"The Impossible" to nie film. To prawdziwa historia Marii Belón
26 grudnia 2004 roku spokojne wybrzeże Tajlandii zamieniło się w piekło. Maria Belón, hiszpańska lekarka, przeżyła coś, czego nie wymaże żadna pamięć.
Raj zamienia się w koszmar
Poranek 26 grudnia 2004 roku był dla Marii Belón i jej bliskich spełnieniem marzeń. Wraz z mężem Enrique i trzema synami – Lucasem, Tomásem i Simónem – cieszyli się świątecznym wypoczynkiem w luksusowym hotelu Orchid Resort w Khao Lak na południu Tajlandii. Nic nie zapowiadało katastrofy: morze było spokojne, niebo bezchmurne, a rodziny z całego świata korzystały z uroków tropikalnego raju.
O godzinie 7:58 czasu lokalnego, głęboko pod powierzchnią Oceanu Indyjskiego, doszło do trzęsienia ziemi o sile 9,1 w skali Richtera – trzeciego najsilniejszego w historii sejsmologii. Epicentrum znajdowało się u wybrzeży Sumatry, 250 kilometrów na południowy zachód od Banda Aceh. W ciągu kilku minut energia wyzwolona przez trzęsienie rozeszła się na tysiące kilometrów, wywołując gigantyczne tsunami.
W Khao Lak, podobnie jak w innych kurortach, pierwszym sygnałem było dziwne cofnięcie się wody. Wielu turystów, nieświadomych zagrożenia, zbliżyło się do odsłoniętej linii brzegowej, ciekawych niezwykłego zjawiska. Maria Belón, stojąc przy basenie z rodziną, dostrzegła w oddali białą linię – nadciągającą falę. Zanim zdążyli zareagować, ściana wody o wysokości nawet 30 metrów runęła na brzeg z prędkością ponad 800 km/h.
W objęciach żywiołu
Maria nie miała szans na ucieczkę. Fala porwała ją, roztrzaskując o ściany, drzewa, gruz i ciała innych ludzi. Przez długie minuty była miotana w mętnej, błotnistej wodzie, walcząc o każdy oddech. Doznała głębokich ran, złamań, rozcięć i licznych urazów wewnętrznych.
Kiedy wreszcie fala opadła, Maria znalazła się samotna w morzu ruin. Trzymając się powalonej palmy, nie wiedziała, czy jej mąż i dzieci przeżyli. Wokół niej rozciągał się krajobraz zniszczenia: wszędzie ciała, wraki samochodów, fragmenty hoteli, krzyki rannych i płacz ocalałych.
Po chwili Maria usłyszała wołanie Lucasa, który również przeżył uderzenie fali. Zakrwawiona i wycieńczona, skoncentrowała się na jednym celu: chronić Lucasa i znaleźć resztę rodziny. Razem przemierzali wybrzeże, pomagając innym rannym, szukając schronienia i wody. Maria, mimo własnych obrażeń, opatrywała rany innych, podtrzymywała na duchu tych, którzy stracili wszystko.
Co ciekawe, Enrique Belón wraz z dwoma młodszymi synami, Tomásem i Simónem, również przeżyli. Przez wiele godzin szukali Marii i Lucasa, przemierzając szpitale, listy ocalałych i miejsca ewakuacji.
Cud ponownego spotkania
Po dłuższym czasie rodzina Belónów odnalazła się w jednym z prowizorycznych szpitali. Maria była nie do poznania: posiniaczona, z licznymi ranami, na skraju wyczerpania. Enrique i chłopcy również byli ranni, ale żyli. Wśród 230 tysięcy ofiar tsunami ich historia była jednym z niewielu cudów.
Przez kolejne dni Maria walczyła o życie – przeszła kilka operacji, wymagała transfuzji krwi i długiej rehabilitacji. Rodzina wróciła do Hiszpanii, gdzie przez lata zmagała się z traumą i wspomnieniami katastrofy.
Świadectwo odwagi
Historia Marii Belón stała się symbolem odwagi, siły i nadziei. Jej przeżycia zainspirowały twórców filmu "The Impossible" (2012), w którym rolę Marii zagrała Naomi Watts, a Enrique wcielił się Ewan McGregor. Film, oparty na relacjach całej rodziny, oddaje nie tylko grozę tsunami, ale przede wszystkim niezwykłą więź, która pozwoliła im przetrwać.
Maria Belón poświęciła się pracy z ofiarami katastrof, dzieląc się swoją historią na konferencjach i warsztatach na całym świecie. Podkreślała, że przetrwanie nie jest wyłącznie kwestią siły fizycznej, lecz przede wszystkim miłości, współczucia i solidarności z innymi.