Zielona Góra: String Festival. Marcin Zdunik oczarował publiczność
Emocje w każdym calu
Mistrzostwo gry na wiolonczeli wykazał solista wieczoru - Marcin Zdunik, który zaprezentował się w Koncercie h-moll op. 104 - Antonina Dworzaka. To było wyjątkowe wykonanie, bardzo emocjonalne i pełne gracji, którą dostarczył solista grający na wiolonczeli. Utwór został napisany w 1894 roku dla przyjaciela kompozytora, wiolonczelisty Hanuša Wihana, ale jego prawykonanie odbyło się w Londynie 19 marca 1896 roku przez angielskiego wiolonczelistę Leo Sterna. Koncert rozpoczyna charakterystyczne klarnetowe wejście w najniższym rejestrze, następnie wprowadzenie tematu przez waltornistę.
Marcin Zdunik to absolwent Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Studiował także w Leopold Mozart Zentrum w Augsburgu pod kierunkiem Juliusa Bergera. Koncertuje w wielu krajach Europy, USA i Korei, często prezentując własne opracowania i kompozycje.
Nie obyło się bez bisu, w którym solista nawiązał muzycznie do XIX Konkursu Chopinowskiego i wykonał wariacje na temat Mazurka D-dur op 33 nr 2.
Ach ten Borodin!
Następnie dyrygent wieczoru, pochodzący z Australii - Daniel Smith - wprowadził słuchaczy w krąg muzyki rosyjskiej. Orkiestra Filharmonii Zielonogórskiej pod jego batutą wykonała "Tańce połowieckie" - Aleksandra Borodina z jego niedokończonej opery "Kniaź Igor". Nazwa odnosi się do plemienia Kumanów (Połowców), którzy byli koczowniczymi najeźdźcami Rosji. Kumanowie chwytają Igora w operze, a następnie zabawiają go tańcami. Temat główny wykonywany jest przez obój, a następnie przetwarzany przez rożek angielski. Ogromne słowa uznania należą się Mariuszowi Nowakowi i Michałowi Mogile. Piękne dźwięki popłynęły także z klarnetu, na którym grał Bronisław Krzystek. Słowa uznania należą się także innym muzykom, zwłaszcza sekcji dętej.
Tatrzańskie przemyślenia Karłowicza
Na koniec zabrzmiało dzieło romantyczne Mieczysława Karłowicza pt. "Odwieczne pieśni". Ten poemat powstawał od października 1904 do lutego 1906 roku. Utwór posiada formę tryptyku symfonicznego, na który składają się trzy części: "Pieśń o wiekuistej tęsknocie", "Pieśń o miłości i o śmierci" oraz "Pieśń o wszechbycie". Inspiracją do ich powstania były prawdopodobnie przeżycia kompozytora z samotnych wędrówek po Tatrach, w których zginał 8 lutego 1909 r., zasypany lawiną śnieżną w drodze z Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu, u stóp Małego Kościelca. Wykonanie niesamowite, które na długo zostanie w pamięci. Znakomita interpretacja całej orkiestry.