Gold plating kosztuje miliardy. Eksperci apelują: deregulacja tak, ale z głową
Deregulacja – to pojęcie najczęściej przewijało się podczas debaty „Otoczenie regulacyjne – co można zrobić, aby zwiększyć konkurencyjność i potencjał rozwojowy sektora” na Europejskim Kongresie Finansowym. W opinii przedstawicieli największych banków działających w Polsce, to właśnie nadmiarowe przepisy stanowią dziś istotną barierę dla rozwoju, szczególnie w kontekście unijnych regulacji wdrażanych w Polsce w sposób bardziej restrykcyjny niż w innych krajach.
Bożena Graczyk, wiceprezeska ING Banku Śląskiego, podkreśliła, że wiele regulacji obowiązujących w Polsce jest znacznie bardziej szczegółowych i skomplikowanych niż ich unijne odpowiedniki, co prowadzi do niepotrzebnego zwiększenia kosztów zgodności i obciążeń raportowych.
Gold plating – polska specyfika o wysokim koszcie
Tzw. gold plating, czyli dodawanie krajowych przepisów wykraczających poza minimum wymagane przez unijne dyrektywy, stał się jednym z głównych problemów sektora. Przedstawiciele banków wskazywali, że polskie przepisy często komplikują operacyjne wdrożenia i raportowanie, mimo że te same regulacje funkcjonują w znacznie prostszej formie w innych krajach UE.
Graczyk pozytywnie odniosła się do opublikowanego przez KNF zestawienia propozycji deregulacyjnych i zaapelowała o podobną inicjatywę dotyczącą przepisów lokalnych – narodowych opcji i specyficznych interpretacji regulacyjnych, które nadmiernie obciążają polskie instytucje.
Regulator nie jest sam – potrzeba współpracy i samoregulacji
Marcin Mikołajczyk, zastępca przewodniczącego KNF, zaznaczył, że kształt regulacji to efekt dialogu z sektorem bankowym. Wskazał też na potrzebę większej odpowiedzialności po stronie samych banków, w tym rozwoju mechanizmów samoregulacji i stosowania dobrych praktyk rynkowych.
Zdaniem Mikołajczyka, regulacje powinny być projektowane w sposób jednolity i transparentny, tak by warunki działania były zrozumiałe dla wszystkich uczestników rynku. Podkreślił też, że obecnie większość nowych regulacji pochodzi z poziomu UE i nierzadko prowadzi do wycofywania się z wcześniejszych lokalnych wytycznych.
Przykłady kosztownej nadregulacji
Praktyczne konsekwencje nadmiernych regulacji są odczuwalne m.in. przy przygotowaniach do procesów resolution czy w zakresie dziennego zamykania ksiąg rachunkowych – działania te stanowią istotne wyzwanie nawet dla banków o zaawansowanych systemach IT.
Marcin Gadomski, wiceprezes Banku Pekao odpowiedzialny za zarządzanie ryzykiem, zwrócił uwagę na wpływ podatku bankowego na rentowność dużych inwestycji – często finansowanych przy wsparciu zagranicznych agencji, gdzie marże są minimalne. W takich przypadkach dodatkowe obciążenia podatkowe uniemożliwiają polskim bankom konkurowanie.
Stabilność systemu jako wartość wspólna
Choć sektor bankowy zgodnie apeluje o deregulację, ekonomiści i eksperci ostrzegają przed zbyt szybkim tempem zmian. Prof. Monika Marcinkowska, przewodnicząca rady nadzorczej ING Banku Śląskiego i ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego, zaznaczyła, że nadmierna deregulacja może podważyć stabilność systemu, co w długim terminie odbije się na gospodarce i zaufaniu klientów.
Przypomniała przykład deregulacji w USA z czasów prezydenta Trumpa, która miała pomóc małym bankom, a finalnie przyczyniła się do upadku niektórych z nich, w tym Silicon Valley Banku.
Stabilność finansowa to także bezpieczeństwo państwa
Marek Lusztyn, wiceprezes mBanku, podkreślił, że stabilność sektora bankowego należy postrzegać jako dobro wspólne – równie ważne jak bezpieczeństwo militarne. Przypomniał, że Polska – jako jeden z nielicznych krajów regionu – uniknęła poważnych kryzysów finansowych po 1989 roku, co zawdzięcza właśnie odpowiedzialnej polityce regulacyjnej.
– W deregulacji nie chodzi o to, by działać szybko, tylko mądrze. By nie wpaść w pułapkę krótkowzroczności – zaznaczył.
Eksperci zgodnie podkreślali, że ostatecznym celem deregulacji nie powinno być tylko odciążenie banków, ale poprawa warunków działania całej gospodarki. Ułatwienia dla przedsiębiorców, większa przewidywalność i mniejsze bariery administracyjne – to wszystko ma szansę przełożyć się na wzrost apetytu na inwestycje, co w konsekwencji przyniesie korzyści również dla sektora finansowego.
– Im prostsze regulacje i mniejsze obciążenia dla firm, tym większa szansa, że będą inwestować, a banki będą miały co finansować – podsumowała Bożena Graczyk z ING Banku Śląskiego.