Zakopane: Złóbcoki wracają do łask. Nauka gry na gęślach podhalańskich
Kilkadziesiąt osób wzięło udział w zajęciach
Warsztaty prowadził Andrzej Polak z Zębu, pasjonat i propagator gry na złóbcokach, bo tak inaczej nazywane są gęśle podhalańskie. Na spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób - od nastolatków po starszych - zainteresowanych tym niezwykłym instrumentem. Kilkoro uczestników mogło spróbować swoich sił, a na zakończenie ci, którzy przyszli z własnymi instrumentami smyczkowymi, wspólnie z prowadzącym zagrali kilka tradycyjnych melodii.
Zbudowane z jednego kawałka drewna
- Gęśle Podhalańskie inaczej nazywane są złóbcokami. Nazwa pochodzi od żłobienia. To instrument zbudowany z jednego klocka drzewa. Wyżłobiony był środek, na wierzch przyklejona deka, czyli płyta z otworami rezonansowymi. Potem wystarczyło nałożyć struny i można było grać - tłumaczy Andrzej Polak.
Budowa złóbcoków sprawia, że gra na nich różni się od gry na skrzypcach.
- Skrzypce można oprzeć pod brodą i trzyma się je stabilniej. Złóbcoki zaś obiera się blisko serca, żeby muzyka płynęła właśnie stamtąd, z serca - dodaje muzyk.
Instrument Sabały
Najbardziej znaną postacią związaną z gęślami był Jan Krzeptowski Sabała - legendarny przewodnik tatrzański, bajarz i gawędziarz. Słynął z tego, że nosił złóbcoki schowane w rękawie od ciuchy i przygrywał turystom wędrującym po halach. Dziś jego przykład staje się inspiracją dla młodych górali, którzy chcą przywrócić instrumentowi należne miejsce w kulturze Podhala.
Powrót do źródeł
Zajęcia podczas 56. MFFZG pokazały, że zainteresowanie dawnymi instrumentami wciąż rośnie. Spotkanie z gęślami podhalańskimi było nie tylko lekcją muzyki, lecz także spotkaniem z historią i tradycją regionu.
- Chodzi o to, by ten instrument wrócił do codziennego muzykowania, a nie został tylko eksponatem w muzeum - podsumował Andrzej Polak.