Żołędowo: Amstaff zagryzł innego psa i pogryzł 14-letnią dziewczynę
Pani Dorota wpis o niebezpiecznym psie rasy amstaff zamieściła na początku września na grupie Osielsko Gmina - Mieszkańcy. Do dramatycznych zdarzeń doszło 8 sierpnia na ulicy Daktylowej. Gdy jej córka spacerowała z psem na ul. Daktylowej, z posesji przy ul. Koronowskiej wybiegł duży pies - brama miała być tam otwarta, a zwierzę biegało luzem, bez smyczy i innych zabezpieczeń.
- Podczas spaceru z naszym małym pieskiem Tosią (rasa Maltipoo) zwierzę rzuciło się na córkę, powaliło ją na ziemię, pogryzło, a następnie zagryzło naszą ukochaną Tosię. Moja córka desperacko próbowała ją ratować, ale sama doznała poważnych obrażeń. W wyniku ataku konieczna była operacja pod narkozą i założenie kilkunastu szwów oraz drenów. Niestety, nawet po wygojeniu ran na jej ciele pozostaną blizny. Tosia zginęła w ciągu kilku sekund, a dla mojej córki to ogromna trauma - od tamtej pory boi się wychodzić z domu bez gazu pieprzowego - relacjonuje pani Dorota.
W internecie można zobaczyć film zarejestrowany z jednego z przydomowych monitoringów. Widać, że amstaff skacze najpierw na dziewczynkę, a później łapie zębami jej pieska. Dziecko desperacko wzywa pomocy i samo próbuje powstrzymać dużego psa. Wtedy upada na ziemię, słychać tylko jego krzyki oraz skowyt gryzionego psiaka. Prawdopodobnie wtedy nastolatka została pogryziona przez amstaffa.
Z odciągnięciem psa mieli mieć problem trzej dorośli, co udało się dopiero, gdy jeden z nich uniósł jego tylne łapy. Zdaniem mieszkanki Żołędowa, najbardziej niepokojące jest to, że pies nadal przebywa na tej samej posesji. - Istnieje więc realne zagrożenie, że zaatakuje kolejne dziecko, dorosłego czy inne zwierzę - pisze pani Dorota, apelując do sąsiadów o ostrożność. Sprawę zgłoszono na policję, która prowadzi w tej sprawie postępowanie.
- Gdy 14-latka spacerowała ze swoim pieskiem rasy maltipoo, w pewnym momencie obok pojawił się wolno biegający amstaff, bez jakiejkolwiek opieki człowieka i zaatakował mniejszego psa. Dziewczyna stanęła w jego obronie. Amstaff zagryzł pieska i pogryzł dziewczynkę. Z naszych ustaleń wynika, że właściciel wypuścił psa na posesję, ale zapomniał zamknąć furtkę. Prowadzimy postępowanie w kierunku art. 160 Kodeksu karnego. Jesteśmy na etapie gromadzenia materiału - przesłuchujemy świadków i wystąpiliśmy o opinię biegłego - mówi "Expressowi Bydgoskiemu" nadkom. Lidia Kowalska z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Art. 160 Kodeksu karnego dotyczy narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Po obserwacji
Sprawą zajął się również Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Bydgoszczy. Lekarz weterynarii przeprowadził obserwację psa w dniach od 11 do 25 sierpnia. U zwierzęcia nie stwierdzono wirusa wścieklizny.
- Gdy otrzymujemy zgłoszenie (od policji, sanepidu czy osoby poszkodowanej) o pogryzieniu człowieka, wydajemy decyzję, która nakazuje przeprowadzenie obserwacji tego zwierzęcia w kierunku wścieklizny. W przypadku zwierząt domowych, psa czy kota, wygląda to tak, że w ciągu 15 dni od daty zdarzenia należy przeprowadzić 4 obserwacje zwierzęcia. Po zakończeniu tego okresu zostaje wydane zaświadczenie, że zwierzę nie ma wścieklizny. Wydaje je urzędowy lekarz weterynarii, wyznaczony przez powiatowego lekarza weterynarii. Dzieje się to właściwie z automatu, bo wściekłe zwierzę nie przeżyje dłużej niż 15 dni - mówi lek. wet. Andrzej Dobosz, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Bydgoszczy.
- Powiatowy lekarz nie jest władny do tego, aby odbierać komuś psa. W sytuacji, kiedy powtarzają się wielokrotne pogryzienia przez to same zwierzę, występujemy do prezydenta, burmistrza czy wójta z wnioskiem o odebranie psa właścicielowi. Decyzja podjęta przez ten organ jest ostateczna. Takie sytuacje w przypadku wielokrotnych pogryzień miały miejsce. To nie zdarza się jednak w przypadkach, gdy raz dochodzi do takiego zdarzenia. W ciągu roku tylko z powiatu bydgoskiego mamy ok. 300 zgłoszeń o pogryzieniu - stwierdza Powiatowy Lekarz Weterynarii w Bydgoszczy.