Podlasie: Porody na SOR-ach? Szpitale powiatowe mają poważne wątpliwości
Ministerstwo Zdrowia ogłosiło projekt nowelizacji przepisów, który ma rozwiązać problem zamykania oddziałów położniczych w Polsce. Zmiany mają wejść w życie od stycznia 2026 roku i umożliwią świadczenie "Opieki nad kobietą w ciąży lub kobietą rodzącą realizowanej przez położną" w placówkach, które posiadają izbę przyjęć lub Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) oraz znajdują się w promieniu 25 kilometrów od najbliższego szpitala z czynnym oddziałem położniczo-ginekologicznym. Według założeń, czas dojazdu do sali porodowej nie powinien przekraczać 60-80 minut. W całym kraju planuje się powstanie kilkunastu takich punktów.
Nowelizacja rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego trafiła do konsultacji publicznych pod koniec października. Resort przyznał, że projekt jest odpowiedzią na zamykanie oddziałów położniczych w małych szpitalach, wynikające z niskiej liczby porodów. Projekt przewiduje również, że szpital realizujący świadczenie będzie zobowiązany do zapewnienia transportu medycznego dostosowanego do przewozu kobiety w ciąży, rodzącej, kobiety w połogu lub noworodka. Transport ma realizować zespół składający się z trzech osób wykonujących zawód medyczny, w tym położnej i dwóch ratowników medycznych.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Sceptycyzm dyrektorów powiatowych szpitali
Województwo podlaskie od lat boryka się z problemem spadającej liczby porodów w szpitalach powiatowych. Wiele placówek zdecydowało się na zamknięcie oddziałów położniczych lub ograniczenie ich działalności.
Przykładem jest szpital w Mońkach, gdzie oddział położniczy został zamknięty cztery lata temu.
- Obecnie mamy jedynie zabiegi planowe ginekologiczne. Pacjentki w razie potrzeby korzystają z porodów w Białymstoku lub Grajewie. Liczba porodów w naszym powiecie jest na tyle niska, że tworzenie stanowiska porodowego na izbie przyjęć nie wydaje się trafione - mówi Sebastian Wysocki, dyrektor szpitala powiatowego w Mońkach.
Podobne stanowisko zajmuje Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala powiatowego w Sejnach.
- Dopóki nie będą znane konkretne wytyczne, trudno ocenić, jak takie rozwiązanie miałoby funkcjonować w praktyce. W naszym szpitalu mamy ginekologię i położne, ale stworzenie pełnowartościowej porodówki wymaga spełnienia szeregu wymogów, w tym zapewnienia odpowiedniego transportu medycznego - tłumaczy Kwaterski.
Piotr Selwesiuk, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim mówi wprost:
- To nie jest dobry pomysł. SOR nie jest miejscem do prowadzenia porodów, nawet jeśli mówimy wyłącznie o przypadkach fizjologicznych. Poród wymaga spokojnych warunków, odpowiedniej infrastruktury i zespołu, który ma doświadczenie w położnictwie. Trudno sobie wyobrazić, że w sytuacji nagłego przyjęcia kilku pacjentów jednocześnie personel SOR-u będzie w stanie zapewnić kobietom rodzącym pełne bezpieczeństwo. Nie możemy zastępować oddziału położniczego improwizowanym stanowiskiem porodowym - podkreśla dyrektor Selwesiuk.
Dodaje, że wprowadzenie takiego rozwiązania mogłoby w praktyce oznaczać duże obciążenie dla szpitala i ryzyko, którego nikt nie powinien podejmować.
Stanowisko wojewódzkiego konsultanta
Maciej Kinalski, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii w Podlaskiem, podkreśla, że SOR-y nie są przystosowane do prowadzenia porodów.
- Poród w takim miejscu mógłby obejmować jedynie przypadki fizjologiczne, a pacjentki z grupy ryzyka musiałyby być przekierowane do ośrodków wyższego stopnia referencji. Liczba porodów w szpitalach powiatowych jest dramatycznie niska. W takich warunkach tworzenie prowizorycznej porodówki na SOR-ze nie ma sensu - wyjaśnia Kinalski.
Dodaje, że przygotowanie pomieszczenia w SOR-ze mogłoby pełnić funkcję awaryjną, gdyby poród rozpoczął się nagle, ale nie może stać się rozwiązaniem standardowym.
- Trzeba pozostawić duże szpitale o wyższym stopniu referencji, a placówki powiatowe mogłyby pełnić rolę punktów awaryjnych - podkreśla konsultant.