Analitycy ostrzegają: Brakuje jaj, ceny pójdą w górę
Wirus uderza w produkcję. "Nie mamy z czego odbudować stad"
Jeszcze niedawno prognozy były optymistyczne – ceny miały być wysokie, ale stabilne. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Jak tłumaczy prezeska KIPDiP, Katarzyna Gawrońska, problemem jest nasilenie ognisk grypy ptaków oraz choroby ND, czyli rzekomego pomoru drobiu.
– Zwalczanie wirusa i działania prewencyjne wyłączyły z produkcji wiele silnych ferm. Na domiar złego, nowe przypadki chorób znów uderzyły w centra produkcyjne – podkreśla Gawrońska.
Trump redukuje wojska w Rumunii. Czy Polsce też to grozi?
Rolnicy nie mają złudzeń – odbudowa stad to proces długotrwały i kosztowny. W odróżnieniu od fabryk, w których można zwiększyć produkcję w kilka tygodni, w rolnictwie odtworzenie potencjału wymaga miesięcy.
Ceny hurtowe biją rekordy
Z danych KIPDiP wynika, że średnie ceny jaj w hurcie są o 50–60 proc. wyższe niż rok temu.
- Jaja klatkowe klasy M kosztują już ok. 65 groszy,
- jaja klasy L – ok. 75 groszy,
- jaja ściółkowe – nawet 80 groszy.
Co więcej, tylko w październiku ceny wzrosły o kolejne 12 proc. w porównaniu z wrześniem. Branża ostrzega, że to dopiero początek – w sklepach różnice mogą być widoczne jeszcze przed grudniem.
Europa w tym samym kryzysie
Na ewentualny import jaj z zagranicy nie ma co liczyć, bo cała Europa zmaga się z identycznym problemem. Produkcja spada, a popyt rośnie. W efekcie, hurtownie i pakownie coraz częściej zgłaszają braki towaru.
– Jaj po prostu nie ma. Nie odbudowaliśmy stad po wcześniejszych chorobach, a teraz znów musimy wybijać ptaki. Rynek jest pusty – mówi Katarzyna Gawrońska.
Najgorszy moment na braki – przed świętami
Analitycy KIPDiP zwracają uwagę, że kryzys podażowy zbiega się z okresem największego zapotrzebowania. Wbrew powszechnemu przekonaniu, to Boże Narodzenie, a nie Wielkanoc, jest szczytem sprzedaży jaj. Wtedy Polacy kupują ich najwięcej – zarówno do wypieków, jak i tradycyjnych potraw.
Wszystko wskazuje na to, że przedświąteczne zakupy będą droższe niż w ubiegłym roku, a niektóre sklepy mogą mieć problemy z utrzymaniem ciągłości dostaw.
Co dalej z rynkiem jaj?
Eksperci nie mają wątpliwości – sytuacja pozostanie napięta co najmniej do wiosny 2026 roku. Odbudowa stad potrwa, a jeśli kolejne ogniska chorób znów się pojawią, ceny mogą jeszcze wzrosnąć.
– Rynek drobiu potrzebuje stabilności i wsparcia państwa. Inaczej konsumenci zapłacą za kryzys podwójnie – wyższą ceną i ograniczoną dostępnością jaj – podsumowuje Gawrońska.