Czy Lubuskie ma problem z taborem kolejowym? Ponad połowa pojazdów w naprawie
Województwo lubuskie ma do dyspozycji 22 pojazdy spalinowe i spalinowo-elektryczne, ale niemal połowa z nich znajduje się w naprawie lub czeka na przeglądy. Czy to oznacza, że mieszkańcy regionu mogą spodziewać się problemów z dojazdem do pracy czy szkoły? Urząd Marszałkowski nie podaje żadnych terminów napraw, bo odpowiedzialność za tabor spoczywa na Polregio.
Z 22 pojazdów aż 12 jest niesprawnych
Lubuski tabor kolejowy składa się z 22 pojazdów, które obsługują połączenia w całym regionie. W teorii to całkiem niezła liczba, ale w praktyce sytuacja wygląda gorzej – połowa z nich jest niesprawna i wymaga naprawy lub przeglądu.
Wśród usterek pojawiają się poważne problemy, jak np. pożar instalacji w pojeździe SA105-102, awaria przekładni w SA139-003 czy naprawa po kolizji ze zwierzyną w SA139-005. Jeden z pojazdów, SA139-004, został uszkodzony przez pracownika Polregio. Nie brakuje też bardziej standardowych napraw, jak wymiana kół czy problemy z układem hamulcowym. Najbardziej niepokojące jest jednak to, że województwo nie jest w stanie podać terminów zakończenia tych napraw. Wszystko zależy od Polregio, które odpowiada za utrzymanie pociągów.
Czy Lubuskie ma wystarczającą liczbę sprawnych pociągów?
Każdego dnia roboczego do obsługi połączeń kolejowych w województwie potrzeba 17 pojazdów, a w dni wolne – 12. Oznacza to, że jeśli kolejne pojazdy ulegną awarii, może zabraknąć pociągów do obsługi wszystkich tras. Lubuski Zakład Polregio SA posiada co prawda dodatkowe cztery pojazdy serii SA139 i jeden SA137, ale to wciąż nie daje pełnej pewności, że wszystkie kursy będą realizowane zgodnie z planem. Wystarczy dłuższa naprawa któregoś z kluczowych pojazdów, by pasażerowie stanęli przed problemem opóźnień lub odwołanych kursów.
To nie pierwszy raz, kiedy Gorzów zostaje na bocznym torze
Problemy z taborem kolejowym to nie nowość dla mieszkańców Gorzowa i całego województwa lubuskiego. W lutym 2025 roku skasowano 495 pociągów. Blisko 300 połączeń nie wyruszyło na trasę wcale, a niemal 200 zatrzymało się wcześniej, nie docierając do docelowych stacji.
Szczególnie odczuli to mieszkańcy Gorzowa – pociągi do Zielonej Góry i inne kluczowe połączenia regularnie znikały z rozkładów. Najbardziej dotknięte były kursy R78563 i R78569 oraz R87564 i R87570, które na trasie Gorzów – Zielona Góra nie pojawiły się aż 18 razy. Rekord padł 3 lutego – wtedy w całym województwie odwołano aż 63 pociągi. Kolejny kryzys nastąpił 13 lutego, kiedy z powodu awarii na stacji w Rzepinie z rozkładu wypadło 47 połączeń.
Owszem, zdarzyło się kilka dni, kiedy pociągi kursowały bez większych zakłóceń. Dwie kolejne niedziele w lutym upłynęły bez ani jednego odwołanego kursu. Ale to wyjątek, który tylko podkreśla, jak zła jest sytuacja przez resztę miesiąca. Kilka dni normalnego funkcjonowania kolei nie jest powodem do optymizmu – mieszkańcy Gorzowa potrzebują stabilnych, regularnych połączeń przez cały rok, a nie przypadkowych "dni bez awarii".