Co ze żniwami? Kombajny grzęzną na polach. Rolnicy chcą wprowadzenia stanu klęski żywiołowej
Fatalna sytuacja utrzymuje się na żuławskich polach. Rolnicy, m.in. z tego regionu Pomorza, mierzą się z widmem ogromnych strat. Ubiegłotygodniowa ulewa podtopiła uprawy, i to tuż przed rozpoczęciem żniw.
W gminie Stegna spadło w ciągu doby, wg wskazań, nawet 220 litrów wody - to niemal tyle, ile średnia z czterech miesięcy. Woda częściowo wsiąkła, jednak wjazd ciężkim sprzętem na pola jest obecnie niemożliwy. Ziemia jest bardzo miękka. Ważące po kilkanaście ton kombajny i traktory toną w błocie.
Czuć zapach fermentacji
- Próbowaliśmy wjechać na pola, ale to był próżny trud. Jest zbyt grząsko, by sprzęt mógł pracować. Woda w minionym tygodniu wsiąkła, ale ziemia przypomina teraz gąbkę. Obecnie nie ma możliwości prowadzenia zbiorów. Potrzebowalibyśmy dwóch tygodni słonecznej pogody, by ziemia się ustabilizowała i sprzęt mógł wjechać na pola. W moim gospodarstwie rzepak jest już praktycznie nie do zebrania z pól - mówi Adam Tworek, rolnik z gminy Stegna w powiecie nowodworskim.
Inny rolnik z gminy Stegna, Michał Zagórowski swoją plantację ziemniaków jadalnych już spisał na straty.
- Rośliny stały trzy doby w wodzie. To spowodowało, że praktycznie obumarły, praktycznie w 90 proc. Z dwóch hektarów powinienem zebrać 60 ton ziemniaków. Straty są ogromne, samo obsadzenie kosztowało ok. 15 tys. zł za hektar - mówi Zagórowski.
Sebastian Rutkowski, kolejny rolnik z gminy Stegna, szacuje straty na swojej plantacji buraków cukrowych oraz pszenicy. Podkreśla, że rolnicy potrzebują upału i wiatru.
- Nadmiar wody nie sprzyja żadnym roślinom, a u mnie na polu ledwo widać liście buraków. Zboże tonie w wodzie. Czuć już zapach fermentującej masy. Straty będą na pewno poważne. Woda, niestety, nie zejdzie z pól sama, odpompowujemy ją z pól. To wszystko podraża koszty produkcji, a i tak opłacalność produkcji jest bardzo niska, biorąc pod uwagę ceny w skupach przy tym ile trzeba płacić za paliwo i nawozy. Walczymy jednak, by uratować co się da - mówi Sebastian Rutkowski.
Marek Jońca, rolnik z Rybiny w gminie Stegna przed ubiegłotygodniowymi ulewami zebrał tylko niewielką część swoich upraw rzepaku. Jak sam opisuje, kilka dni po deszczach próbował wjechać na pola ciężkim sprzętem.
- Niestety, nic się nie dało zrobić. Sprzęt ugrzązł w błocie po przejechaniu 100 m. i trzeba było go wyciągać. Być może dopiero za 3, 4 tygodnie możliwe byłoby rozpoczęcie prac, zwłaszcza że cały czas są dość obfite opady i ziemia nie schnie - mówi rolnik.
Marek Jońca ma na swoich polach oprócz rzepaku, jeszcze pszenicę, groch, kukurydzę.
- Rzepak stoi w wodzie, nie można go zebrać. Prawdopodobnie będzie niedługo kiełkował łuszczynach. To spowoduje znaczną obniżkę jego ceny lub nawet odmowę przyjęcia w skupie. Nie mówiąc już o tym, że może w takich warunkach zacząć pleśnieć. Pszenica jest "wyległa" przy ziemi. Tu również może zacząć się proces przerastania i w konsekwencji obniżenie parametrów, nie mówiąc już o pogorszeniu wydajności plonów. Zbierzemy znacznie mniej - mówi rolnik.
Wszyscy wskazują, że w takiej sytuacji pomóc mogłyby jedynie sprzęt gąsienicowy - kombajny i traktory. Takich maszyn jest jednak w regionie zbyt mało.
Stan klęski
Rolnicy z gminy Stegna, podobnie jak ich koledzy z innych gmin na Żuławach mają swoje uprawy ubezpieczone. Ruszyło też szacowanie strat - na polach pracują przedstawiciele tzw. komisji klęskowych.
- Ubezpieczyciel ma przyjechać, komisja też, ale to co się uda uzyskać, będzie kroplą w morzu potrzeb. Potrzebujemy wsparcia. Są wszystkie przesłanki do tego, by ogłosić stan klęski żywiołowej - mówi Michał Zagórowski.
- Prawdziwe problemy dopiero się zaczną, a nastąpią one niebawem. Ludzie po prostu zostaną bez pieniędzy. Chodzi o rolników, którzy przecież są obłożeni kredytami, a teraz nie będą mieli przychodów po sprzedaży zbiorów, ale też wszystkie firmy, które wokół rolnictwa funkcjonują - mówi Adam Tworek. - Uważamy, że wsparcie w ramach stanu klęski żywiołowej mogłoby nam pomóc. Marek Jońca dodaje, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej to dobry pomysł.
Zaznaczmy, stan klęski żywiołowej wprowadza rząd (na obszarze całego kraju lub jego części), m.in. na podstawie wniosku wojewody danego obszaru. W przypadku ogłoszenia stanu klęski poszkodowani mogą liczyć na wsparcie finansowe, pomoc w zakresie usuwania skutków katastrofy.
To m.in. zasiłki, odszkodowania, pomoc rzeczowa, a także ulgi podatkowe i możliwość skorzystania ze środków unijnych. Możliwe jest także wsparcie psychologiczne. Z drugiej strony stan klęski żywiołowej to także potencjalne wprowadzenie ograniczenia praw i wolności obywatelskich (np. prawa do strajku, własności prywatnej czy swobody przemieszczania się).
W Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim zapytaliśmy o wniosek rolników z gminy Stegna dotyczący wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Czekamy na odpowiedź.
Kolejne deszcze
Zaznaczmy, prognozy wskazują kolejne opady. We wtorek 5 sierpnia nad Żuławami, przejść ma kilkugodzinna ulewa. To może oznaczać kolejne rozlewiska na polach i podtopienia w miastach. Poldery zalewowe i rzeki są wypełnione wodą, podobnie jak rowy melioracyjne, ziemia jest nasiąknięta, jeszcze po ostatnich opadach.
Ewa Wiśniewska, rzecznik Wód Polskich (RZGW w Gdańsku) zapowiada, że pracownicy są w gotowości do pracy, przepompownie działają z pełną mocą.
- Monitorujemy sytuację na bieżąco - mówi.
- Prognozy nie napawają optymizmem, niestety, choć wielu z nas ma jeszcze nadzieję, że uda się żniwa zrobić - podkreśla Adam Tworek.