Zbrodnia w Podgajach. Ślad barbarzyństwa Waffen-SS
Zbrodnia w Podgajach to jeden z najbardziej wstrząsających przykładów bestialstwa niemieckich formacji SS w ostatnich miesiącach wojny. Kiedy front wschodni zbliżał się do granic Rzeszy, a klęska stawała się coraz bardziej oczywista, żołnierze Waffen-SS coraz częściej łamali wszelkie konwencje wojenne. To, co wydarzyło się 31 stycznia 1945 roku w małej pomorskiej wsi, na zawsze pozostanie symbolem okrucieństwa wobec bezbronnych jeńców.
Krwawe starcie o Wał Pomorski
Zima 1945 roku była czasem desperackich walk na ziemiach pomorskich. Wojska 1 Armii Wojska Polskiego próbowały przełamać potężne umocnienia Wału Pomorskiego, który Niemcy uważali za ostatnią linię obrony przed napierającymi siłami sowieckimi.
W tych walkach uczestniczyli żołnierze 4. kompanii 3. Pułku Piechoty. Byli częścią 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, formacji utworzonej w ZSRR i walczącej u boku Armii Czerwonej. Polscy żołnierze atakowali niemieckie pozycje z determinacją, wiedząc, że zbliżają się do granic przedwojennej Polski.
31 stycznia 1945 roku doszło do ciężkich walk w okolicach wsi Podgaje, którą Niemcy nazywali Flederborn. Po zaciętych starciach około 160 polskich żołnierzy dostało się do niewoli. Trafili w ręce jednostek Waffen-SS, co zadecydowało o ich tragicznym losie.
Stodoły śmierci
Niemieccy żołnierze rozbrajali pojmanych Polaków i zapędzali ich do dwóch stodół na skraju wsi. Jeńcy prawdopodobnie liczyli na standardowe traktowanie zgodne z konwencją genewską. Nie wiedzieli, że trafili w ręce formacji, która już wielokrotnie łamała wszelkie zasady prowadzenia wojny.
To, co wydarzyło się później, trudno opisać bez wzbudzania grozy. Esesmani oblali jedną ze stodół materiałami łatwopalnymi i podpalili budynek. Około 32 polskich żołnierzy spłonęło żywcem, uwięzionych w płonącej pułapce.
Ci, którzy próbowali uciekać z drugiej stodoły lub wyrwać się z płomieni, ginęli od kul niemieckich karabinów. Niektórych zabijano uderzeniami kolb, oszczędzając amunicję. Świadkowie wspominali później, że krzyki palonych żywcem ludzi słychać było w całej okolicy.
Sprawcy w czarnych mundurach
Powojenne śledztwa ustaliły, że za zbrodnię odpowiadali głównie żołnierze 48. pułku pancernego SS "Güterdamm". Jednostka ta wchodziła w skład 15. Dywizji Grenadierów Waffen-SS, formacji znanej z brutalności na froncie wschodnim.
W niektórych relacjach pojawiały się informacje o udziale włoskich ochotników współpracujących z Niemcami. Jednak dokładne ustalenie ich roli okazało się niemożliwe. Większość dowodów wskazywała jednoznacznie na żołnierzy SS jako głównych sprawców masakry.
Warto pamiętać, że styczeń 1945 roku był czasem chaosu w szeregach niemieckich. Front załamywał się, a dowódcy tracili kontrolę nad swoimi oddziałami. W tej atmosferze rozpadu dyscypliny dochodziło do coraz liczniejszych aktów zemsty na jeńcach.
Pamięć o ofiarach
Identyfikacja zabitych okazała się prawie niemożliwa. Ciała spalonych w stodole były zwęglone do tego stopnia, że rozpoznanie konkretnych osób stało się niewykonalne. Wiadomo było tylko, że zginęli głównie szeregowi i podoficerowie polskiej piechoty.
Instytut Pamięci Narodowej przez lata zbierał świadectwa i dokumenty dotyczące tej zbrodni. Dzięki tym wysiłkom udało się odtworzyć przebieg wydarzeń i ustalić przynajmniej część nazwisk ofiar. Każde z nich to osobna tragedia, przerwane młode życie.
Zbrodnia w Podgajach została uznana za rażące naruszenie konwencji genewskiej. Międzynarodowe prawo wojenne jasno zabraniało zabijania jeńców, a spalenie ich żywcem było aktem barbarzyństwa wykraczającym poza wszelkie normy.