Oto najlepsi instruktorzy nauki jazdy w Kujawsko-Pomorskiem
- Jakość waszej pracy wyrażonej zdawalnością osób podchodzących do egzaminów państwowych, świadczy o tym, że można szkolić bardzo dobrze. Teraz wszyscy, którzy kończą 18 lat, chcą mieć prawo jazdy. Natomiast nie wszyscy mają predyspozycje, aby zostać kierowcą. Są tacy, którzy gubią się ze sprzęgłem, hamulcem, podchodzą do egzaminu wielokrotnie i nic z tego nie wychodzi. To tak jak z grą na instrumencie muzycznym – jeden może się uczyć 10 lat i nic z tego, a drugi tylko weźmie instrument w ręce i już gra – powiedział, zwracając się do wyróżnionych instruktorów Andrzej Gross, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego (WORD) w Bydgoszczy.
Dodał, że tak dobre wyniki mają także przełożenie marketingowe na szkoły jazdy i na instruktorów, bo kursant chce się szkolić właśnie tam, bo ma nadzieję, że tym samym zwiększy szansę na zdobycie prawa jazdy za pierwszym podejściem.
Czasem górę biorą emocje
- Jako WORD cały czas doskonalimy sposób komunikowania się ze zdającymi. Naszych egzaminatorów szkolą psycholodzy, bo przecież nie jest tak, że jak ktoś jest egzaminatorem, to pozjadał wszystkie rozumy. Staramy się jednak być profesjonalni i empatyczni, czyli rozumieć i wczuwać się w emocje naszych klientów – mówił dyrektor Gross.
Egzaminatorzy zauważają, że młodzież staje się coraz bardziej podatna na stres, obserwują nawet wybuchy emocji. Potem, po egzaminie, często przychodzą do WORD-u z rodzicami, a ci nie mogą zrozumieć, że w szkole czy na studiach ich dzieciom szło bardzo dobrze, a na egzaminie na prawo jazdy poszło źle. Niektórzy twierdzą, że to jest niemożliwe. Okazuje się, że jednak, że utalentowany matematyk czy humanista nie musi być sprawy motorycznie i równie dobrze radzić sobie prowadząc pojazd mechaniczny.
Oto najlepsi z najlepszych
Instruktorzy robią natomiast wszystko, aby jak najlepiej przygotować swoich podopiecznych. Są tacy, którym ta sztuka udaje się wyjątkowo dobrze, zwłaszcza w porównaniu do średniej zdawalności w bydgoskim WORD-zie (wraz z oddziałem terenowym w Inowrocławiu), która wynosi 30 procent.
Spójrzmy zatem na wyniki najlepszych ośrodków oraz instruktorów:
- OSK (ośrodki szkolenia kierowców małe i średnie) „Tomas” Andrzej Tomkowiak – 60,4 proc.;
- OSK (ośrodki duże) „Ekspres – Oskroba” Adam Oskroba – 54,6 proc.;
- Instruktor kat. B (auto osobowe) Łukasz Szymczak – 62,9 proc.;
- Instruktor kat. B+E (pojazd z kategorii B i przyczepa do 3,5 tony) Henryk Pantkowski – 92,3 proc.
- Instruktor kat. A (motocykl) Andrzej Sawicki – 87,5 proc.
- Instruktor kat. C. (ciężarówka) Jan Pliszka – 88,9 proc.
- Instruktor kat. C+ E (ciężarówka z przyczepą) Dawid Grzanka – 70 proc.
- Instruktor kat. D (autobus) Damian Leszczyński – 100 proc.
Każdy kursant jest inny
Łukasz Szymczak jest instruktorem od 12 lat i od tego czasu prowadzi ośrodek szkolenia kierowców. Szkolony był przez egzaminatorów WORD-u, także przez wicedyrektora Tomasza Szocha.
- Każda osoba zapisująca się na kurs jest inna i do każdej trzeba mieć indywidualne podejście. Aby zostać świadomym i bezpiecznym uczestnikiem ruchu drogowego, jednej osobie wystarczy 30 godzin szkolenia, a inna potrzebuje dużo więcej. Podpisujemy się pod tym, że kursant jest już gotowy do przystąpienia do egzaminu państwowego.
Kursanci Damiana Leszczyńskiego osiągnęli to co może wydawać się niemożliwe: 100 proc. zdawalności. Instruktor szkoli już od ponad 20 lat. W minionych latach – jak stwierdza - może było trochę gorzej, ale generalnie podobnie.
Ludzie nie są już tak zdolni manualnie
Henryk Pantkowski jest prezesem Regionalnego Stowarzyszenia Właścicieli Ośrodków Szkolenia Kierowców w Bydgoszczy, szkoleniowcem od 54 lat. A zaczynał jako 22-latek.
- Przez te wszystkie lata zmieniały się pojazdy, drogi, przepisy i ludzie. Nie jest zatem tak, że jak już człowiek się czegoś nauczy, a myślę także o instruktorach, to tak zostaje do końca życia. Wszystko się zmienia, także nasze organizmy, których sprawność spada. W ostatnich latach zauważam, że ludzie zatracają zdolności manualne. Moim zdaniem dzieje się tak, bo coraz bardziej zastępują ich maszyny. A przecież prowadząc pojazd, trzeba jednocześnie używać nóg i rąk, i dla niektórych jest to poważna bariera.
Z tego powodu coraz więcej kursantów pyta o możliwość nauki na pojazdach z automatyczną skrzynią biegów. Do Henryka Pantkowskiego przyszedł ostatnio młody człowiek, obywatel Indii, który zapytał czy ma taką aplikację, aby on sam nauczył się jeździć? Instruktor odparł oczywiście, że musi się nauczyć siadając za kierownicą realnego auta. Ale ów młodzian nie mógł pojąć, że uprawnień nie można zrobić za pomocą aplikacji.