Twarożek z Kociewia miał podbić Europę. Tak się jednak nie stało
Paluszki, bombki na choinkę, buty, meble, alkohole, leki i okręgowa spółdzielnia mleczarska. Starogard Gdański był niesamowicie przemysłowym miastem. Wśród kultowych produktów był serek grani, produkowany w lokalnej mleczarni. Ten produkt miał stać się hitem w Europie.
OSM Starogard Gdański
Spółdzielnia mleczarska w Starogardzie miała długą historię. Jej budynki powstały w XIX wieku, a fabryka rozpoczęła działalność w 1892 roku. Obiekty były położone w atrakcyjnym miejscu. Tuż przy "berlince", czyli dzisiejszej drodze krajowej przebiegającej przez centrum miasta. Lokalni mleczarze mieli bardzo dobry dojazd do fabryki. Przez lata współpraca układała się świetnie.
W latach 90. XX wieku na rynek lokalny i krajowy trafiała masa produktów - ser, masło, śmietana i kultowy serek grani - naturalny i ze szczypiorkiem. Na opakowaniu produktów można było zobaczyć zabytkowy budynek mleczarni oraz herb miasta.
Spółdzielnia była dumą miasta. Szkolne wycieczki były oprowadzane po zakładzie. Dzieci mogły poznawać tajniki produkcji lokalnych przysmaków. I tak do pewnego czasu...
Kultowy serek grani
W czasach świetności firma pragnęła wielkiego rozwoju. Kilka lat przed upadkiem Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Starogardzie Gd. rozpoczęła starania o uzyskanie certyfikatu jakości dla swojego głównego wyrobu - twarożku grani. Na łamach "Dziennika Bałtyckiego" ówczesny prezes zakładu opowiadał o tym, jak firma szykuje się do wielkiego skoku na rynek europejski.
- Uznaliśmy, że nasz twarożek spełnia wysokie normy jakości, dlatego rozpoczęliśmy procedurę uzyskania certyfikatu na grani - mówił w 2003 r. prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Starogardzie Gd. - Jest to jeden z elementów naszych przygotowań do konkurowania na wspólnym europejskim rynku.
Minęło kilka lat i nastąpił wielki dramat. 40 pracowników musiało pożegnać się z pracą w mleczarni. W 2010 roku spółka została postawiona w stan likwidacji. Piętrzyły się długi. Rolnicy dostarczający mleko do mleczarni, nie dostawali od jakiegoś czasu pieniędzy. To był koniec tej wielowiekowej historii.
- Jak by były płacone pieniądze, to byłby surowiec - podkreślali wówczas rolnicy. - Musieliśmy odejść od spółdzielni, bo z czegoś musieliśmy żyć!
Mleczarnia zatrudniała tuż przed upadkiem około 40 osób, z których wiele przebywało w domach, m.in. na urlopach. Pracownicy mieli świadomość, co ich czeka...
- Pośredniak... - mówili nam ci, z którymi udało się porozmawiać. - Zresztą zarobki są tu słabe, są opóźnienia w wypłatach.
W 2011 roku ruszyła sprzedaż maszyn i urządzeń służących do produkcji. Ich nabywcami są inne firmy z branży mleczarskiej, a z dużym zainteresowaniem spotkała się między innymi linia do produkcji serków grani, z których starogardzka spółdzielnia słynęła nie tylko na Kociewiu.
Samochody zdołano sprzedać już wcześniej. Obawiano się, że trudniej może być ze sprzedażą działki z budynkami. Teren ten ma powierzchnię 9 tysięcy metrów kwadratowych, a jeden z budynków jest wpisany do rejestru zabytków. Wymagał on przeprowadzenia remontu w konsultacji z konserwatorem zabytków. Według rynkowej wyceny w 2011 roku, nieruchomości warte były nie więcej niż 5 mln złotych.
Dziś w zabytkowym i odrestaurowanym budynku po mleczarni znajduje się piekarnia oraz mieszkania. Na terenie firmy, w miejscu po byłej hali produkcyjnej wybudowano sklep spożywczy oraz parking.