Zatrzymali 18 pociągów sygnałem "radio-stop". Sąd: "Oskarżeni działali z premedytacją"
Sąd Okręgowy w Białymstoku ogłosił w czwartek 1 sierpnia wyrok w głośnym procesie dotyczącym nielegalnego nadania sygnału "radio-stop", który doprowadził do zatrzymania aż 18 składów kolejowych w regionie. Na ławie oskarżonych zasiedli Mateusz K., były policjant, oraz jego młodszy wspólnik Dawid S. Obaj zostali uznani za winnych wywołania fałszywego alarmu i narażenia bezpieczeństwa w ruchu kolejowym.
Celowo wywołali fałszywe zagrożenie
Do zdarzenia doszło 27 sierpnia 2023 roku. Jak ustalił sąd, Mateusz K. i Dawid S. działając wspólnie i w porozumieniu, wykorzystali aplikację odtwarzającą dźwięk alarmowy systemu "radio-stop" oraz radiostację połączoną z mikrofonem-głośnikiem.
- Emitowali sygnał na częstotliwościach używanych przez służby kolejowe, co uruchomiło automatyczne systemy bezpieczeństwa i doprowadziło do gwałtownego zatrzymania pociągów pasażerskich i towarowych na liniach w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Białegostoku - mówił w uzasadnieniu sędzia Sławomir Ciulko
Zatrzymano m.in. pociągi relacji:
- Suwałki-Białystok,
- Wrocław-Białystok,
- Białystok-Biała Podlaska,
- a także ciężkie składy towarowe spółek PKP Cargo, Lotos Kolej i innych.
Jak wskazał sąd, sygnały nadawano w kilku turach - przed południem i po południu - co świadczyło o celowym i zaplanowanym działaniu sprawców.
Sąd: zachowanie oskarżonych było wyjątkowo szkodliwe społecznie
- Mieli pełną świadomość, że nie są uprawnieni do nadania sygnału radio-stop. Zdawali sobie sprawę z jego funkcji oraz skutków uruchomienia - mówił w uzasadnieniu sędzia Sławomir Ciulko.
Jak zaznaczył, zarówno K., jak i S., interesowali się ruchem kolejowym, znali mechanizmy działania systemu radiostopu i dokładnie wiedzieli, że ich czyn wywoła natychmiastową reakcję służb technicznych.
Sędzia wskazał także, że choć nie doszło do fizycznych uszkodzeń składów ani katastrofy kolejowej, to skutki działania oskarżonych były poważne - opóźnienia, konieczność przełączenia się załóg pociągów na kanały ratunkowe, reakcje dyspozytorów i dyżurnych ruchu, którzy musieli zlokalizować i wyeliminować potencjalne zagrożenie.
Proces ws. zatrzymania 18 pociągów sygnałem "radio-stop" zakończony. Wyrok 1 sierpnia | Kurier Poranny
Obrona Mateusza K. nie przekonała sądu
Mateusz K. twierdził, że nie brał udziału w emisji sygnału, a jedynie dokumentował działania Dawida S. Jego wyjaśnienia zostały jednak ocenione przez sąd jako niewiarygodne i nielogiczne.
- To w jego telefonie znaleziono nagrania z przebiegu akcji, to on ustawił częstotliwość radiową, to on nadzorował emisję. Nie sposób przyjąć, że funkcjonariusz policji pozostaje bierny wobec takiego działania - wskazał sędzia.
Sąd skrytykował także postawę oskarżonego:
- Sprawca, który wbrew oczywistym dowodom twierdzi, że "nic złego nie zrobił", prezentuje postawę arogancji, lekceważenia prawa i braku zrozumienia szkodliwości czynu. Dodatkowo oskarżał organa ścigania o manipulację i nadużycia. Taka postawa jest niedopuszczalna.
Dawid S. przyznał się i współpracował
Dawid S. przyznał się do winy i szczegółowo opisał mechanizm przestępstwa, co w ocenie sądu zasługuje na złagodzenie kary. To dzięki jego wyjaśnieniom możliwe było pełne odtworzenie przebiegu zdarzeń. W związku z postawą procesową Dawid S. będzie mógł ubiegać się o odbycie kary w systemie dozoru elektronicznego.
Prokurator: wyrok precedensowy
Prokurator Bartłomiej Żakowski zapowiedział analizę pisemnego uzasadnienia wyroku i nie wykluczył złożenia apelacji.
- To pierwsza tego typu sprawa w Polsce rozpoznana w takim zakresie kwalifikacji prawnej. W naszej ocenie działania oskarżonych stworzyły realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Jeden z pociągów towarowych zatrzymał się na wzniesieniu, co mogło prowadzić do katastrofalnych skutków - powiedział po ogłoszeniu wyroku.
Nieobecność oskarżonych i milczenie obrony
Na ogłoszeniu wyroku nie pojawili się ani Mateusz K., ani Dawid S. Obecny na sali rozpraw adwokat Mateusza K., mecenas Piotr Olecho, odmówił jakiegokolwiek komentarza dla mediów.
Wyrok nie jest prawomocny.