającym, a nie standardowym modelem zatrudniania. Chodzi o sytuacje, w których mimo prób rekrutacyjnych nie udaje się znaleźć nauczyciela z pełnymi kwalifikacjami. Zgoda kuratora ma pełnić rolę mechanizmu kontroli – by nie dochodziło do nadużyć, a osoba zatrudniona rzeczywiście miała predyspozycje i kompetencje do pracy z dziećmi.

To rozwiązanie wzbudza jednak duże emocje wśród nauczycieli, rodziców i ekspertów. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy rzeczywiście oznacza ono rewolucję.

Przeczytaj też: System edukacji wypala do cna. Ta nauczycielka nie chciała już żyć | Strefa Edukacji

Nie panikujmy, ale kontrolujmy. Diabeł tkwi w szczegółach

Choć pomysł zatrudniania w przedszkolach osób bez pełnych kwalifikacji nauczycielskich brzmi niepokojąco, w rzeczywistości sytuacja jest bardziej złożona. Jak zauważa dr Beata Rajba, psycholożka i ekspertka w zakresie rozwoju dzieci, wiele zależy od szczegółów wdrażanych rozwiązań i sposobu ich egzekwowania.

– Zatrudnianie osób bez przygotowania nauczycielskiego w przedszkolach brzmi strasznie, jednak „diabeł tkwi w szczegółach”. Osoby bez wykształcenia pedagogicznego mogą pracować w przedszkolu od 2021 roku, tyle, że na stanowiskach pomocniczych. Ministerstwo Edukacji proponuje, by mogły pracować na stanowisku nauczyciela pod warunkiem że mają odpowiednie przygotowanie i uzyskają zgodę kuratora oświaty. Każdy przypadek jest więc rozpatrywany indywidualnie – mówi Strefie Edukacji dr Beata Rajba.

Podobne mechanizmy są już stosowane w szkołach – i choć nie są idealne, umożliwiają radzenie sobie z brakami kadrowymi tam, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza.

– Takie rozwiązanie funkcjonuje z powodzeniem w szkołach, dając możliwość radzenia sobie z brakami kadrowymi w sytuacji, gdy brakuje np. nauczycieli matematyki czy psychologów (tych ostatnich brakuje dramatycznie, 23% etatów było w zeszłym roku nieobsadzonych, a w ponad 300 gminach nie było psychologa w ogóle). W przedszkolach sytuacja jest może nie aż tak dramatyczna, jednak aktualnie około 1000 etatów pozostaje nieobsadzone.

Rajba zaznacza, że nie chodzi o otwarcie drzwi dla przypadkowych osób, ale o elastyczne podejście w wyjątkowych przypadkach – i z odpowiednimi zabezpieczeniami.

– Raczej nie grozi nam, że stolarz czy kucharz zostaną nauczycielami w przedszkolu, bo kontrola jest. Wprawdzie na poziomie szkół ta kontrola ma różną jakość, zdarzają się nadużycia, jak katecheta czy pedagog zatrudniony na stanowisku psychologa, jednak najczęściej gdy gmina nie ma najmniejszej szansy zatrudnić psychologa z przygotowaniem pedagogicznym, i przez dłuższy czas nikt się nie zgłasza do konkursu, kuratorium wyraża zgodę na zatrudnienie na stanowisku np. studenta ostatniego roku czy absolwenta, który jeszcze nie zrobił podyplomowych studiów z przygotowania pedagogicznego.

Podkreśla jednak, że niezbędne są jasne kryteria i spójna kontrola – tak, by nie doszło do sytuacji, w której dzieci będą prowadzone przez osoby bez rzeczywistych kompetencji lub zatrudniane jedynie dlatego, że są tańsze.

– Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że za tą zmianą pójdą bardzo jasne wytyczne i kryteria, „uszczelniające” i ujednolicające procedurę zatrudniania, a kuratorium będzie je egzekwować. W ten sposób nie będziemy ryzykować, że maluchami zajmuje się ktoś, kto nie ma podstawowej wiedzy dotyczącej ich rozwoju czy potrzeb, albo że placówka wybierze tańszego, mniej kompetentnego kandydata.

Problemem może być jednak nie tylko sama możliwość zatrudniania osób z niepełnymi kwalifikacjami, ale również niedoprecyzowany mechanizm oceny ich kompetencji. Jak zaznacza dr Beata Rajba, decyzja o tym, czy dana osoba nadaje się do pracy w charakterze nauczyciela przedszkolnego, w praktyce pozostaje w rękach dyrektora placówki – a nie kuratora.

– Martwić może np. fakt, że to dyrektor przedszkola, a nie przedstawiciel kuratorium decyduje, czy przygotowanie kandydata do pracy nauczyciela jest odpowiednie.

Nowe przepisy mają tylko uregulować to, co i tak już dzieje się w wielu przedszkolach

Pomysł dopuszczania do pracy w przedszkolach osób bez kierunkowego wykształcenia budzi pytania o jakość edukacji, ale też przypomina sytuacje, które polska szkoła zna już z przeszłości.

Jak przypomina Szymon Buda, zmiany w systemie kształcenia nauczycieli wprowadzono właśnie po to, by podnieść jakość edukacji najmłodszych dzieci. To doprowadziło do powstania oddzielnych, pięcioletnich kierunków studiów.

– Polska była już kiedyś na takim etapie. W historii edukacji bywało tak, że nauczyciele w przedszkolach i klasach 1–3 nie zawsze mieli kierunkowe wykształcenie w zakresie pedagogiki wczesnoszkolnej czy przedszkolnej. Często byli to nauczyciele matematyki, języka polskiego – osoby uczące także starsze dzieci – mówi Szymon Buda, prezes fundacji Ogólnopolski Operator Oświaty.

Mimo to, jego zdaniem, aktualna sytuacja kadrowa wymaga elastyczności. Propozycje ministerstwa to nie rozmontowywanie systemu, lecz próba jego dostosowania do realiów.

– Dążenie do podniesienia jakości edukacji i potrzeba lepszego przygotowania nauczycieli do pracy z najmłodszymi doprowadziły do wyodrębnienia kierunków studiów dedykowanych pracy w przedszkolach i edukacji wczesnoszkolnej oraz zmian legislacyjnych. Początkowo były to studia podyplomowe czy uzupełniające, dziś są to pięcioletnie studia jednolite. To zmieniło też rynek pracy. 

Wielu dyrektorów i kuratorów już teraz dopuszcza do pracy osoby z kwalifikacjami pokrewnymi, a zmiany legislacyjne jedynie formalizują ten stan.

– Rozmawiałem z dyrektorami oraz pracownikami kuratoriów i wielu z nich postrzega te zmiany prawne jako formalne usankcjonowanie praktyk, które już od kilku lat zdarzają w Polsce – chodzi o dopuszczanie do pracy osób z kwalifikacjami pokrewnymi. Innymi słowy, prawo ma teraz uregulować to, z czym spotykamy się już w rzeczywistości. Co więcej, mamy doniesienia pokazujące, że osoby z wykształceniem niekoniecznie kierunkowym, ale posiadające odpowiednie zaangażowanie i pasję pedagogiczną, świetnie odnajdują się w pracy z dziećmi i bardzo dobrze sobie radzą. 

Ekspert podkreśla jednak, że potrzebne jest rozwiązanie pomostowe – takie, które pozwoli osobom z pokrewnym wykształceniem szybko i realnie uzupełniać kwalifikacje, niekoniecznie poprzez kolejne pięcioletnie studia.

– Tym, czego brakuje mi w tej nowej legislacji, jest równoległy ruch: przywrócenie możliwości zdobycia formalnych kwalifikacji poprzez studia uzupełniające. Chodzi o to, by osoby z kierunkami pokrewnymi mogły – nawet już w trakcie zatrudnienia – uzupełniać swoje wykształcenie. Nie w formie pięcioletnich studiów magisterskich, ale półtorarocznych studiów podyplomowych. 

Czy dla nauczycieli z pełnymi kwalifikacjami wystarczy pracy? Zmiany budzą uzasadnione obawy

Z jednej strony zmiany w przepisach mają pomóc w łagodzeniu skutków niedoborów kadrowych w przedszkolach. Z drugiej – rodzą pytania o przyszłość nauczycieli z pełnymi kwalifikacjami, którzy obawiają się, że stracą pierwszeństwo zatrudnienia. Obawy te nie są bezpodstawne. Na rynku pracy coraz trudniej znaleźć wykwalifikowanych pedagogów, ale równocześnie niż demograficzny powoduje, że niektórym placówkom trudno zebrać pełne grupy dzieci. Coraz częściej słychać o zamykaniu oddziałów lub scalaniu grup, szczególnie w mniejszych miejscowościach.

– Obawy środowiska są jak najbardziej uzasadnione – nie da się przecież policzyć i oszacować ryzyka związanego z dwoma równoległymi trendami: spadkiem demograficznym oraz malejącą liczbą nauczycieli na rynku pracy. Mamy sygnały zarówno medialne, jak i z samych placówek, że nauczycieli po prostu brakuje. 

Jednocześnie trudno dziś odpowiedzieć na pytanie, co przeważy – brak dzieci czy brak kadry. Każdy ze scenariuszy może się zrealizować, a dyrektorzy placówek muszą brać pod uwagę oba.

– Problem polega na tym, że trudno skorelować te dwa spadki – liczby dzieci i liczby nauczycieli – i przewidzieć precyzyjnie, kiedy (i czy w ogóle) osiągniemy w tym zakresie jakąkolwiek równowagę. Każda ze stron martwi się czymś innym: z jednej strony – co się stanie, gdy dzieci będzie mniej i czy nie zabraknie miejsc pracy; z drugiej – co będzie, jeśli dzieci nadal będzie jednak sporo, a zabraknie nauczycieli. Wszystko to są uzasadnione obawy, ale niestety trudno je oprzeć na twardych danych i pewnej prognozie. 

Także ministerialne prognozy nie są w stanie przewidzieć skali problemu – tym bardziej, że wielu absolwentów pedagogiki nigdy nie podejmuje pracy w zawodzie.

– Dynamika tych zjawisk jest zbyt duża, by oprzeć się na pewnych prognozach – zarówno jeśli chodzi o liczbę urodzeń, jak i o liczbę osób gotowych do podjęcia pracy w zawodzie. Z osób kończących studia pedagogiczne w zawodzie zostaje zaledwie niewielka część. Kto zdecyduje się zostać, a kto odejdzie – to już decyzje indywidualne, których nie da się precyzyjnie oszacować – podkreśla ekspert. – To z pewnością próba rozwiązania problemu, jednak o jego skuteczności przesądzi dopiero praktyka. W tej legislacji brakuje mi jak mówiłem możliwości szybkiego uzupełnienia kwalifikacji. Bo mówimy o osobach, które już mają przygotowanie pedagogiczne – brakuje im jedynie metodyki nauczania wczesnoszkolnego, którą wcześniej można było uzupełnić w trakcie półtorarocznych studiów. Gdyby przywrócono taką ścieżkę, byłoby to rozwiązanie komplementarne. 

W wielu placówkach to właśnie doświadczenie z rekrutacji pokazuje, że kompetencje społeczne i naturalna zdolność do pracy z dziećmi bywają ważniejsze niż formalne dyplomy. Czasem to właśnie osoby z mniej oczywistym wykształceniem, ale z empatią, cierpliwością i zaangażowaniem okazują się najlepszym wsparciem dla najmłodszych.

– Najlepiej zapytać o to dyrektorów przedszkoli, którzy prowadzą rekrutacje. Wielu z nich mówi mi wprost, że spotykają wspaniałych ludzi, gotowych do pracy z dziećmi, choć formalnie nie mają kierunkowego wykształcenia, a mimo to radzą sobie znakomicie. Czynnik osobowościowy ma w tej pracy ogromne znaczenie – dodaje Szymon Buda.

Nie ma więc prostych odpowiedzi – system balansuje między potrzebą utrzymania wysokich standardów edukacyjnych a koniecznością zapewnienia dzieciom opieki i edukacji w obliczu realnych braków kadrowych.

To nie tylko zabawa na dywanie. Praca w przedszkolu wymaga wiedzy i kompetencji

O pracy nauczyciela przedszkola często mówi się z pobłażaniem. W powszechnej opinii to „tylko” zabawa, opieka, śpiewanie piosenek i układanie klocków. W rzeczywistości jednak to jedna z najbardziej wymagających ścieżek zawodowych w edukacji. Osoby pracujące z najmłodszymi muszą łączyć kompetencje nauczyciela, wychowawcy, terapeuty, animatora i opiekuna.

– Nauczyciel przedszkola nie uczy jednego przedmiotu. My musimy tańczyć, śpiewać, grać na instrumencie, prowadzić zajęcia ruchowe, malować, recytować, uczyć dzieci liczenia, pisania… Jesteśmy wszechstronnymi specjalistkami od wszystkiego – mówiła w rozmowie ze Strefą Edukacji nauczycielka wychowania przedszkolnego, Monika Derwisz.

Ten wielozadaniowy charakter pracy sprawia, że nauczyciele przedszkola codziennie stają przed szeregiem wyzwań. To nie tylko przekazywanie wiedzy, ale też reagowanie na emocjonalne potrzeby dzieci, rozwiązywanie konfliktów, współpraca z rodzicami czy tworzenie bezpiecznej przestrzeni dla rozwoju.

– Oprócz realizowania podstawy programowej pełnimy też ważną rolę wychowawczą i opiekuńczą – uczymy emocji, rozmawiamy z dziećmi, służymy radą i interweniujemy w różnych sprawach, gdy tego potrzebują.

Wciąż jednak wiele osób – także w przestrzeni publicznej – sprowadza ten zawód do funkcji opiekuńczej, ignorując jego złożoność. Tymczasem to właśnie w przedszkolu kształtują się podstawy rozwoju poznawczego i emocjonalnego dziecka, a nieprzypadkowość każdego działania nauczyciela ma kluczowe znaczenie.

– Trudno nie poczuć się niedocenioną, gdy wciąż musimy tłumaczyć, że jesteśmy nauczycielkami z pełnym wykształceniem, a nie „ciociami do zabawy”. To wymaga zmiany narracji – i to nie tylko w świadomości społecznej, ale też na poziomie decyzyjnym. 

Rozszerzenie możliwości zatrudnienia to jedno, ale nie może się odbywać kosztem jakości i zaufania do zawodu nauczyciela.

Wybrane dla Ciebie

Czterech Afgańczyków i estoński przemytnik. Pierwsze efekty kontroli na granicy z Litwą
Czterech Afgańczyków i estoński przemytnik. Pierwsze efekty kontroli na granicy z Litwą
Najgroźniejsze sekty w Polsce. Odbierają wolność krok po kroku
Najgroźniejsze sekty w Polsce. Odbierają wolność krok po kroku
Od Salomei Kruszelnickiej do Jennifer Holloway. Polskie inscenizacje "Salome" i interpretacje ról w dziele Richarda Straussa
Od Salomei Kruszelnickiej do Jennifer Holloway. Polskie inscenizacje "Salome" i interpretacje ról w dziele Richarda Straussa
Recydywista publikował filmiki, w których groził policjantom. Trzy dni później został namierzony
Recydywista publikował filmiki, w których groził policjantom. Trzy dni później został namierzony
Odpady w Zakopanem będą odbierane w nocy? "Za dnia śmieciarki generują korki, zwłaszcza w sezonie"
Odpady w Zakopanem będą odbierane w nocy? "Za dnia śmieciarki generują korki, zwłaszcza w sezonie"
Stalowa Wola będzie mieć spalarnię śmieci. Podpisano umowę na budowę inwestycji
Stalowa Wola będzie mieć spalarnię śmieci. Podpisano umowę na budowę inwestycji
Policja z Raciborza zatrzymała dwóch mężczyzn. Mieli 500 działek narkotyków
Policja z Raciborza zatrzymała dwóch mężczyzn. Mieli 500 działek narkotyków
Kradzież w Czajkowie. 32-latek ukradł samochód koledze. Prowadził po alkoholu i bez uprawnień
Kradzież w Czajkowie. 32-latek ukradł samochód koledze. Prowadził po alkoholu i bez uprawnień
Wypadek na rondzie w Żorach. 79-letni rowerzysta trafił do szpitala
Wypadek na rondzie w Żorach. 79-letni rowerzysta trafił do szpitala
Zamknięta rzeźnia miejska w Lesznie. Dawniej ubijano tam zwierzęta
Zamknięta rzeźnia miejska w Lesznie. Dawniej ubijano tam zwierzęta
Pościg ulicami Szczyrku: 30-latek uciekał skradzionym autem
Pościg ulicami Szczyrku: 30-latek uciekał skradzionym autem
Podlaskie. Poszukiwany 29-latek wezwał policję na interwencję domową. Z mieszkania wyjechał w kajdankach
Podlaskie. Poszukiwany 29-latek wezwał policję na interwencję domową. Z mieszkania wyjechał w kajdankach